Epilog

11 2 3
                                    


  Las nigdy nie wydawał mu się tak cichy jak dzisiaj, zachęcał wręcz do tego żeby zmiażdżyć jakąś gałązkę i sprawić tym samym aby nagły trzask wypełnił okolicę, ale to nie było w jego stylu. Neredin zawsze poruszał się w cieniu choć ciocia Ruffina wcale tego nie pochwalała. Uważała, że potajemne grzebanie w szafach sąsiadów, albo co gorsza - w jej skrzyniach - było co najmniej niegrzeczne. Nieraz była strasznie drętwa choć w opowiadaniach jego zmarłej matki jawiła się zupełnie inaczej. Zmienił ją albo upływ czasu, albo ta wiocha w której mieszkali. Nerwowa, nieufna i strasznie uprzedzona do obcych. Nawet kazała sobie nałożyć potężne zaklęcie na tą rozpadającą się chatę. Jednym, a właściwie dwoma słowami - stara maruda. Za to bardzo mądra i zaradna, Neredin musiał przyznać, że na pewno mądrzejsza niż on. Jego ciocia wiedziałaby co zrobić z tajemniczą postacią stojącą teraz przed nim i wypytującą o "Czarną Księgę", która podobno znajduje się w ich posiadaniu. 


Proces Niestochastyczny [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz