Rozdział 13.

1.5K 101 71
                                    

Sen Lauren w którym jest Michelle oznacza to dopuszczenie jej do ułamku wspomnień zablokowanych przez Michelle*

Byłam dzisiaj wkurwiona na maksa po prostu. Jak można po tylu latach dalej nie pogodzić się z tym co twoje dziecko ma pomiędzy nogami jeszcze usilnie próbują mnie umawiać do lekarzy. Słowo daję moi rodzice to najgorsze potwory na świecie. Mam przecież jebane trzynaście lat czego oni nie rozumieją? Lubię taką siebie jaką jestem. Dobrze że chociaż dziewczyny i Camila mnie rozumeiją,dlatego wymykam się z domu jak tylko wychodzą żeby do niej iść. Ostatnimi czasy unika mnie...wynika to pewnie z tego incydentu który wynikł jakieś dwa tygodnie w tył ale cholera jasna to nie było zależne ode mnie. Mieszkamy niedaleko siebie więc wejście przez żywopłot na dach jej domu zajmuję mi dosłownie z dwie minuty,widzę jak siedzi i ogląda coś na laptopie więc pukam w okno. Szybko podchodzi i otwiera mi okno. Jest zaskoczona i to najwidoczniej nie mile bo wygląda jakby miała ochotę mnie wyrzucić z życia. 

-Co ty tutaj robisz Michelle?-Auć? Czemu tak ostro bo nie rozumiem? 

-Chciałam z tobą porozmawiać,unikamy się ostatnio a ty i dziewczyny jesteście dla mnie bardzo ważne. Chciałabym wiedzieć co jest tego powodem Cami.-Nie pozwoliła mi wejść do swojego pokoju tylko trzymała na dystans. Coś jest bardzo nie tak. 

-Michelle unikam was bo nie mamy o czym rozmawiać,zresztą jestem też zajęta ponieważ uświadomiłam sobie coś i wyjeżdżam lada dzień z DJ. Mani i Ally dowiedzą się o tym lada dzień,przykro mi.-W tym momencie miałam wrażenie że dostałam od kogoś w mordę co najmniej. 

-Wyjeżdżacie?!  Bo?! Jakim kurwa cudem?! Camila to nie jest zabawne o co tutaj chodzi?!-Ja nie mogę pozwolić na to żeby odeszła. 

-Nie mam ochoty się tłumaczyć Lauren,taka kolej rzeczy po prostu musimy zapomnieć o tym co było i iść na przód. 

-Miałyśmy uciec wszystkie razem! Wiesz że rodzice Ally i Mani by nam pomogli! Nie musimy być takie jakie oni chcą abyśmy byli,nie mów mi że dałaś im się omamić i robisz to bo oni ci karzą Camila!-Czuję gniewa i ból.

-Michelle ja tego nie robię dla nich a dla siebie,zakochałam się w kimś rozumiesz? Nasi rodzice to dobrzy przyjaciele i to jest dla mnie dużym plusem w tym momencie,chcę być blisko niego.-W tym momencie poczułam że straciłam resztę siebie. 

Nie miałam pojęcia co się dzieję w tym momencie. Nawet nie wiedziałam jak na nią spojrzeć. Po prostu wykorzystała ostatnie chwilę na swoją korzyść i by upewnić się że nie jest tym kim myślałam ja że jest. Wykorzystała mnie...nas i naszą przyjaźń. 

-Wiesz co Mila? Jesteś taka sama jak moi i swoi rodzice,jesteś zwykłą kurwą która myśli o sobie w tym momencie. Dostałaś to co chciałaś prawda? Fajnie było nie? Nie pozwolę kolejny raz w moim żałosnym życiu zranić mnie...wypierdalaj tam gdzie pieprz rośnie i obym nie musiała na twoją dziwkowatą gębę patrzeć już nigdy więcej Cabello. Zostaniesz sama i pewnego dnia będziesz na klęczkach chciała wrócić tylko nie będziesz miała już do kogo w tym momencie. 

Nie spojrzałam nawet na nią tylko zeszłam jak najszybciej się da stamtąd po czym po prostu wróciłam do domu. Trzy dni nie wychodziłam z domu,nie rozmawiałam z nikim. Ale po telefonie widziałam że dziewczyny już się o wszystkim dowiedziały. Nawet przyszły do mnie dzisiaj wieczorem jak moi starzy wyszli na jakąś kolację biznesową. Po Mani było widać zrozpaczenie,jednak Ally starała się trzymać nas w kupie. Nie mam pojęcia po co to wszystko. Jednak jedno jest pewne,ja nie mogę tu zostać. Nie chcę być w miejscu które będzie zabijać mnie dwadzieścia cztery na dobę wspomnieniami i całą resztą. 

-Moja mama dowiedziała się że przez to co ci robią dostanie opiekę nad tobą i można ich ładnie pozwać o alimenty,tylko czy jesteś tego absolutnie pewna?-Patrzę na nie tak pusto ale jednocześnie pewnie. 

