-Nie jest źle.
Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy, śmiejąc się od czasu do czasu. Brakowało mi jej.
Tak mało spędzam z nią czasu, a tak wiele bym chciała.
-Przyjedziecie na Święta?
Jej humor nagle znikł.
Odchrząknęła i spojrzała na mnie przepraszająco.
-Przepraszam, ale wiesz jak jest. Bilety coraz to droższe, a lekarstwa też nie takie tanie.
-Próbujesz się wymigać?
-Nie, słonko.
-To dlaczego nie chcesz przyjechać? Dobrze wiesz, że ja czy ojciec możemy wam wysłać.
Pokiwała przecząco głową.
-Wiem, ale ostatnio dziadek z ojcem się pokłócili i...
-Babciu, nie ma żadnego ale! Ja też nie mam dobrych relacji, ani z jednym, ani z drugim.
-Zobaczymy. Na pewno w rocznicę przyjedziemy.
Kiwnęłam głową.
-Idź teraz sobie odpocznij.
Uśmiechnęłam się do niej, dokończyłam napój, po czym wzięłam rzeczy i poszłam do pokoju gościnnego.
Zostawiłam rzeczy na łóżku i ruszyłam pod prysznic.
***
W końcu się wyspałam.
Przetarłam oczy i wstałam, założyłam kapcie, po czym zeszłam na dół.
-Dzień dobry.- mruknęłam do babci i dziadka.
Babcia od razu się uśmiechnęła i przywitała, a dziadek to dziadek.
Usiadłam na przeciwko niej i nałożyłam sobie jajecznicy.
-Specjalnie dla Ciebie.- puściła mi oczko.
-Dziękuję.
Zaczęliśmy w ciszy jeść, a gdy skończyliśmy, staruszka nalała nam kawy.
Babcia zaczęła rozmowę.
Gadało nam się dobrze do czasu.
Do czasu, aż nie zszedł temat na rocznicę śmierci.
Dziadek odchrząknął.
-Nie masz żadnych wyrzutów sumienia?- zapytał.
Popatrzyłam na niego i uniosłam brwi.
O chuj mu chodzi?
-Nie patrz tak na mnie. Synowa zmarła tylko przez Ciebie.
Otworzyłam w szoku usta.
-Byłaś niewdzięczną gówniarą. Zawsze tylko szkody i problemy robiłaś.
-Tommy! Przestań natychmiast!
-Maria, taka jest prawda. To przez nią to się stało.
-Jak śmiesz tak do mnie mówić!- wstałam, a krzesło spadło.- Nigdy nie byłam aniołkiem! Wiem o tym, ale to nie znaczy, że przeze mnie to się stało! Nawet mnie w tym czasie nie było! Nigdy Cię kurwa nie było! Zawsze byłam nic nie warta! Zawsze! Nigdy nie miałam dziadka! Nie mam i nie będę! Karma wraca i wróci też do Ciebie!- Schyliłam się nad nim.- Zdechniesz i trafisz do piekła!
Wzięłam fajki i wyszłam z domu, trzaskając drzwiami.
Jak on śmie tak do mnie mówić!
Mama była dla mnie wszystkim!
Nigdy mnie nie zostawiła, zawsze trwała przy mnie.Zrobiłam co mogłam, żeby ją uratować, żeby żyła.
Westchnęłam i ruszyłam w drogę.
Musiałam się przejść.
Chuj, że jestem w piżamie, w klapkach, nie jestem zaczesana i bez makijażu.Zapaliłam papierosa i szłam powoli przed siebie.
Usiadłam na poboczu i popatrzyłam na pustą przestrzeń przed sobą, a później na niebo.
Samotna łza spłynęła mi po twarzy, szybko ją starłam i wstałam.
Po 15 minutach już byłam w domu babci.
Przetarłam czoło i weszłam do środka.
-Lisa!- przybiegła do mnie babcia w fartuszku i przytuliła.- Nie było Cię godzinę, wiesz jak się martwiłam?
Nie było mnie godzinę?
Uśmiechnęłam się smutno i przeprosiłam.
-Chodź, skarbie zrobię ci kakao.
I jak jej nie uwielbiać?
Weszłam do kuchni i usiadłam przy blacie, a babcia zrobiła mi kakao.
Odchrząknęłam.
-Co z dziadkiem?- zapytałam.
-Poszedł do sąsiada.- wzruszyła ramionami, po czym odwróciła się i podała mi kakao.- Nie przejmuj się nim. Nie ma w tym ani grama prawdy. Mama to wie i ty też. To najważniejsze.- pogłaskała mnie kciukiem po policzku.
Uśmiechnęłam się do niej lekko i napiłam się napoju.
-Co gotujesz?
-Spaghetti.- puściła mi oczko.
Mojej babci spaghetti jest najlepsze! Nauczyła się robić tak jak to robią Włosi.
-Pomóc Ci?
-Siedzisz? To siedź.
Wzruszyłam ramionami i patrzyłam na babcię, która robi to co uwielbia.
Kiedy wypiłam napój, umyłam za sobą kubek, za co dostałam ścierką po dupie.
-Babciu!
Zaczęła się śmiać, a ja pokręciłam głową i poszłam się ogarnąć.
*
Pamiętajcie o gwiazdach i komentarzach, wtedy wiem, że jesteście i czytacie! 😊
Miłego ❤
Buziolki i do następnego! 😘❤
DU LIEST GERADE
New Life ✔
SonstigesLisa Russell to dziewczyna, która niedawno przeprowadziła się do Nowego Jorku z Los Angeles. Przyjechała by zmienić swoje życie. Zmienić siebie. Po prostu zacząć nowe życie
Rozdział 29
Beginne am Anfang