~9~

56 6 0
                                    

    Ta noc była jedną z mroźniejszych. Nawet będąc w dobrze ogrzanym pomieszczeniu, za oknami dało się słyszeć przeraźliwe wycie silnego wiatru. Zapewne przez niską temperaturę kolejny bezdomny, który odmówił pomocy, zakończy żywot gdzieś na ławce przy przystanku autobusowym lub w rynsztoku. Następnego dnia media znów przedstawią statystyki zgonów na obecny tydzień. I choć liczba ta wahała się na mniejszą lub większą, żaden człowiek nie nauczył się jeszcze, jakim niebezpieczeństwem jest mróz. Nikt nadal nie zdawał sobie do końca sprawy, że silne zimno jest cichym zabójcą, jak czad.
    Petronia na chwilę oderwała się od swej pracy przy komputerze. Wsłuchując się w gwizdy na zewnątrz pomyślała, jak bardzo cieszy się z nowej, ciepłej kurtki, którą  swoją drogą wymusiła od Hadesa. Nie wiedziała sama dlaczego to zrobiła.
   Czy było jej aż tak zimno?
   Czy chciała pokazać mu pralnię?
   A może po prostu chciała pozbawić go szansy zadawania następnych, niewygodnych pytań?
   W sumie to możliwe, że sama chciała zapomnieć o incydencie z kawiarni.
   Potrząsnęła energicznie głową. Nie po to chciała tak zająć swój czas, aby teraz rozpamiętywać nieprzyjemne spotkanie. Wróciła do swojej pracy.
    Zauważyła na zegarze w komputerze godzinę czwartą nad ranem.
 Dręczyła ją bezsenność, dlatego też postanowiła przysiąść w końcu do swojej prezentacji. Szło jej to dość opornie, ponieważ po dwóch godzinach pracy miała na ekranie tylko jeden slajd.

    Chociaż jej oceny diametralnie się pogorszyły, nie oznaczało to, że zrezygnowała z jakości. Był taki czas gdy uczyła naprawdę wspaniale.

   Wreszcie utworzyła kolejną część pracy. Pośród ciemności w oczy uderzył ją blask pustej, białej przestrzeni. Przymrużyła na chwilę oczy, przecierając je ręką.

   — Co robisz?

   Petronia podskoczyła na kręconym fotelu, kładąc odruchowo dłoń na klatce piersiowej. Odkręciła się w prawo.

   — Boże, człowieku, nie strasz mnie tak — odetchnęła, gdy w świetle monitora zobaczyła męską twarz, obrośniętą kruczoczarną brodą.

   — Bóg i człowiek w jednym zdaniu skierowanym pod moim adresem? — zażartował, opierając się jedną ręką o blat biurka. — Powinnaś się zdecydować.

   — Musisz być taki czepliwy w nocy? — westchnęła, odsuwając z czoła kosmyk włosów jednym podmuchem powietrza.

    — A propos nocy... Dlaczego nie śpisz? Do rana masz jeszcze trochę czasu.

    — Istnieje coś takiego jak bezsenność, wiesz?

   Hades zmarszczył  brwi.

    — Osa cię użądliła? — zapytał, nieco oburzony. — Nie denerwuj się tak. Co się dzieje?

    — Och, bo siedzę już nad tym nie wiem ile czasu i zrobiłam tak mało, że... — urwała, tracąc powoli oddech.

  Uderzyła nerwowo palcem w klawisz myszki. Wypuściła powietrze z nosa. 
  Hades zbliżył twarz do ekranu, obserwując ruchy kursora. Co chwilę coś dociskał, przesuwał, wybierał, przeciągał. Bóg wpatrywał się w niego jak kot w światełko lasera. Dziewczyna już tylko czekała, kiedy uderzy palcami w ekran.
   No i o dziwno  to zrobił.
   Parsknęła śmiechem, zakrywając usta ręką. Odsunęła jego dłoń od monitora.

   — Nie uderzaj w niego, bo się przestraszy i ucieknie — powiedziała, ledwo powstrzymując swój wybuch.

   — To... to on tak potrafi? — dociekał, coraz bardziej zaintrygowany.

   Nastolatka nie dała rady, mimo wszelkich starań. Jej śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu, zginając się w pół i chowając twarz w kolanach. Próbowała się uciszyć, ponieważ tym hałasem mogła zbudzić całe piętro. Przycisnęła dłonie do warg. 
  Bóstwo obserwowało ją, zupełnie nie rozumiejąc jej zachowania. 

Pakt Wykluczonych || ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now