-Jestem. Nie mam zamiaru zostać tutaj ani chwili dłużej,nie mam nawet już dla kogo się starać o to by w ogóle coś chcieć od życia. Działajmy dziewczyny...dzwonię teraz na policję.

Koniec snu w tym momencie Lauren się obudzi*

Nie mam pojęcia co to było ale obudziłam się cholernie mokra od potu,Michelle dopuściła mnie do jakiegoś ułamku? Czy zrobiła to nieświadomie? Cokolwiek to miało znaczyć zauważyłam że Camila postąpiła okropnie wobec niej jednak nie bez powodu mi się wydaję. Była wtedy młoda i nie dała sobie przegadać też zapewne. Pomimo iż byłam tam jako pierwotna ja,czyli Michelle to jako obecna ja czyli Lauren specjalista od ludzkich umysłów zauważyłam w zachowaniu Camili coś czego na pewno ta dziewczynka nie zauważyła na bank. Wzrok Camili oraz ton i zabawa palcami sugerowały że to co mówi nie jest do końca zgodne z jej myślami,sama Michelle nie zachowała się też ładnie w stosunku do niej. Unoszę się do siadu i dostrzegam karteczkę że dziewczyny poszły z Austinem na plaże ona idzie coś załatwić...a z śniadaniem wpadnie do mnie Lucy która w tym momencie właśnie weszła i uśmiechnęła się do mnie. 

-Pospałaś?-Kobieta siada na łóżko obok mnie i całuje tak czule że nie da się nie uśmiechnąć. 

-Tak. Miałam ciekawy sen i też dzisiaj idę porozmawiać z Camilą więc tym bardziej jestem podekscytowana a ty?-Upijam trochę kawki. 

-Nawet bardzo,miło mi się tańczyło z tobą wczoraj. A co do tego spotkania to co zamierzasz jej powiedzieć? Jak się ciebie zapyta szczerze o to dlaczego jesteś teraz choćby Lauren.-No właśnie.

-Nie jestem głupia. Jak będę wiedziała że mnie nie okłamuję to i ja sama powiem jej całą prawdę,może dojdziemy do jakiegoś porozumienia i zrozumiem bardziej. 

Widzę że kobieta się zamartwia ale nie ma czym naprawdę. Nie chcę by się zamartwiała nie wiadomo czym. To nie na tym rzecz polega. 

-Lucy znam się na tym co robię ładnych parę lat,chciałabym żebyś mi powiedziała jeżeli coś cię trapi lub zamartwia.-To serio widać.

-Zastanawiam się co tak naprawdę wydarzyło się w tamtym czasie u was wszystkich że historia tak was skłóciła,nie znasz jej i nie masz żadnych wspomnień z nią bo Michelle ci na to nie pozwala,chciałabym zrozumieć bardziej. Mam po prostu wrażenie że coś jest nie tak i ktoś dobrze się postarał o wasz rozpad.

-Dlatego mam nadzieję że na tym spotkaniu dowiem się czegoś więcej. 

Spędziłam z nią naprawdę cudowne popołudnie sam na sam,zdarzyło się parę bardziej żarliwych sytuacji jednak szybko się wycofywałam ponieważ nie byłam gotowa na taką bliskość. Potem dochodziła godzina spotkania więc postanowiłam się szykować,nie przypuszczałam że jeden telefon wytrąci mnie do tego stopnia z równowagi. Musiałam szybko pędzić na dół,poprosiłam Lucy by przeprosiła i wyjaśniła im czemu muszę wracać do domu. Zostawiłam im odrzutowiec by sami mieli czym wrócić. Ja pieprzę jest mocno niedobrze. 

Camila*

Przygotowywałam wszystko jak powalona ale udało mi się,miałam też zdjęcia i urywki z rozmów oraz jakieś randomowe filmiki. Domyślam się że najpierw ode mnie będzie oczekiwała szczerości więc powiem jej prosto z mostu...powiem jej że wróciłam nie tylko dla siebie ale również i dla naszego dziecka. Siedziałam i kończyłam a potem ruszyłam pod hotel bo umówiłyśmy się że poczekam na nią na dole,czekałam dość długo. Nie zauważyłam kiedy minęły dwie godziny więc wróciłam się do pokoju i byłam zaskoczona kiedy zastałam tam wszystkich spakowanych już...prócz Lauren. Poprosiłam o wyjaśnienie bo nie dawało mi to spokoju,Lucy powiedziała że Lauren prosiła by przekazać mi że musi odwołać spotkanie ponieważ przyjechała po nią policja. Musiała wracać do naszego kraju ponieważ dzieję się coś niedobrego i resztę wyjaśni nam w odrzutowcu ponieważ my również wracamy w tym momencie. Wystraszyłam się i zastanawiałam w co ona się wpakowała. 

Miłego Czytanka^^

"Liar" // CamrenWhere stories live. Discover now