13. Jesteś zazdrosna

Comincia dall'inizio
                                    

- Ou, ojca nie ma w domu - poinformował mnie. - Ogólnie rzadko w nim bywa - posmutniał.

- A mama? - wymsknęło mi się. Ty głupia idiotko.

- Mama..

- Nie musisz mówić jeśli nie chcesz - powiedziałam.

Patrick wysiadł z auta o własnych siłach, po czym podszedł do moich drzwi i sprawnie je otworzył.

- Nie ma co ukrywać - zaczął. - To była wielka miłość, Katlin - moja mama i mój ojciec zakochali się w sobie, mieli wszystko o czym każdy człowiek marzył - posadę i zdecydowanie za dużo pieniędzy. Problemy zaczęły się, gdy moja matka zaszła w ciążę, wtedy skończyły się wycieczki po świecie, imprezy i beztroskie życie, a mój pożal się Boże, ojciec nie miał chyba w planach bawić się w pieluchy - zaśmiał się, kręcąc głową.

- Zostawił ją? - wtrąciłam.

- Można by tak powiedzieć. Oh, ale to nie wszystko - oznajmił z goryczą w głosie. - Skupił się na pracy, tylko ona wtedy była dla niego ważna. Miał tyle kasy, a mimo wszystko i tak zostawał po godzinach, żeby tylko nie patrzeć jej, kurwa, w twarz! Jeszcze jedno, bo przecież grzech o tym kurwa nie wspomnieć, bo gdy zaczęły się komplikacje z ciążą, kiedy leżała z szpitalu dwa jebane miesiące, on odwiedził ją trzy razy. Trzy razy w ciągu dwóch miesięcy, czaisz? Trzy. A gdy pewnego popołudnia zaczął się poród, a moja matka zaczęła umierać.. Nie było go przy niej. Umierała sama w bólu, a on siedział w swoim zajebiście drogim biurze, zapewne popijając jebaną kawkę. Bo przecież to było w tamtym momencie ważne, czyż nie? Kasa, kasa, kasa - wyliczał na palcach.

Patrzałam na jego twarz ze łzami w oczach. Jak można być takim skurwielem? Bolało mnie serce więc podeszłam do niego wtulając się w jego klatkę piersiową, delikatnie głaszcząc po głowie.

- Już dobrze, jestem przy tobie, okej? - jeszcze mocniej przycisnęłam go do siebie. Musiał wiedzieć, że nie jest w tym sam.

- Przepraszam, poniosło mnie - zaciągnął nosem. - Ale gdy tylko o tym pomyślę, roznosi mnie.

- Nie masz za co przepraszać, serio. Chodź - złapałam go za rękę. Spojrzał na nią, uśmiechnął sie lekko, po czym ścisnął ją mocniej i poprowadził mnie do drzwi wejściowych. Wpisał jakiś kod, a drzwi otworzyły się sam. - Zapraszam - zachęcił mnie gestem ręki.

Zapalił światło przez co zmrużyłam lekko oczy. I okej, wnętrze domu robiło wrażenie. Wszystkie podłogi jak i ściany były wykonane z marmuru, na podłogach - ciemny, na ścianach - jasny. I mimo że byłam wtedy z Patrickiem w zajebiście bogatym domu, moje myśli cały czas wracały do Liama i do tego co zrobił. Czemu to zrobił, był zazdrosny, o co? Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Chyba nigdy jeszcze nie spotkałam tak skomplikowanego człowieka.

- Soku, wody? - spojrzałam na Patricka, który patrzył się na mnie.

- Hm? - zapytałam głupio.

- Wybacz, nie jestem dobrym gospodarzem - dopiero teraz zauważyłam, że przykładał sobie do twarzy lód.

- Woda wystarczy - uśmiechnęłam się.

- Zaraz wracam, czuj się jak u siebie. Czy coś - podrapał się po głowie i zostawił mnie samą w wielkim korytarzu.

Naprzeciw mnie znajdowały się ogromne schody prowadzące na piętro. Dom był piękny, ale czegoś w nim brakowało. Wydawał się taki pusty.

HOPEDove le storie prendono vita. Scoprilo ora