𝐭𝐡𝐞 𝐯𝐢𝐥𝐥𝐚𝐢𝐧

4.4K 313 293
                                    


nie poprawiane wiec uwaga na bledy





Pomimo, że zniszczyli mu życie, tak naprawdę po prostu zapewnili mu nowy, lepszy start.

To wszystko zaczęło się już ponad osiemnaście lat temu, kiedy na świat przyszło bardzo niechciane dziecko. Nie chodziło nawet o to, że bym mały, słaby i dziwny, że był wpadką, że nie potrafił spełnić oczekiwań, chociaż głównie dlatego pan i pani Rivers tak bardzo nie chcieli tego potomka, ale poza tym ci ludzie zwyczajnie nie powinni nigdy opiekować się małym chłopcem. Zatrzymanie jedynego syna było okropną jak się potem okazało decyzją, dla nich wręcz śmiertelną, ale skąd mogli wiedzieć, że padnie akurat na niego, akurat na nich? Wychowując go doszczętnie unicestwili części, które po tych osiemnastu latach przydałyby się, aby nie powstał potwór w ciele człowieka. Przez dziesięć lat był coraz to bardziej podatny na krzyki ojca, które wydzierały kawałki w jego sercu, na nienawistne słowa matki, która nigdy nawet go do siebie nie przytuliła. Nie było mowy o żadnej miłości, bo ci ludzie zwyczajnie go nie kochali. Chował wszystko w sobie, przecież nie miał prawa pokazywać, że czuje.

Niektóre dni były lepsze; zostawał sam w wielkim mieszkaniu z tymi wszystkimi komiksami, które musiał chować przed Riversami, i przenosił się do innego świata, gdzie mógł sobie pozwalać na wszystko. Ich priorytetem była po pewnym czasie znienawidzona przez niego nauka - czytał przynajmniej trzy książki dziennie, znał się na wielu dziedzinach literatury, w wieku ośmiu lat potrafił już obliczyć objętość swojego akwarium, a rok później nawet wygrał nagrodę w konkursie z fizyki. Dlatego kiedy zostawiali go samego, mógł po prostu być sobą, tym małym dzieckiem, oglądającym bohaterów na komiksowych stronicach, marzącym o posiadaniu zabawek tak jak każde inne dziecko w jego wieku. Pewnego razu ojciec dowiedział się o tych komiksach i spalił je wszystkie bez zawahania, potem oczywiście targając syna za przód wyprasowanej koszulki i wmawiając mu, że musi być dojrzalszy.

Malutki Will nie mógł płakać. Nie pamiętał wcale, żeby kiedykolwiek uronił choćby łzę, bo pomimo swojej wrażliwości potrafił chować wszystkie emocje w środku, tak jak nauczyli go apodyktyczni rodzice. Nie był bity, ani nic z tych rzeczy, choć faktycznie nie raz zdarzało się, by Richard Rivers poszarpał go trochę za nieposłuszeństwo. O nie, przemoc stosowana na nim była o wiele gorsza. Wmawiając małemu dziecku, że jest niechcianym gówniarzem, który ma za zadanie jedynie przejąć kiedyś małą firmę, tak jak powtarzając mu, że nic nie znaczy, że ma szczęście będąc tak traktowanym, rozkruszali powoli jego wnętrze. Kształtowali i tak trudny charakter na taki, jakim się stał, już wtedy tworzyli niezdolnego do uczuć człowieka, który miał być przecież idealny. Uczyli go życia, dawali dach nad głową, dbali o wykształcenie i hartowali na stal, co mogło pójść nie tak?

Od zawsze bał się samotności, dlatego nie uciekł od rodziców, siedział cicho, nie sprzeciwiał się. Był przerażony, ale w milczeniu, bo przynajmniej nie był sam. Zawsze był ktoś, kto mówił mu co ma robić, jakie decyzje podejmować, w którą stronę iść. Nie spodziewał się jednak, że jego jedyna rodzina - choć okrutna - zostanie mu odebrana. Patrzył, jak jacyś ludzie po wejściu do mieszkania już od progu zaczęli strzelać. Był zepsutym od środka, skrzywdzonym dziesięciolatkiem, który miał już dość, a ten nagły atak okazał się ostatnim potrzebnym czynnikiem, który popchnął go ku autodestrukcji. I tak już od dawna miewał podobne myśli. Pobiegł do łazienki, zamknął drzwi, zbił lustro i poderżnął sobie gardło, jak zwykle nie okazując żadnych uczuć, nie płacząc i nie krzycząc, bo właśnie taki był. Znaleźli go i uratowali, nie miał pojęcia jak i nigdy się nie dowiedział. Może przeciął skórę za słabo. Rodzice leżeli podziurawieni na dywanie w salonie, z pustym wzrokiem wpatrzonym w sufit, a krwi było naprawdę dużo, ale gdzieś w głębi chłopiec poczuł satysfakcję, ulgę. Ktoś zabrał go gdzieś daleko od domu, w ciemne miejsce, może pod ziemią, nie wiedział dokładnie. Za bardzo się bał, żeby wszystko pamiętać.

FRIENDLY ➵ spider-man fanfiction✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz