Landon usiadł obok Roquelle, naprzeciw Justin'a, a Tiana obok niego, naprzeciw Roquelle.

- Takk, mamoooo.. - Powiedziała Tiana, klaszcząc w dłonie. 

- Proszę, kochanie. - Zachichotała Roquelle.

- Najlepsza kucharka na świecie, co? - Landon spytał Tianę.

- Nie musisz mi mówić... - Powiedział Justin, patrząc na niego.

Oh, Justin... - Pomyślała Roquelle, kręcąc głową. 

- Co mogę powiedzieć? Uwielbiam gotować. I dlatego, uwielbiam osoby, które mają apetyt i lubią jeść- Zaczęła, ale przerwał jej Justin.

- Uwielbiasz? - Parsknął.

Szczęka Roquelle niemal uderzyła o ziemię. 

Dlaczego Justin musi wszystko spierdolić?!

Patrzył teraz na Landon'a i obserwował jak jego mina ulega zmianie.

A więc to tak? - Pomyślał Landon.

Tiana była zagubiona.

Roquelle posłała mrożące spojrzenie w stronę Justin'a, na co on odpowiedział szerokim uśmiechem.

O cholera... Ponownie pokręciła głową.

- Lando. - Powiedziała Tiana.

- Co tam?

- Słyszałam, że lecisz z nami na Bahamy. Czy to prawda? - Uśmiechnęła się.

- Nie mógłbym tego przegapić. - Odpowiedział, uśmiechając się w stronę Justin'a.

Ten uśmieszek... Nie wytrzymam za chwilę!!! - Pomyślała Roquelle.

- Podziękujmy Roquelle. - Uśmiechnął się Justin.

Landon przechylił głowę na jedną stronę. - Tak. Myślę, że Roquelle bardzo chciała bym pojechał tam z nią, nie wyobrażała sobie tego wyjzadu beze mnie. - Zaśmiał się Landon.

Tak, tak mieszajcie mnie w to. - Roquelle fałszywie się uśmiechnęła.

Justin zacisnął szczękę, zerkając na blodyna.

- Tato, podasz mi ciasteczko? - Spytała Tiana, pokazując na talerz z ciasteczkami, który był pomiędzy Landon'em, a Justin'em.

Landon uniósł talerz i przysunał go w stronę Tiany, która już po chwili zajadała się słodkościami.

Kurwa... - Roquelle klnęła w myślach.

Justin zacisnął pięści i wyprostował się na krześle.

- Było bliżej mnie... - Powiedział Landon.

Jedno było pewne, Landon zadarł z groźnym szefem Justin'em.

Tiana wymamrotała, biorąc gryza ciasteczka.

- Tato, spróbuj. - Przysunęła smakołyk do ust Justin'a. - Smakuje dobrze, co? - Zachichotała.

- Pyszne... - Oblizał wargi patrząc na Roquelle.

- Nigdy ich nie próbowałem, powinienem wziąć jeszcze jednego. - Powiedział.

- Zdecydowanie, JEDEN to za mało. - Powiedział Landon, dając Justin'owi do zrozumienia, żeby przestał rzucać aluzjami do ponownego seksu z Roquelle. - Oh, zdecydowanie wezmę jeszcze jednego. - Dodał, czym wkurzył Landon'a do granic możliwości.

Roquelle położyła dłoń na plecach Landon'a i wyszeptała w jego stronę, że da sobie radę z tą sytuacją. - Proszę, zrób to. - Odpowiedział jej.

Bardzo trudno było wyprowadzić Landon'a z równowagi, ale Justin świetnie sobie z tym poradził. 

- Justin, możemy porozmawiać? - Spytała, odkładając widelec. Kiwnął głową, po czym oboje wstali.

Kiedy znaleźli się z dala od salonu, Roquelle sapnęła. - Justin, co to do cholery miało być!? - Wyszeptała.

- Ah, to... To nic takiego.. - Powiedział.

- Justin, musisz się ogarnąć, bo już mnie wkurwiasz.

- Lubię to robić. Wyglądasz wtedy sexi... - Zachichotał.

- O mój Boże... Mówienie do ciebie to jak rzucanie grochem o ścianę. I Tiana tam siedziała! Miej choć trochę rozumu. - Powiedziała, głęboko oddychając.

- Uwierz mi, jedyne o czym myślała moja córeczka to krzyk ciasteczek zanim zostaną przez nią zjedzone.

- Nie tylko to. Jak śmiesz mówić tak o mnie przy stole? Wiesz jak niezręczne to było?

- Przepraszam, Rocky. - Powiedział.

Roquelle westchnęła. - Wiem, że uprawialiśmy seks. To był piękny pierwszy raz, ale- Zaczęła, ale została uciszona przez Justin'a, który popchnął ją na ścianę i ułożył dłonie po obu stronach jej głowy.

- Justin...

- Rocky, twoje serce nadal należy do mnie, nie oszukasz mnie... - Wyszeptał wprost do jej ucha.

- Justin odsuń się ode mnie, w tej chwili.

- Albo co? - Spytał, całując jej obojczyk, a dłonią podwijając jej koszulkę.

- Wiem... że nadal mnie pragniesz, kochanie. - Wpatrywał się głęboko w jej oczy.

- Skąd możesz b-być tego taki pewny?

- Widzę jak reaguje na mnie twoje ciało, oraz mały ptaszek mi o tym powiedział. Wspomniał też o tym, że nadal mnie kochasz... - Powiedział, kreśląc nosem wzorki na jej szyi.

Roquelle przestała walczyć, a serce podeszło jej do gardła.

- Moja Rocky... - Wyszeptał, kładąc dłonie na jej biodrach.

- Zachowaj tą fascynację na później... - Zachichotał.

Odepchnęła go od siebie.

Justin chwycił się za brzuch ze śmiechem, po czym opuścił pokój, zostawiając ją rozpaloną i zagubioną.

Reszta obiadu minęła spokojnie, pomijając spojrzenia, które wymieniali ze sobą Justin i Landon. Dziękowałam Bogu, kiedy to się skończyło.

Justin był gotowy do wyjścia i to samo Landon, który jeszcze pomógł powynosić talerze do kuchni. - Tato, już wychodzisz? - Spytała Tiana, podchodząc do Justin'a.

- Tak, ale nie smuć się. Zobaczymy się niefługo, kiedy będziemy razem lecieć na wakacje.

Uśmiechnęła się. - Okej.

- Oh, zapomniałbym. Landon? - Zawołał.

- Tak?

- Lot jest o 22:00

Roquelle przekręciła oczami. - Nie słuchaj go, jest o 10:00.

Justin zasmiał się. - Oj tam, oj tam. - Powiedział, wychodząc z jej domu. 

______________________________________

Łapcie nowy rozdział!

Nie mogłam już wytrzymać do weekendu hahaCieszę się, że to opowiadanie cieszy się coraz większym zainteresowaniem.

Kolejny rozdział już niedługo, do następnego <3








His Little Girl ● PLWhere stories live. Discover now