Tajemnica nieba w Niemczech

61 3 0
                                    

Podczas pewnego jak zwykle mrocznego dnia miała miejsce sytuacja, która zmieniła cały świat. Jak zwykle w Niemczech zawsze niebo przybierało odcień różu, błękitu i pomarańczy nawet jak była późna noc. Ono się nigdy nie zmieniało i każdy zastanawiał się dlaczego tak jest, lecz to, że wszyscy się nad tym głowili nie oznaczało, że każdy chciał to odkryć. Bowiem koniec nieba jest w Uttewalder Grund-w miejscu gdzie tam tylko wyłącznie panuje ciemność. Lecz żeby tam dotrzeć potrzeba przejść przez Harbour, przepłynąć morze północne, minąć świątynię Juno i dotrzeć w dal ponad mgłą. Było to ogromne ryzyko dla każdego mieszkańca kraju, w całej historii jeszcze nikt się nie odważył dotrzeć tam i zdobyć dowody na to, że istnieje coś takiego jak noc, a legenda głosi, że ten kto odkryje tajemnicę nieba zostanie nagrodzony przez Nyksa, boga nocy. 

Dzień jak co dzień, ludzie myśleli, że to nie możliwe, aby istniało inne niebo. Pracowali bez odpoczynku i trwali każdą chwilą. Były ciekawskie osoby które zastanawiały się czy ta historia o ciemnym niebie jest oby na pewno tylko legendą. Żył sobie pewien młody chłopiec który żył w dobrej rodzinie z dziewięciorgiem rodzeństwa z wytwórcami mydeł oraz świec, ze swojego rodzeństwa był najbardziej ciekawy świata i interesował się nim. Zwykle opowiadał swojej młodszej siostrze o świecie, o czymś co jest nazywane "nocą", że gdy się pojawia to na niej są malutkie drobinki światła które mogą być fascynujące. Jako iż miał 11 lat a dziewczynka była o dwa lata młodsza również była zafascynowana tym co opowiadał starszy brat. Ojciec nie był zachwycony tym, że jego szósty syn zamiast zajmować się lekcjami malarstwa myślał o jakiś zmyślonych legendach i do tego jeszcze wciągał w to młodszą od niego siostrę. Reszta rodzeństwa niekiedy dokuczała chłopcu i się naśmiewała, a ta bardziej starsza część kazała mu zmądrzeć i próbowała wybić mu z głowy te brednie z książek. 

Chłopiec przez to czuł się smutny, że starsze rodzeństwo każe mu zrezygnować z marzeń. Pewnego dnia chłopiec malował pewien dąb w wolnym czasie a gdy już był bliski skończenia zaciekawił go ten dąb więc postanowił się mu przyjrzeć. Kora drzewa była nienaturalnie gruba i miała z bliska jeszcze dziwniejszy kształt niż z perspektywy z której korzystał do malowania. Gdy stwierdził, że się naoglądał postanowił dotknąć pnia. Gdy tylko to zrobił pień powoli zmieniał kształt do momentu kiedy obszar kory nie stał się całkowicie gładki a na tej powierzchni pojawił się napis w języku greckim, a jako iż chłopiec był zbyt młody, aby zrozumieć pismo nie potrafił rozszyfrować napisu, ale jedyne co rozumiał, to strzałka pod napisem skierowana w prawo. 

Uśmiechnięte dziecko sięgnęło do swojej książki którą zawsze trzymał przy sobie i dotarł do strony w której był obrazek przedstawiający takie samo zjawisko. 

-Wiedziałem, że istnieje...-powiedział uradowany do siebie. Dziarskim krokiem poszedł w kierunku strzałki przy okazji patrząc gdzie musi dotrzeć. Okazało się, że to nad morzem które nie jest wcale aż tak daleko. 

