Rozdział 29

Beginne am Anfang
                                    

-Nie jest źle.

Zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy, śmiejąc się od czasu do czasu. Brakowało mi jej.

Tak mało spędzam z nią czasu, a tak wiele bym chciała.

-Przyjedziecie na Święta?

Jej humor nagle znikł.

Odchrząknęła i spojrzała na mnie przepraszająco.

-Przepraszam, ale wiesz jak jest. Bilety coraz to droższe, a lekarstwa też nie takie tanie.

-Próbujesz się wymigać?

-Nie, słonko.

-To dlaczego nie chcesz przyjechać? Dobrze wiesz, że ja czy ojciec możemy wam wysłać.

Pokiwała przecząco głową.

-Wiem, ale ostatnio dziadek z ojcem się pokłócili i...

-Babciu, nie ma żadnego ale! Ja też nie mam dobrych relacji, ani z jednym, ani z drugim.

-Zobaczymy. Na pewno w rocznicę przyjedziemy.

Kiwnęłam głową.

-Idź teraz sobie odpocznij.

Uśmiechnęłam się do niej, dokończyłam napój, po czym wzięłam rzeczy i poszłam do pokoju gościnnego.

Zostawiłam rzeczy na łóżku i ruszyłam pod prysznic.

***

W końcu się wyspałam.

Przetarłam oczy i wstałam, założyłam kapcie, po czym zeszłam na dół.

-Dzień dobry.- mruknęłam do babci i dziadka.

Babcia od razu się uśmiechnęła i przywitała, a dziadek to dziadek.

Usiadłam na przeciwko niej i nałożyłam sobie jajecznicy.

-Specjalnie dla Ciebie.- puściła mi oczko.

-Dziękuję.

Zaczęliśmy w ciszy jeść, a gdy skończyliśmy, staruszka nalała nam kawy.

Babcia zaczęła rozmowę.

Gadało nam się dobrze do czasu.

Do czasu, aż nie zszedł temat na rocznicę śmierci.

Dziadek odchrząknął.

-Nie masz żadnych wyrzutów sumienia?- zapytał.

Popatrzyłam na niego i uniosłam brwi.

O chuj mu chodzi?

-Nie patrz tak na mnie. Synowa zmarła tylko przez Ciebie.

Otworzyłam w szoku usta.

-Byłaś niewdzięczną gówniarą. Zawsze tylko szkody i problemy robiłaś.

-Tommy! Przestań natychmiast!

-Maria, taka jest prawda. To przez nią to się stało.

-Jak śmiesz tak do mnie mówić!- wstałam, a krzesło spadło.- Nigdy nie byłam aniołkiem! Wiem o tym, ale to nie znaczy, że przeze mnie to się stało! Nawet mnie w tym czasie nie było! Nigdy Cię kurwa nie było! Zawsze byłam nic nie warta! Zawsze! Nigdy nie miałam dziadka! Nie mam i nie będę! Karma wraca i wróci też do Ciebie!- Schyliłam się nad nim.- Zdechniesz i trafisz do piekła!

Wzięłam fajki i wyszłam z domu, trzaskając drzwiami.

Jak on śmie tak do mnie mówić!
Mama była dla mnie wszystkim!
Nigdy mnie nie zostawiła, zawsze trwała przy mnie.

Zrobiłam co mogłam, żeby uratować, żeby żyła.

Westchnęłam i ruszyłam w drogę.
Musiałam się przejść.
Chuj, że jestem w piżamie, w klapkach, nie jestem zaczesana i bez makijażu.

Zapaliłam papierosa i szłam powoli przed siebie.

Usiadłam na poboczu i popatrzyłam na pustą przestrzeń przed sobą, a później na niebo.

Samotna łza spłynęła mi po twarzy, szybko ją starłam i wstałam.

Po 15 minutach już byłam w domu babci.

Przetarłam czoło i weszłam do środka.

-Lisa!- przybiegła do mnie babcia w fartuszku i przytuliła.- Nie było Cię godzinę, wiesz jak się martwiłam?

Nie było mnie godzinę?

Uśmiechnęłam się smutno i przeprosiłam.

-Chodź, skarbie zrobię ci kakao.

I jak jej nie uwielbiać?

Weszłam do kuchni i usiadłam przy blacie, a babcia zrobiła mi kakao.

Odchrząknęłam.

-Co z dziadkiem?- zapytałam.

-Poszedł do sąsiada.- wzruszyła ramionami, po czym odwróciła się i podała mi kakao.- Nie przejmuj się nim. Nie ma w tym ani grama prawdy. Mama to wie i ty też. To najważniejsze.- pogłaskała mnie kciukiem po policzku.

Uśmiechnęłam się do niej lekko i napiłam się napoju.

-Co gotujesz?

-Spaghetti.- puściła mi oczko.

Mojej babci spaghetti jest najlepsze! Nauczyła się robić tak jak to robią Włosi.

-Pomóc Ci?

-Siedzisz? To siedź.

Wzruszyłam ramionami i patrzyłam na babcię, która robi to co uwielbia.

Kiedy wypiłam napój, umyłam za sobą kubek, za co dostałam ścierką po dupie.

-Babciu!

Zaczęła się śmiać, a ja pokręciłam głową i poszłam się ogarnąć.

*

Pamiętajcie o gwiazdach i komentarzach, wtedy wiem, że jesteście i czytacie! 😊

Miłego 

Buziolki i do następnego! 😘❤




New Life ✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt