Coffee Pt. 2

201 10 4
                                    

- Że kiedy poznam super dziewczynę to ona liczy tylko na sławę i moje pieniądze - widzę jak bolą go te wspomnienia. Coś czuję. Jakby moje serce powoli pękało.
- To Gustav, witam w klubie "nie mogę sobie znaleźć normalnej drugiej połówki" - zaśmiał się lekko na moje  słowa, co odwzajemniłam.

I przysięgam, że nogi się pode mną ugięły bo, o mój boże ten uśmiech...

Taki uśmiech każdy chce widzieć rano. Pełen nadziei. Miłości.

Co?

Nie, nie, nie, to nie tak że mi się podoba, wcale, to idzie w złą stronę.

Okej, po prostu ma ładny uśmiech.

- Nie uwierzę, że taka dziewczyna jak ty nie może sobie kogoś znaleźć.

- Nie mówię, że nie mogłam sobie NIKOGO znaleźć. Po prostu każdy z moich partnerów okazał się dupkiem i był ze mną dla pieniędzy, sławy lub seksu - uśmiechnęłam się smutno no bo damn, ktora normalna laska może się śmiać mówiąc o takich sprawach?

No, w każdym razie, ja nie mogę.

-Widać nie trafiłaś na jeszcze na odpowiedniego chłopaka - ja pierdole, znów ten uśmiech, powietrza!? - Jaki ze mnie za gospodarz, wejdź do środka. - odsuwa się dając mi wejść do środka. Po kilku sekundach wchodzimy do dużego salonu.

-To na co masz ochotę małpko? - opier się o kanapę czekając na moją decyzję.

- A co mi proponujesz? - powtarzam jego ruch.

- Może coś mocniejszego? -puszcza mi oczko.

Okej.

Zdecydowanie nie mogę oddychać.

-Masz zamiar pić o 15? To chyba podchodzi pod alkoholizm - zaczynam się śmiać.

- To co, wino czy wóda? - zapytał idąc do, jak zgaduję, kuchni.

-To dawaj jakiegoś drinka! - krzyczę rzucając się na jego kanapę... Tego mi trzeba.

- Podchodzi pod alkoholizm mówisz?

- Przecież to ty chcesz mnie upić a potem zaciągnąć do łóżka czyż nie?

- Zdecydowanie, spostrzegawcza jesteś - oboje zaczynamy się śmiać.

  Śmiech też ma cudowny. Melodyjny. Zdecydowanie chciałabym go słyszeć co rano.

- Proszę bardzo - podaje mi jedną szklankę i siada obok mnie - To może opowiesz mi coś o sobie? - przysuwa się jeszcze bliżej.

- Cóż, nazywam się Mary Barreto , za pięć miesięcy skończę 21 lat. Moja matka była Amerykanką a ojciec Hiszpanem wychowałam się u moich dziadków... - Gus cały czas patrzy mi w oczy (które swoją drogą tez ma przepiękne) - moja pasją od dziecka były kosmetyki i po wielu latach mojej ciężkiej pracy stworzyłam swoje imperium kosmetyczne "Marry Berry". Kilka dni temu wprowadziłam się tutaj co już wiesz - lekko się uśmiecham. - Dziś przyjechała moja kuzynka Caroline z którą będę mieszkać... I to chyba tyle. teraz twoja kolej.

- Nazywam się Gustav Ahr mam dwadzieścia jeden lat.........

  

$$$$$$$$$SKIP$TIME$$$$$$$$$$$$

- I ta baba zaczęła na mnie krzyczeć, że jestem psychiczna, więc wzięłam krzesło i rzuciłam w nią - sama nie mogłam opanować uśmiechu, gdy widziałam Peep'a leżącego na podłodze i śmiejącego się w niebogłosy.

- O boże - zaczął mówić kiedy skończyliśmy się śmiać. - Myślałem że to ja miałem dziwne dzieciństwo.

- Nie uwierzysz.... - Mój wzrok padł na zegar który pokazywał już 24 - Już tak późno!?

- Faktycznie zasiedzieliśmy się - popatrzył na wyświetlacz telefonu na którym wyświetliła mu się godzina.

-Muszę się już zbierać - powiedziałam wstając powoli.

- Jasne chodź, odprowadze cię - uśmiechnął się ale w jego oczach zobaczyłam coś w rodzaju smutku?

Ruszyliśmy powoli delikatnie się chwiejąc.

No dobra, ja się chwiałam a Gus trzymał się świetnie jak na ilości alkoholu jakie wypiliśmy

- Dzięki, było świetnie - powiedziałam kiedy mnie przytulał.

- To ja dziękuję małpko - pocałował mnie w policzek.

Okej Mary jest okej tylko nie zrób czegkś głupiego, błagam.

-To co następnym razem u mnie? - zapytałam opierając się o framuge drzwi.

- Jasne, tylko jest jeden mały problem - zmrużyłam oczy nie wiedząc o co mu chodzi - nie mam twojego numeru. Podał mi telefon a ja szybko wpisałam swój numer.

- Do zobaczenia Gus.

- Papa małpko - posłałam mu buziaka po czym zamknełam drzwi.

💫💫 💫 💫 💫 💫 💫 💫 💫 💫 💫 💫
Wracam i będzie super hiper

sleepin_beautyx jest najlepsza

Broken Smile Where stories live. Discover now