Nie było zimno, a chłopiec po godzinie drogi z jednym postojem by przy okazji coś namalować dotarł tam gdzie miał dotrzeć, według książki trzeba było wejść na pomost i znaleźć tajemniczą łódź. Poszukał i znalazł, łódź zrobiła to samo co wcześniejszy dąb i tak samo pojawiła się strzałka która wskazała na górę czyli chłopiec po namyśle wywnioskował, że musi wejść na mrocznie wyglądającą łódź tak postąpił, a nagle cały krajobraz stał się szary i mroczny. Chłopiec był lekko przestraszony i myślał nad tym czy nie zawrócić, ponieważ bał się o swoje bezpieczeństwo. Było już za późno ponieważ łódź była na środku morza i nie było drogi powrotu. Na szczęście wystarczyło sobie pomyśleć, że na końcu drogi czeka nagroda. 

Mrok nie ustawał a chłopiec zaczął dostrzegać, że niebo zaczyna być bardziej ciemniejsze niż zwykle. Zaczął również obce mu uczucie zmęczenia, przecież mieszkańcy Niemiec zawsze byli na nogach i byli tacy w pełni sił, a teraz to trochę ustaje. Dotarł do mrocznej wyspy na której mieściła się świątynia, świątynia Juno. Chłopiec mniej radosny niż wcześniej podreptał do świątyni by jej się przyjrzeć, lecz gdy dotykał kolumny z każdej strony płaszczyzna się nie zmieniała, co wydało się dla niego dziwne. Cofnął się kilka kroków by zobaczyć całą świątynie i gdy się tak cofał nadepnął na jedną z płyt i ta lekko się zapadła i zamiast greckich napisów pojawiła się ogromna strzała wskazująca w dal na ogromną górę która była przysłonięta mgłą. 

Od razu chłopiec tam poszedł wiedząc, że już nie daleko. Tak na prawdę było daleko, a nawet dalej niż się wydawało, chłopiec tracił siły, oczy mu się zamykały i był w środku przerażony czy umiera skoro jego drobne ciało po takim szmacie drogi powoli opada. Nie czuł już tak wielkiego optymizmu jak wcześniej, i zaczął mieć dość tej drogi, faktycznie dostrzegał różnicę w kolorze nieba ale bardziej martwił się tym że nikomu nie opowie o tym co zobaczył ponieważ jego ciało mogło zacząć odmawiać posłuszeństwa. 

Zmęczony dotarł na górę spoglądając w dal i starał się cokolwiek zobaczyć przez mlecznobiałe chmury stał cały czas i bał się że już nigdy nie zobaczy swojej rodziny i że nie będzie nigdy wielkim malarzem. 

-Ja nie chcę umierać!-krzyknął w bezsilności. Niebo straciło swoją jasność chmury przybrały ciemny, już nie taki biały kolor. Dziecko wpatrywało się z zachwytem w ciągłe zmiany na niebie o których mógł tylko czytać w książce. Po całym zajściu pojawił się Nyks i powiedział chłopcu, że jest pierwszą osobą której udało się dotrzeć aż tutaj i to on odkryje tajemnicę nieba, wnet pojawił się w całkowicie innym miejscu; było ciemno a krajobraz dookoła oświetlała pewna kula na niebie. Nyks pokazał chłopcu tą nieznaną rzecz i powiedział, że to nazywa się księżyc i ma za zadanie oświetlać drogę każdemu podczas ciemności. Dla dziecka było to wszystko obce, obcy był cały mrok, ciemność i nieznane uczucie braku siły. Nyks powiedział dziecku, że on nie umiera i musi po prostu odpocząć, czyli naładować siły podczas pewnej bezczynności która mu zajmie co najmniej dziewięć godzin. 

Chłopiec jako nagrodę po długiej trasie dostał rzecz która była obca dla każdego mieszkańca który nigdy tego nie doświadczył. Nyks podarował dziecku stan który nazywany jest  snem, który tylko się przytrafia w nocy, której nie miał okazji dostrzec przez pastelowe niebo. Dlatego ludzie nie spali i byli cały czas na nogach, było cały czas jasno i nie odczuwali zmęczenia. 

Taka jest tajemnica nieba w Niemczech

To opowiadanie na polski mam nadzieję, że coś z tego dostanę ;))



PHANTOMS {Ciel Phantomhive x Reader} ZAKOŃCZONE ✓Where stories live. Discover now