Betty P.O.V.
Obudziłam się z bólem głowy, kościsty bark Jugheada wbijał mi się w skroń... Ale moment... CZY JA NA NIM ZASNĘŁAM? Powoli wstałam z kanapy i sprawdziłam zegarek... 2 w nocy... Nienawidziłam wracać sama o tej porze, ale teraz chyba nie miałam wyboru. Miałam już wychodzić z mieszkania, ale usłyszałam jego głos.
-Gdzie się wybierasz? - spytał i przeciągnął się.
-Planowałam do mieszkania. - oznajmiłam.
-Która godzina? - spytał
-Druga.
-No to napewno nie pójdziesz sama. - powiedział i wstał. Założył swoją czapkę, w której go jeszcze nie widziałam.
-Pójdę, pójdę. Błagam cię chodzę na misję, a ty się o mnie boisz o drugiej w nocy? - spytałam
-Tak. - powiedział - Postanowiłem. - dodał, po czym otworzył przede mną drzwi.
Wyszliśmy z budynku, a ja poczułam zimno. Nie wzięłam kurtki i wyszłam w samym swetrze, był dość zimny marzec, a więc przeziębienie było raczej pewne. Jughead niósł swoją kurtkę w rękach, a ja patrzyłam na niego zdziwiona.
-Nie jest ci zimno? - spytałam trzęsąc się i tuląc do siebie zgięte w łokciach ręce.
-Nie, ale widzę, że tobie chyba tak. - powiedział
-Nieee... - powiedziałam przeciągając "e"
-Załóż. - powiedział - Nie jestem ślepy widać, że się trzęsiesz. - dodał i podał mi swoją kurtkę, którą się okryłam.
-Dzięki. - powiedziałam i speszona spojrzałam w dół.
-Gdzie mieszkasz? - spytał
-Myślałam, że mnie odprowadzasz. - powiedziałam i się zaśmiałam
-No dobra, ale nie wiem czy mnie wpuścisz do tej kamienicy.
-Skąd do cholery wiesz, że to kamienica? - spytałam i popatrzyłam na niego przerażona
-Dedukcja Beth. - powiedział i uniósł brwi.
-Co ci dało takie informację.
-Po pierwsze, kierunek w którym ostatnio pobiegłaś i uliczka w którą skręciłaś.
-Śledziłeś mnie? - spytałam
-Jestem do tego stworzony. Mówiłem, że mnie nie doceniasz. Po drugie, twój instagram i zdjęcie widoku z okna. Musisz je usunąć Beth bo cię namierzą. - powiedział i puścił oczko w moją stronę. - Co teraz ja uczę ciebie hm? - spytał, a ja otworzyłam usta zaskoczona.
-Okay, może cię nie doceniam...
-Po trzecie, gdzie indziej mogłabyś zamieszkać? Kamienica pełna rodzin z dziećmi i starszych ludzi to idealne miejsce czyż nie? - spytał, a ja klasnęłam kilka razy w dłonie.
-Może coś z ciebie będzie. - stwierdziłam.
-A choć chwilę we mnie nie wierzyłaś? - spytał unosząc brew.
-Hm... Tak. - powiedziałam
-O ty... - powiedział i się "obraził" - Okrutna.
-Nooo taka jestem podła...
-Tak, straszna. - powiedział, a ja się zaśmiałam
-Pff...
-Przecież żartuję.
-Przecież myślę. - powiedziałam i znów się uśmiechnęłam, zobaczyłam przed siebie i ujrzałam moją kamienicę. - Kiedy...
-Teleportacja! - powiedział i zaczął machać rękami jak Doktor Strange kiedy tworzył portal. Zaśmiałam się i pożegnałam go.
-Do zobaczenia. - powiedziałam
-Przemyśl propozycję spotkania po za pracą.
-Może.
-Może się zgodzisz? - spytał pełny nadziei w oczach.
-Może przemyślę. - powiedziałam po czym zamknęłam za sobą drzwi.
-Pa. - powiedział, przez zamknięte drzwi, a ja wyczytałam mu to z ust.
-Pa. - odpowiedziałam po czym zaczęłam biec po schodach.
FJones:Czyli na pewno nie mieszkasz na parterze
Ty:Jest jeszcze pięć innych poziomów
FJones:Cholercia
FJones:Za jakiś czas mnie zobaczysz pod drzwiami mieszkania
Ty:Chyba w snach
FJones:Mmmm będę ci się śnił
Ty:🐵
Odłożyłam telefon na półkę nocną i zamknęłam oczy. Zasnęłam praktycznie od razu, ale obudził mnie mój dzwoniący telefon.
-Betty... - zaczął Andrews
-Co jest?
-Mój tata... - zaczął
-Kurwa. - powiedziałam, po czym wstałam z łóżka.
***
Po kilkunastu minutach byłam w najbliższym szpitalu, na korytarzu zobaczyłam Archiego siedzącego na jednym z krzeseł. Miał całą kurtkę i podkoszulkę w krwi. Od razu do niego podeszłam i go przytuliłam.
-Praca? - szepnęłam
-Nie, ten cały... Garry Blunt którego śledzimy go postrzelił.
-Kurwa... Co powiemy policji? - spytałam
-Już im powiedziałem.
-Co? - spytałam
-Że byłem z ojcem na strzelnicy i przypadkiem go postrzeliłem. On potwierdził moją wersję jeszcze zanim stracił przytomność.
-Kurwa... Łykli to? - spytałam
-Chyba tak. - powiedział - Betty co jeśli on nie...
-Ciii... Nie biorę tego pod uwagę. - powiedziałam nadal tuląc chłopaka.
Był moim przyjacielem od dziecka, raz nawet spróbowaliśmy być razem, ale to nie wyszło, rozstaliśmy się w przyjacielskich stosunkach, ale... On chyba nadal coś do mnie czuję... Tyle, że bez wzajemności...
/\/\/\/\/\/\/\/\
695
YOU ARE READING
Spies | Bughead
Short StoryOna jest 25-letnim, ale bardzo doświadczonym szpiegiem. Jest świetna w kłamaniu, ukrywaniu i może się popisać sprytem. Ma to w krwi, jej matka zajmuje się szpiegowstem od 20 lat, jej ojciec (tutaj Hal będzie prawie normalny, nie będzie Black Hoodem)...
