Stałem przed drzwiami Vivan dobre pięć minut. Wahałem się, czy może odwiedzić ją jutro?
Zapukałem. Drewniane drzwi uchyliły się bez jakiegokolwiek hałasu, a zza nich wyłoniła się drobna, urocza kobieta, o pięknych kasztanowych włosach.
Jednak, gdy mnie zobaczyła, sprawiała wrażenie niezadowolonej.- Słucham? - przybrała beznamiętny wyraz twarzy.
- Vivan... Możemy porozmawiać?
- Wydaje mi się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Nie! - krzyknąłem, gdy chciała zamknąć drzwi. Zareagowałem zbyt gwałtownie, dlatego odrazu się uspokoiłem. - Vivan... Ja muszę ci wytłumaczyć...
- Daj mi spokój.
Musiałem uszanować jej decyzję. Poza tym... Stchórzyłem.
- Vivan, ale ja... Ja czuję coś do Ciebie! - krzyknąłem ostatecznie, bezradny. Lecz Vivan dalej miała beznamiętny wyraz twarzy.
- Trudno.
- Ale... T-ty nic do mnie nie czujesz? - zapytałem smutny.
- Nigdy nic nie czułam do Ciebie. Myślałeś, że będę się kochać w androidzie?! To źle myślałeś, a teraz wynoś się! - jakby inna osoba zamknęła przede mną drzwi.
Wolnym krokiem wracałem do domu.
Szedłem wzdłuż drogi tuż przy gęstym, tajemniczym lesie z opuszczoną głową. Nie czułem nic, oprócz znów tego okropnego ścisku. Bałem się, że już nigdy mi nie wybaczyć. Boje się, że znów trafię w ręce Amandy. Czasami nie wiedziałem, co jest rzeczywistością, a co oprogramowaniem - przerażało mnie to.Nagle moja pompa stanęła, a wraz z nią moje odczucia. W tamtej chwili nie czułem nic. Gdy zastanawiałem się, co się dzieje, straciłem widoczność.
Gavin Reed Pov
Słuchając spokojnych i lekko depresyjnych utworów, poruszałem się po zatłoczonych ulicach i chodnikach. Gwar i hałas przebijał dźwięk mojej ulubionej playlisty, co spowodowało u mnie ogromną irytację.
Przecież tu kurwa nie da się żyć.
Idąc szybkim krokiem, trąciłem ramieniem przechodzących obok mnie ludzi. Skurwiele nie planowali zejść z drogi, więc wszystkich pchałem. Słysząc szydzących na mnie mężczyzn, jedynie zwiększyłem dźwięk piosenki. Dzisiaj nie miałem humoru na sprzeczki z młodymi, uważających się za bogów. Jeden z nich popchnął mnie, powodując zrzucenie moich słuchawek bezprzewodowych na lekko zaśnieżony chodnik.
Przegiął.- Kurwa odzywaj się staruchu jak do ciebie mówię! - dwudziesto latek zakpił.
- Uwierz mi, że nie chcesz ze mną zadzierać. - Założyłem ręce na piersi. - Podnieś to.
- Chłopaki, słyszeliście?! - koledzy za nim wybuchli śmiechem. - Dziadek chce, żebym mu podniósł sluchaw-
Złapałem go za gardło i powoli powtórzyłem polecenie:
- Podnieś. Do kurwy. Moje. Słuchawki.Młody próbował się wyrwać, lecz na darmo. Jego koledzy nawet nie próbowali mu pomóc. Stali za nim obesrani. On delikatnie pokiwał głową. Puściłem go, a on jak poparzony podniósł mój sprzęt. Ręce trzęsły mu się jak galareta, z czego miałem mega ubaw.
- I wypierdalać mi stąd.
Chłopak spierdolił ile miał siły w nogach, a ja dokładnie obejrzałem moje słuchawki. Zarysowały się.
Nałożyłem je sporwotem na głowę i wsłuchiwałem się w soundtrack z John'a Wick'a.
CZYTASZ
Life Failed | Detroit: Become Human ! [WSTRZYMANE]
FanfictionConnor dostając szansę zostania wolnym defektem, odrzucił ją. Pozostał bezduszną maszyną. Zranił wszystkich, w tym Hank'a Andersona. Niektórzy wierzyli w niego i myśleli, że można mu zaufać. Co się stanie, gdy w końcu zmierzy się z rzeczywistością? ...