Pool Party

196 11 5
                                    

Od mojego spotkania z Gus'em minęły już dwa tygodnie. Przez te dwa tygodnie sporo się działo u mnie i z tego co wiem u Gus'a również. Nie mieliśmy czasu się spotkać, zostały nam tylko sms'y i codzienne rozmowy przez telefon. Pomimo tak kródkieg czasu bardzo się do niego przywiązałam. Do tego cudownego uśmiechu, melodyjnego śmiechu, pięknych brązowych oczu które chce widzieć codziennie rano po przebudzeniu i wieczorem gdy zasypiam.... Dobra koniec tych moich fantazji. Leżę właśnie na leżaku niedaleko naszego basenu a obok mnie Carri.
-Maryyy!! Nie uwierzysz!! - Jak zwykle już się podnieca czasami zastanawiam się czy nie jestem adoptowana no wiecie cała moja rodzina jest taka optymistyczna zadowolona z życia... A ja? Jestem kompletnym przeciwieństwem.
-No dawaj Carolina powiedz mi na jaki znów genialny pomysł wpadłaś, tylko z góry informuje, że nie będę skakać po drzewach. - Taaa te czasy młodości nie to co teraz... Czasami jak za szybko wstanę to normalnie jak bym zawału dostała w końcu mam prawie 21 lat to już nie żarty, jestem jedną nogą w grobie (mam nadzieję, że wy czujecie mój sarkazm).
-Weź już przestań mi to wypominać. No ale zgadnij kto jest nowym fotografem X'a - Nigdy aż do teraz nie zauważyłam, że gdy się cieszy to zaczyna dziwnie ruszać rękami i jej głos robi się piskliwy.
-No nie wiem? Może jakś podekscytowana hiszpańska leżąca obok mnie?
-Ty to spostrzegawcza jesteś - westchnęła. Na tym zakończyła się masza rozmowa.

$$$$$$$$$$$SKIP$TIME$$$$$$$$$$$$

-MARYYYYY- z mojego cudownego snu o Gustav'ie stop to znaczy nie o Gustav'ie z udziałem Gustava.... Wybudziła mnie Caroline

-Tak panno Berretto co jest aż tak ważne aby mnie obudzić.
- Twój kochaś stoi w salonie i na ciebie czeka - odpowiedziała dumnie z tym swoim usmieszkiem.
- Po co przyszedł? - pytam sięgając po telefon.
- Zaśpiewać ci ballad miłosną - i tu się zaczyna... Boże broń błagam niech ona nie śpiewa - Ma piękna panno Berretto jak ja ciebie kocham i całymi nocami do ciebie szlocham. Ma cudowna Marynkooooooo- wyła w niebo głosy.
- Weź się zamknij lepiej - Wywarczałam - i tak masz już przerąbane za Marynke, nie pogarszają sytuacji - Bardzo ale to Bardzo spokojnie ja ostrzegam.
Wchodzę do domu w akompaniamencie śmiechu Caroline.
W salonie widzę Gus'a i O MÓJ BOŻE on nie ma na sobie koszulki...Widzicie te tatuaże jakie one są cudownie.
- Cześć moja małpeczko - śmieje się ją mały chłopczyk ale uroczo, oby nasze dziecko miało jego śmiecch.... Yyy to nie tak, że zaczęłam planować naszą przyszłość czy coś porostu tak sobie myślałam.
- Hej Gus - mówię jednocześnie go przytulając - jakie on ma boskie perfumy - Co cię do mnie sprowadza?
- Tęsknota!!!! - krzyczy Carri z kuchni.
- To też - jaki on ma cudowny uśmiech - ale właśnie robię imprezę nad basenem i pomyślałem, że może byś wpadła - wydaje mi się albo Gustav lekko się zawstydził - Oczywiście Carri też jest zaproszona! - dodał głośniej aby ten szpieg usłyszał.
- Nie wiem jak Mary ale ja idę - wychyla się zza ściany z tym jej głupim usmieszkiem. - Ale to nie znaczy, że cię lubię Ahr porostu idę wybadac teren, muszę wiedzieć z kim Mary się zadaje. Wiesz o co chodzi? - jaka ona opiekuńczy normalnie nie poznaje jej.
- Nie przejmuj się nią ona zawsze taka jest . A ja z wielką chęcią pójdę - uśmiechnęłam się.

$$$$$$$$$$SKIP$TIME$$$$$$$$$$$$$

-Caroline napewno zamknęłaś drzwi? - zadeje jej to samo pytanie już trzeci raz.
- Tak mamoooo.
- Dobra, ale jeślij coś się stanie to będzie twoja wina - mówię zamykając furtkę.
Przechodzimy przez ulicę i stajemy przed domem Gustava, patrzę na niego o czekam aż otwórz drzwi
- Na co czekasz Gus? Otwieraj furtkę.
- Mamy taki mały problem - patrzę na niego i mruże oczy. - Nie wziąłem kluczy - Carri wybuch śmiechem
- Co to za problem dzwoń do swoich kolegów niech nam otworzą - mówi Caroline trzymając się za brzuch.
- Taaa tylko telefonu też zapomniałem.
- To dawaj wołaj ich może usłyszą. - poddaję mu pomysł.

Po 15 minutach nawoływania Gus zrezygnował. Carri poszła do domu bo stwierdziła, że musi uczczić swoją nową pracę i idzie na zakupy. Gus skutecznie odciągał mnie od pomysłu powrotu do domu.

- Mam pomysł, przeskocze to ogrodzenie!
- Gus to nie jest dobry pomysł, to jest dość wysokie - martwię się o niego, co jak spadnie i coś sobie złamie?
- No nie przesadzaj dam sobie radę - zaczął wspinać się na ogrodzenie i szło mu całkiem nieźle - I co małpko? Idzie mi świetnie - i w tym momęcie zaliczył glebę - o kurwa moja noga - a mówiłam, że coś sobie zrobi?
- Peep co ty odwalasz? - usłyszałam kroki i głosy jakiś mężczyzn.
- Gustav co ty się w małpe bawisz?
- Gdzie ty wogóle byłeś?
- Tak żyje nic mi nie jest, dzięki za troskę chłopaki - prawdopodobnie już wstał chociaż nie wiem bo ciągle stoję za tym  piepszinym ogrodzeniem - Co wy robicie że nie słyszycie jak was wołam ?
- Uwierz mi nie chcesz wiedzieć - powiedział jeden z nich.
- Jak spaliliście mi kuchnie to was zabieje - uuu groźnie.
- Peep daj spokój to był tylko raz.
- Taaa raczej trzy razy - Co? Jakim trzeba być idiotą rzeby spalić kuchnie trzy razy. - Pozatym mamy gościa i nie chce żeby się wystraszyła syfu jaki zrobiliście.
- Nie no co ty jest czysciutko, wujek Tracy wszystkiego pilnował.
- To gdzie ten twój gość Gus?
- Taa właśnie stoi za ogrodzeniem... Kurwa zapomniałem o niej. - Usłyszałam szybkie kroki i przekrecanie klucz w furtce. Nagle zobaczyłam sześciu mężczyzn dość przystojnych (dobra nawet bardzo przystojnych) patrzących na mnie, nie wiedziałam zabardzo co mam zrobić więc się uśmiechnęłam co każdy z chłopaków odwzajemnił. Gus stał za nimi i parzy na nas z zazdrością?

✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨

Wgl nwm czy ktoś tu jeszcze jest ale no mamy nowy rozdział 💗

Broken Smile Where stories live. Discover now