Rozdział 8 - Gród

21 5 1
                                    

Pomimo, że Helgen było małą mieścinką, prezentowało się wręcz niesamowicie. Grube mury, jakich nie posiadały inne małe osady, dodawały poczucia bezpieczeństwa. Choć kamienne, jak te w Zimowej Twierdzy, to zupełnie się od nich różniły, nie tylko kształtem budulca. Były ciepłe. Rozgrzane Słońcem, które cały dzień tuliło je swoimi promieniami. Wszyscy wyglądali tak zwyczajnie i spokojnie. Jakby Helgen było jednym przyjaznym domostwem, złożonym z kilku innych. Odciętym od reszty świata, a jednocześnie gościnnym. 

 Kobiety oddały konie do stajni, przy okazji pytając o Sybillę. Oczywiście, jak to w małej społeczności, mężczyzna którego pytały znał nordkę. Powiadomił je, iż alchemiczka wyszła rankiem na poszukiwania składników i powinna niedługo wrócić. Postanowiły więc zająć się czymś do tego czasu. Ruffina poszła szukać potencjalnych kupców, Bavanni postanowiła obejrzeć architekturę, a Meliora usiadłszy na schodkach przed drzwiami do domu Sybilli, postanowiła zapisać swoje refleksje w dzienniku. Dotyczyły one głównie miasteczka i różnorodności Skyrim, którą kobieta zaobserwowała podczas podróży. Zdążyła zapełnić kilka kartek, gdy resztki światła jakie dawało zachodzące słońce przysłonił jej jakiś cień. 

–Meliora? – słodki głos należał do blondwłosej, uroczej nordki z koszykiem w ręku. Bretonka podniosła głowę i w tym momencie alchemiczka rzuciła się jej na szyję. 

–Martwiłam się, że ktoś cię złapał! A gdzie druga uciekinierka? 

 –Chodzi i ogląda architekturę. Cieszę się, że cię widzę – rzekła kobieta delikatnie. – Wybacz, że do ciebie przychodzę i cię narażam, ale nie miałam innego pomysłu. 

 Obydwie kobiety wstały, nie tuląc się już wzajemnie. 

–Przestań! Nawet miałam nadzieję, że przybędziesz. Wieść o tym upadku co prawda już tu dotarła, ale bardziej jako plotka. Mało kto w to wierzy i się tym interesuje, a jeśli był ktoś taki, to wyjechał w celu ujrzenia tego wszystkiego na własne oczy. Helgen jest bezpieczne – nordka uśmiechnęła się słodko, a co najważniejsze szczerze. Jej oczy zdradzały nie tylko radość, ale i ulgę. Bretonka nie spodziewała się tak ciepłego przyjęcia.

–Nie wiem co powiedzieć... dziękuję! To na prawdę miłe twojej strony. Chcemy pobyć u ciebie trochę i przy okazji znaleźć kilka przydatnych informacji. 

 Sybilla zamyśliła się na chwilę po czym rzekła: 

–W sumie... tutaj jedyne co znajdziecie to "Chutliwa Argoriańska Pokojówka", mam też "Pieśń Alchemików" i "Historia i kultura Dwe.." 

–Nie kończ, proszę. Nie chcę słyszeć o tej książce – powiedziała kobieta z bólem. 

–Dobrze, dobrze... w każdym razie chodziło mi o to, że ja nie mam nic pomocnego. Może syn jarla będzie coś miał. Okropny typ, ale oczytany. Możemy go zapytać. Jak mniemam coś o dwemerach? Podobno to coś było od nich. 

–Niewątpliwie. Teraz może chodźmy poszukać Bavanni i Ruffiny. 

–Ruffiny? – zdziwiła się nordka. 

–Tak, zaraz ci wszystko opowiem... 

 Okazało się, że gród pełen jest strażników. Nic dziwnego, w końcu był idealnym miejscem do trzymania w nim wielu ludzi oraz do szkolenia ich. Ruffina przekonała się o tym, gdy weszła bezpośrednio do kondygnacji tworzących mury i zdała sobie sprawę jak są rozległe. Udało jej się nie tylko porozmawiać ze strażnikami, ale i sprzedać prawie wszystkie zebrane rzeczy. Nasłuchała się też wielu plotek, jakie między sobą wymieniali. Dotyczyły one głównie osoby imieniem "Edvin", która po wysłuchaniu nawet kilku zdań wydała się osobą co najmniej nieprzyjemną. 

Proces Niestochastyczny [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz