H

89 8 0
                                        

Dni ciągnęły się, jakby w nieskończoność. Każdy wyglądał niemal identycznie, a do tego nie zachwycał swoją prezencją. Yoongi żył z dnia na dzień, nie mogąc wyrwać się z rutyny, w którą nieświadomie wpadł. Jedynym, co mogło poprawić jego samopoczucie było ponowne ujrzenie chłopaka o imieniu Jimin.

Jedno spojrzenie w jego oczy.

Ale zmuszony przez ojca brał leki.

– Yoongi, zejdź do nas. Zjedzmy razem obiad. – poprosił Daehun przez zakluczone drzwi pokoju syna.

– Nie chcę. – rzucił ten tylko.

Stał się ostatnio znacznie bardziej oziębły w stosunku do rodziców. Często zamykał się w pokoju, rzadko kiedy z niego wychodząc i absolutnie nie chciał z nikim rozmawiać.

Było to trudne dla całej trójki.

– Nalegam.

Chłopak nawet nie ruszył się z łóżka, słysząc jakim tonem odzywa się do niego mężczyzna. Dlatego też postawa starszego musiała ulec zmianie, co ten szybko wyczuł.

– Proszę, zjedzmy razem. Pierwszy raz od długiego czasu. – powiedział łagodnie.

A Yoongiemu od razu łatwiej było zwlec się z materaca, więc już po chwili stał przed ojcem w ulubionej piżamie. Jego oczy były przekrwione i podkrążone, a włosy poplątane, co nie umknęło uwadze starszego.

– Yoonie, nie wziąłeś dzisiaj...

– Wziąłem. Chodźmy jeść. – przerwał tacie wpół zdania, przechodząc obojętnie obok niego, by zaraz znaleźć się na dole, gdzie w jadalni Seuji już nakładała na talerze.

– O, miło cię widzieć. – kobieta uśmiechnęła się serdecznie, podkładając chłopakowi talerz pod sam nos, gdy już zajął miejsce przy stole.

– Chciałbym móc powiedzieć to samo. – mruknął tylko w odpowiedzi, biorąc w dłoń widelec. Nie mógł jednak nic tknąć przez ściśnięte gardło.

– Zachowuj się, Yoongi. – Daehun zwrócił brunetowi uwagę. Zaraz jednak zauważył zmianę w zachowaniu syna; jego oczy nagle rozszerzyły się, a oddech spłyciał. Chłopak rozejrzał się po salonie wzrokiem pełnym obłędu. Wydawał się przerażony, a Daehun już wiedział co się działo. – Seuji, podaj te tabletki z szafki.

– Słyszycie to? – zapytał szybko Yoongi, kuląc się w sobie.

– Co takiego? – zmartwiła się Seuji, jednak mąż tylko złapał ją za rękę, dając do zrozumienia, że nie dzieje się nic takiego. Chciał tylko, żeby podała to głupie pudełko.

– Coś skrzypi. – powiedział nastolatek. – I chichocze.

Tata chciał unieruchomić jego drżące ręce, którymi wymachiwał niekontrolowanie, jednak ten nie dał się dotknąć. Seuji miała łzy w oczach, widząc chłopca tak niebezpiecznie rozhisteryzowanego ze sztućcami w dłoniach.

Mało brakowało, a doszłoby do nieszczęścia.

– Oni śmieją się ze mnie. – zauważył, śmiejąc się nerwowo przez łzy.

Dorośli zachowali ciszę; przerażona kobieta zasłoniła sobie ręką usta, by nie wydostał się z nich szloch, a mężczyna zacisnął usta w wąską kreskę.

– Przestańcie! Zamknijcie się! Nienawidzę was! Was wszystkich!

Daehun wcisnął synowi odpowiedni lek do buzi, co nie było takie łatwe, gdy ten wierzgał i boleśnie zaciskał zęby na jego palcach. Wreszcie udało mu się dopilnować, by ten przełknął i przytuliwszy chłopca do siebie, czekał aż ten uspokoi się wraz z działaniem tabletki. Teraz miał zamiar pilnować regularności ich zażywania przez syna.

A chłopak widział zza ramienia taty jak smutny Jimin kręci głową w rogu pokoju i miał wrażenie, że jego serce pękło na ten widok.

Zawiódł.

– Pomógłbym ci bardziej niż leki. – powiedział blondyn, zaraz rozpływając się w powietrzu.

Jimin był nim rozczarowany.

UNREAL ❧ yoonminTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon