Najjaśniejsza z nocy (IV)

229 13 10
                                    

Nadszedł czas balu, poprosiłaś Mei-Rin by pomogła ci się przyszykować, poznałaś ją gdy zobaczyłaś ją potykającą o Elizabeth która prawdopodobnie przebiegała szczęśliwa, nie zauważając co dzieje się dookoła niej. Pomogłaś Mei wstać i pozbierać potłuczone szkło.

- Będzie wyglądała panienka przepięknie, może ładniej od Elizabeth. To panienka i Ciel powinni być zaręczeni a nie to "różowe tornado".

- Ale założę się że Ciel nic do mnie nie czuje, pewnie tylko mi się wydaje że mnie tak traktuje gdyż z niego niesamowity dżentelmen.

- On panienkę bardzo lubi, przejął się panienki depresją. Obiecuję że panienka będzie najpiękniejsza na balu. Miała rację miałam na sobie sukienkę w ciemnym odcieniu niebieskiego ramiączka znajdowały się pod ramionami cała była koronkowa, dół sukienki był także tego samego koloru tylko pod koronką znajdował się jedwab. Ponieważ nie mogłaś spiąć włosów Mei przypięła do prawego boku twej głowy trzy małe niebieskie różyczki. 

- I jak się panience podoba? Oniemiałaś czułaś że jak wejdziesz tylko na salę wszystkie oczy zwrócą się na ciebie. Uchyliłaś lekko drzwi i słyszałaś już muzykę weszłaś na salę i pierwsze to co zobaczyłaś to Elizabeth czekająca przed schodami. Spojrzała na ciebie i od razu czułaś jak przechodzi ją fala zazdrości, w sumie ona nie wyglądała gorzej, jej złote włosy były spięte w charakterystyczne kucyki i miała czerwono-krwistą sukienkę.

- Co ty tutaj robisz?

- Ciel mnie tu zaprosił, ślicznie wyglądasz. Udało ci się uniknąć kolejnych jej słów.

- Dzięki. Odpowiedziała szczęśliwa.

- Czekasz na kogoś? Doskonale znałaś odpowiedź.

- Na Ciela Phantomhive'a to z nim chciałabym dzisiaj zatańczyć.

- Mogę poczekać z tobą?

- Jak chcesz. Powiedziała NA SZCZĘŚCIE obojętnie. 

Nagle zjawił się Sebastian na górze schodów i zaczął przemówienie.

- Witam wszystkich zgromadzonych, mam zaszczyt życzyć wszystkim gościom wspaniałej zabawy, właśnie zjawił się panicz także powitajmy go gorącymi oklaskami, Hrabia Ciel Phantomhive. Rozległy się oklaski a twoje oczy były zwrócone tylko na Ciela, z gracją schodzącego po schodach w kierunku Elizabeth, lecz widać było, że wcale nie. Kierował się w twoją stronę.

- Cześć. Powiedział ciepłym głosem na co ty się uśmiechnęłaś i ucałował twoją dłoń na powitanie. 

- Zatańczymy? Ty tylko pokiwałaś głową. Cały czas trzymał twoją dłoń prowadząc cię na parkiet chwycił cię w pasie i przysunął cię bliżej  na co ty złapałaś go za bark wpatrzona w jego niebieskie oko, jego uśmiech był najpiękniejszym podarunkiem jaki mógł ci ofiarować podczas ten nocy. Obrócił cię kilka razy, przykręcił do ciebie a potem odkręcił jak to niektórzy robili. 

- Ach! To niedorzeczność! Krzyknęła Elizabeth ja i Ciel zatrzymaliśmy się i widzieliśmy jak ona wychodzi tupiąc obcasami. Ciel spojrzał na ciebie i tylko się uśmiechnął i powiedział.

- Widziała nas. On widać potraktował to za żart, dzięki czemu mogłaś czuć się oczyszczona z konsekwencji. Poszliście na taras i wpatrywaliście się w piękny w pełni księżyc, inaczej, TY się wpatrywałaś, on patrzył się na ciebie. Ponieważ cały czas muzyka była słyszalna tańczyliście w blasku księżyca, tylko kilka minut ponieważ wpadała Elizabeth

- Ciel ja miałam z tobą tańczyć! Dlaczego mnie nie zaprosiłeś tylko {T/I}?! Nie chciała słyszeć odpowiedzi, od razu przeszła do sedna.

- A jeśli chodzi o ciebie...Nie powiedziała więcej tylko uderzyła cię jednym ruchem w policzek, przez co ty przechyliłaś się na bok i o mało nie upadłaś gdyby nie Ciel. Momentalnie z twych oczu zaczęły płynąć łzy. Ciel spiorunował ją wzrokiem i zwrócił się do ciebie.

- O mój boże {T/I} tak mi przykro, bardzo cię boli?

- Silna jest. Powiedziałaś ze łzami w oczach

- Nie płacz, nie warto tej pięknej nocy. Załatwię z państwem Midford tą całą sprawę i zerwę z Elizabeth, ona nie miała prawa cię tak potraktować...Pogładził cię po policzku czule kojąc bolące miejsce wycierając pozostałości łez. Pomógł ci wstać z jego ramion.

- Dziękuję.

- To jak wracamy na parkiet?

- Chętnie. Cała noc minęła wam znakomicie. Bawiliście się, próbowaliście przekąsek i wiele innych rzeczy robiliście. Całkiem ci ulżyło co do Elizabeth. Chyba coś czułaś więcej do niego...

Ciel pov.

Poszliśmy później do ogrodu, wyszedłem na chwile żeby porozmawiać z państwem Midford a gdy wróciłem zastałem dziewczynę śpiącą na fontannie. Nie chciałem budzić {T/I} więc podniosłem jej piękne ciało wkładając rękę pod jej kolana i plecy a ta momentalnie wtuliła się we mnie co było nieziemsko przyjemne. Odkryłem że przebywanie blisko Elizabeth nie sprawiało mi tak wielkiej przyjemności co przebywanie blisko {T/I}. Skierowałem się do drzwi wyjściowych ogrodu z dziewczyną na rękach. Gdy byłem przy drzwiach sypialni popchnąłem lekko drzwi i  wszedłem kierując się do łóżka tej ślicznotki "nie wiem czemu to powiedziałem". Było mi ciepło, a gdy ona wtuliła się jeszcze bardziej na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. W dzieciństwie nawet zauważyłem że inaczej zachowuję się przy mojej narzeczonej a inaczej przy {T/I} znaczy że Elizabeth miałem dość po pięciu minutach a z {T/I} mogłem siedzieć godzinami i najchętniej gładzić jej piękne {T/K/W} włosy a przy tym śmiać się i rozmawiać, tak z resztą robiliśmy. Myślę że chyba się w niej zakochałem ale pytanie czy ona kocha mnie? 

Ostrożnie położyłem dziewczynę na materacu przyglądając się jej trochę, pocałowałem ją w nos, jak to było za dawnych lat, i odszedłem do swojego pokoju.

Reader pov.

Obudziłam się ponieważ było mi strasznie nie wygodnie w sukience balowej i postanowiłam się przebrać w koszulę nocną, chciałam jeszcze iść do łazienki by zmyć makijaż, lecz kiedy zamknęłam drzwi od pokoju, zobaczyłam Ciela. 

- Hej co tu robisz? Czyżby Ciel też chciał zmyć makijaż po dzisiejszej nocy? XD

- Miałem coś sprawdzić, ale chyba zapomniałem co. Chłopak spojrzał w kierunku tarasu wpatrując się w księżyc.

- Chcesz jeszcze raz wyjść na balkon? Jest bardzo ciepło.

- Zaraz wracam. Po skończonym zmywaniu i nałożeniu łagodzącej maści na policzek w który uderzyła mnie Elizabeth, udałam się na taras jak obiecałam.

- I jak z rodzicami Elizabeth?

- No nie wiem nie mogłem się z nimi dogadać, ale obiecuję ci że jutro przy twojej obecności zerwę z Elizabeth i powiem jaka z niej szalona i agresywna dziewczyna. Posmutniałam trochę, jednocześnie cieszyłam się ponieważ Ciel stanął w mej obronie ale z drugiej strony boję się że to ja jestem tego przyczyną.

- Co się stało? 

- Wiesz, to ja jestem winna temu wszystkiemu, gdybym nie ja to byś nie miał problemów z Elizabeth. 

- Nie martw się, nie twoja wina, to nawet lepiej "różowe tornado" wreszcie się odczepi. Oboje zaśmialiśmy się a Ciel mnie przytulił i gładził po włosach jak za dawnych lat.

- Po dzisiejszym fryzjerze masz ładniejsze włosy, i miększe, mógłbym tak godzinami.

- Wiesz jestem już trochę śpiąca po dzisiejszej zabawie, ale przyznam ci że było na prawdę wspaniale. 

- Ja też się świetnie bawiłem, no chodź bo zaraz zaśniesz na podłodze i znowu będę musiał cię nieść, w sumie to nawet nie był problem. 

- Dobrze chodźmy. Gdy dotarliśmy do swoich pokoi powiedzieliśmy sobie dobranoc i poszliśmy spać. Wiem jedno: tego dnia nie zapomnę...

PHANTOMS {Ciel Phantomhive x Reader} ZAKOŃCZONE ✓Where stories live. Discover now