12. Magdalena Lisiecka "W najdzikszych snach"

38 9 0
                                    

Zeskoczyła z parapetu i postękując cichutko w rytmie skurczy mięśni zastygłych od długiego bezruchu, ruszyła ku fotelowi, na którym spał Asha. Puchaty kocur przewrócił się na plecy i zaczął głośno mruczeć, nim zdołała podejść na tyle blisko, by go dotknąć. W pokoju, którego wystrój można było określić jako poskromione vintage, nastrojowo oświetlonym przytłumionymi żarówami z kategorii „tak retro, że aż steampunk", wyglądał jak najprawdziwszy koci model i wschodząca gwiazda Instagrama.

Tylko Asha znał całą prawdę o Maurze i wszystko wskazywało na to, że nie robiła na nim żadnego wrażenia. Tak długo, jak wiedźma gotowa była go karmić i drapać za uchem, kocura nie obchodziło ani to, że w jej żyłach płynęła czysta moc, ani nawet to, że splamiła dłonie krwią innego człowieka.

Zabiła Conrada Trevila osiem miesięcy po tym, jak on zabił jej rodziców. Miała wtedy piętnaście lat i była to jej pierwsza ofiara. Jak do tej pory również ostatnia, ale Maura znała się na tyle dobrze, by wiedzieć, że zabiłaby znów, gdyby nie pozostawiono jej wyboru.

– Posuń się, grubasie. Będziemy zgadywać, czy obrazy, na które nas nie stać, nie są tak naprawdę bezwartościowymi podróbkami.

Asha ospale otworzył jedno oko i wyraził swój sprzeciw głośnym miauknięciem. Nieczuła na pełne żalu zawodzenie, wsunęła dłoń pod kocura w stanie ciekłym i już miała go przesunąć, gdy ten nagle odskoczył zupełnie sam. Zaskoczona tą nieoczekiwaną ucieczką, omal nie straciła równowagi.

– Co w ciebie wstąpi...

Resztę pytania zagłuszył odgłos drapania szkła i butów uderzających o drewnianą posadzkę. Asha zjeżył się i zasyczał ostrzegawczo. Nie musiał robić nic więcej, by dać Maurze do zrozumienia, że groziło im niebezpieczeństwo.

Niektóre wiedźmy używały gałązek dumnie nazywanych różdżkami. Inne wolały tradycyjne miotły, którymi można było nieźle złoić skórę i bez używania magii. Maura była pod tym względem wyjątkowa – do czynienia czarów wykorzystywała odziedziczoną po Bellonie Digby laskę z czarnego dębu.

Długi drewniany kij pomknął przez pokój prosto do otwartej dłoni dziewczyny. Tak uzbrojona chwyciła Ashę pod pachę i powoli ruszyła na spotkanie włamywaczowi.

Tak właśnie, włamywaczowi. Nie było sensu wyciągać pochopnych wniosków. Nie mogła przecież od razu zakładać, że to nagłe wtargnięcie miało cokolwiek wspólnego z faktem, że była wiedźmą. Z laską wyciągniętą przed siebie, wyszła na korytarz, nie włączając światła. Nieproszony gość najwyraźniej usłyszał, że się zbliża, bo zaczął wiercić się po kuchni i nieopatrznie wpadł na stół, przewracając stojący na nim wazon. Wazon jej mamy. Jeśli go potłukł, Maura potłucze jego.

Dopóki Śmierć Nas Nie Rozłączy - Antologia ( Premiera: 14 luty 2020r.)Where stories live. Discover now