Godzina ósma rano nie była najprzyjemniejszą, a zwłaszcza w sobotę. Nawet już nie mogę zarwać nocy i spać do piętnastej? - Rzuciła z przekąsem w swoich myślach. Przemoczony płaszcz sprawiał, że miała coraz większą ochotę rozpłakać się na środku chodnika i gdy w końcu zauważyła odpowiedni dom, wspięła się na schody z bolesnym westchnięciem. Tym razem nie zrób z siebie jeszcze większej idiotki - pomyślała i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył jej Tom, który z lekkim poczuciem winy, wpuścił Lauren do środka.
- Naprawdę przepraszam, że tak z samego rana cię tu ściągam, ale...
- Praca rozumiem. - znowu mu przerwała, za co dała sobie mentalnego kopniaka w kolano.
- Tak... - uśmiechnął się zmieszany i momentalnie sięgnął po jej zmoczony parasol.
- Wezmę to do... - na moment się zawahał. - W sumie nie wiem gdzie, tutaj praktycznie nic nie ma.
- Jeszcze. - blondynka uśmiechnęła się ciepło i wskazała na wiadro stojące w miejscu przyszłej wyspy kuchennej. - Nie dokończyłam wszystkiego, potrzebuje dokładniejszych...
- Hmm?
- Nie za bardzo wiem czego tak, naprawdę chcesz. - odparła i wyciągnęła swojego laptopa z torby. Tom zaprowadził ją na kanapę i usiadł obok. - Zrobiłam sypialnię, zaczęłam kuchnię i trochę salonu, ale...
- Wow, to jest... - szatyn z podziwem spojrzał na jej twarz. - Jesteś naprawdę pracowita, kiedy zdążyłaś to wszystko zrobić?
- Och, ja... W sumie... - Lauren z zawahaniem uruchomiła odpowiedni program i pokazała mu pierwszy projekt.
- Wybacz, to głupie pytanie. - uniósł jedną brew, dokładnie badając swoja przyszłą sypialnię. - Te drzwi są chyba w trochę dziwnym miejscu?
- Spokojnie to okna. - wskazała palcem na miejsce, w którym drzwi faktycznie się znajdują. - O tutaj są.
- Jasne...- Tom zdawał się dokładnie wszystko analizować, co wydawało się wyjątkowo urocze. Zazwyczaj nikt nie rozumiał jej projektowych bazgrołów, a on jednak bardzo się przykładał, aby pojąć jak najwięcej.
- Okej, tutaj jest kuchnia i z nią mam najmniejszy problem, jednak salon do mnie kompletnie nie przemawia.
- Dlaczego?
- Nie czuję tego pomieszczenia.
- To znaczy?- Tom z lekkim zakłopotaniem rozglądnął się wokół siebie.
- Ten róg mi kompletnie nie pasuje, ale... - Lauren wskazała na winowajcę. - Ale to tylko kwestia czasu i będzie idealnie.
- W to nie wątpię. - posłał jej kolejny uśmiech. Dziewczyna odparła tym samym i momentalnie pomyślała o swoich przyszłych zmarszczkach w tym miejscu.
- Czy jest coś konkretnego, co chciałbyś mieć w tym rogu? - spojrzała w to nieszczęsne miejsce. - Może coś tu przenieść?
- Hmm... - zamyślił się na moment. - A gdyby to był twój dom?
- Mój? - uniosła brwi i dała sobie moment na zastanowienie. - Chyba postawiłabym tu choinkę.
- Choinkę? - Tom parsknął delikatnie i spojrzał na jej zakłopotaną minę.
- To głupie wybacz, ja nawet nie wiem, czy ty w ogóle...
- Nie, nie!- przerwał jej natychmiast. - Choinka to całkiem... Może jak kiedyś będę miał rodzinę, to będzie idealne miejsce na nią. Zostawmy ten róg wolny.
- Jasne. - kiwnęła głową i wyjęła natychmiast mały notesik. - Meble w kuchni mają być białe? Podoba Ci się taki projekt?
- Chyba wolę brązowe.
![](https://img.wattpad.com/cover/172091259-288-k738654.jpg)
YOU ARE READING
london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PL
FanfictionKiedy Tom kończy swój kolejny nieudany związek w wieku 35 lat, zaczyna wątpić w to, czy kiedykolwiek uda mu się znów być szczęśliwym. Kiedy Lauren po raz kolejny przeprowadza się na nowy kontynent w pogoni za własną karierą, nie spodziewa się tego...
16. You're an idiot
Start from the beginning