16. You're an idiot

Start from the beginning
                                    

Godzina ósma rano nie była najprzyjemniejszą, a zwłaszcza w sobotę. Nawet już nie mogę zarwać nocy i spać do piętnastej? - Rzuciła z przekąsem w swoich myślach. Przemoczony płaszcz sprawiał, że miała coraz większą ochotę rozpłakać się na środku chodnika i gdy w końcu zauważyła odpowiedni dom, wspięła się na schody z bolesnym westchnięciem. Tym razem nie zrób z siebie jeszcze większej idiotki - pomyślała i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył jej Tom, który z lekkim poczuciem winy, wpuścił Lauren do środka.

- Naprawdę przepraszam, że tak z samego rana cię tu ściągam, ale...

- Praca rozumiem. - znowu mu przerwała, za co dała sobie mentalnego kopniaka w kolano.

- Tak... - uśmiechnął się zmieszany i momentalnie sięgnął po jej zmoczony parasol.

- Wezmę to do... - na moment się zawahał. - W sumie nie wiem gdzie, tutaj praktycznie nic nie ma.

- Jeszcze. - blondynka uśmiechnęła się ciepło i wskazała na wiadro stojące w miejscu przyszłej wyspy kuchennej. - Nie dokończyłam wszystkiego, potrzebuje dokładniejszych...

- Hmm?

- Nie za bardzo wiem czego tak, naprawdę chcesz. - odparła i wyciągnęła swojego laptopa z torby. Tom zaprowadził ją na kanapę i usiadł obok. - Zrobiłam sypialnię, zaczęłam kuchnię i trochę salonu, ale...

- Wow, to jest... - szatyn z podziwem spojrzał na jej twarz. - Jesteś naprawdę pracowita, kiedy zdążyłaś to wszystko zrobić?

- Och, ja... W sumie... - Lauren z zawahaniem uruchomiła odpowiedni program i pokazała mu pierwszy projekt.

- Wybacz, to głupie pytanie. - uniósł jedną brew, dokładnie badając swoja przyszłą sypialnię. - Te drzwi są chyba w trochę dziwnym miejscu?

- Spokojnie to okna. - wskazała palcem na miejsce, w którym drzwi faktycznie się znajdują. - O tutaj są.

- Jasne...- Tom zdawał się dokładnie wszystko analizować, co wydawało się wyjątkowo urocze. Zazwyczaj nikt nie rozumiał jej projektowych bazgrołów, a on jednak bardzo się przykładał, aby pojąć jak najwięcej.

- Okej, tutaj jest kuchnia i z nią mam najmniejszy problem, jednak salon do mnie kompletnie nie przemawia.

- Dlaczego?

- Nie czuję tego pomieszczenia.

- To znaczy?- Tom z lekkim zakłopotaniem rozglądnął się wokół siebie.

- Ten róg mi kompletnie nie pasuje, ale... - Lauren wskazała na winowajcę. - Ale to tylko kwestia czasu i będzie idealnie.

- W to nie wątpię. - posłał jej kolejny uśmiech. Dziewczyna odparła tym samym i momentalnie pomyślała o swoich przyszłych zmarszczkach w tym miejscu.

- Czy jest coś konkretnego, co chciałbyś mieć w tym rogu? - spojrzała w to nieszczęsne miejsce. - Może coś tu przenieść?

- Hmm... - zamyślił się na moment. - A gdyby to był twój dom?

- Mój? - uniosła brwi i dała sobie moment na zastanowienie. - Chyba postawiłabym tu choinkę.

- Choinkę? - Tom parsknął delikatnie i spojrzał na jej zakłopotaną minę.

- To głupie wybacz, ja nawet nie wiem, czy ty w ogóle...

- Nie, nie!- przerwał jej natychmiast. - Choinka to całkiem... Może jak kiedyś będę miał rodzinę, to będzie idealne miejsce na nią. Zostawmy ten róg wolny.

- Jasne. - kiwnęła głową i wyjęła natychmiast mały notesik. - Meble w kuchni mają być białe? Podoba Ci się taki projekt?

- Chyba wolę brązowe.

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLWhere stories live. Discover now