Rozdział 30 - Udało się! Prawie.

11 2 0
                                    

 Na wpół martwe, zmarznięte krzaki, pagóry śniegu, ogólny, mróz, kurhan i odznaczający się na tle nieba zarys twierdzy Akademii Magów. Tak, okolica była bardzo znajoma, mimo to wzbudzała lęk. 

–Nieciekawie – Ruffina skrzywiła się na myśl o tym, że ktoś mógłby rozpoznać poszukiwane "niszczycielki".

–Wręcz przeciwnie, jest dobrze. Myślałam, że wyrzuci nas przy portalu w Czarnej przystani – Meliora poczyniła kilka kroków w przód. – Idziecie? 

–Racja, nie ma się co zatrzymywać, ale najpierw mogłybyśmy obmyślić jakiś plan – Altmerka mówiąc to ruszyła za blondynką.

–Płyniemy na Solstheim, musimy dotrzeć do portu w Wichrowym Tronie.

–Jasne, bułka z masłem. Tylko, że rzucamy się w oczy. Tak trochę – Elfka miała rację. Ubiór jaki miały na sobie nie przypominał typowego odzienia noszonego w Skyrim. Iluminujące szaty Sybilli, zdobiona złotymi nićmi peleryna Bavanni, krwisto czerwona koszula Ruffiny i śnieżno biała szata Meliory. Wszystko było zbyt egzotyczne. 

–I dobrze. Od teraz oficjalnie jesteśmy bogatymi arystokratami podróżującymi po Tamriel. W takich ludziach nie będą szukać bandytów.

–Dobrze się czujesz? – Sybilla zaśmiała się. 

–Bo co?

–Bo nie panikujesz.

–A jaki wprowadzasz totalitaryzm... – głos Ruffiny docelowo miała usłyszeć tylko Nordka będąca najbliżej. Nie wyszło.

–Mas lepszy pomysł? – kobieta zrobiła krótką pauzę. – No widzisz. 

 Towarzyszki nic nie powiedziały tłumacząc sobie zachowanie Meliory przeżyciami, które dotknęły tej delikatnej psychicznie istoty. Choć prawdę mówiąc, nie była już tak delikatna.

*

 Dotarcie do miasta zajęło im trochę dłużej niż myślały i odbywało się w milczeniu pomimo, że każda z nich była ciekawa co tak na prawdę spotkało pozostałe, jeszcze nie zdążyły o tym rozmawiać.  A raczej - jeszcze nie chciały. Z jakiegoś powodu miały poczucie, że podziemne miasto było tematem tabu. Dopiero gdy wkroczyły na drogi Wichrowego Tronu, Sybilla odważyła się skomentować okolice:

–Ładnie tu.

–Tak... Wiem, gdzie możemy się zatrzymać – Bavanni uśmiechnęła się cierpko. Sama nie wiedziała jak wspominać to miasto. Pełne cierpienia? Pełne radości? Istna groteska. 

–Nie wypływamy od razu? – Sybilla wciąż obawiała się ataku że strony jej dawnych sojuszników. 

–Nie, noc w gospodzie pozwoli nam dowiedzieć się czegoś o nastrojach społecznych. Trochę nas nie było – Bretonka spojrzała w górę. Rzeczywiście, gwiazdy się przemieściły. Minęło trochę czasu. 

Gdy weszły do gospody, blondynka od razu poleciła Cesarskiej dowiedzieć się czegoś o atmosferze panującej w Skyrim.

–Uhu, ktoś znowu mi rozkazuje.

–Ruffina – Meliora zaczęła ostro, ale po chwili namysłu uświadomiła sobie, że nie powinna być taka dla swojej przyjaciółki. Jej oczy posmutniały. – Wybacz, po prostu...

–Nie przepraszaj, w sumie to dobry pomysł – Cesarska również postanowiła nieco się uspokoić. 

–To ja poproszę o pokoje – Sybilla poklepała przyjaciółki po ramieniu.

Meliora i Bavanni usiadły obok grupy pijących Dunmerow wsłuchując się w trzask płonącego drewna, gwar i piosenkę jaka śpiewała bardka.

Moja Nordko, piękna dziewczyno
Widziałem cię w ogrodzie.
Moja słodka, piękna dziecino! 
Urody twej nie godzien!

Pokochałem ciebie Nordko,
Moja uczennico.
Pokochałem ciebie Nordko,
Ma oblubienico!

Czemu powiedz chciałaś zniknowszy
Uczucie me tak zniszczyć?
Powróć proszę, miłości chłapnowszy
Cudownej, ją chce ziszczyć!

Pokochałem ciebie Nordko,
Moja uczennico.
Pokochałem ciebie Nordko,
Ma oblubienico!

Miłość powrót dała wspaniały!
Uwielbiać znów cię mogę,
Zawsze razem...

Meliora nie wysłuchała utworu do końca. Wstała od stołu i chcąc uciec jak najdalej udała się do drzwi wyjściowych. 

–Wolne żarty – syknęła będąc pewną, że los kpi sobie z niej okrutnie.

–Meli, od kiedy to jesteś tak wrażliwa na sztukę? – Altmerka starała się brzmieć najbardziej wesoło jak tylko może. 

 Bretonka jedynie odwróciła głowę ukrywając przeszklone oczy. Elfka pomyślała przez chwilę i powiązując wszystkie fakty doszła do szokującego wniosku:

–Nie mów mi, że ty i Okevall... Na prawdę?

–Nie! To znaczy nie tak...

–Ale tęsknisz za nim? 

Kobieta pokiwała głową, elfka przytuliła ją.

–Nie martw się, przecież... – ostatni wyraz zadrżał w ustach Altmerki. Stała nieruchomo. Meliora delikatnie wysunęła się z objęć przyjaciółki by odwróciwszy się spojrzeć na Wysokiego Elfa. Bavanni kiedyś powiedziała jej, że wygląda jak damska wersja swojego ojca, miała całkowitą rację.

*************

 Zabieram się za rozdział obrazujący sytuację w Akademii, ale coś mi nie idzie ._.

 Jeśli Ci się, drogi czytelniku, podoba ta historia, to zachęcam do komentowania i gwiazdkowania! To zawsze podnosi na duchu! :D 

Wszystkich czytających pozdrawiam cieplutko! ;) 

PS. Nic tak nie dostarcza weny jak tramwaj, polecam każdej rozkojarzonej, zapominalskiej i przechodzącej kryzys twórczy osobie! :D

Proces Niestochastyczny [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz