rozdział TRZECI

32 6 5
                                    

Kirishimę obudziło delikatne głaskanie po głowie. Spał na półsiedząco oparty o łóżko swojego kapitana. To jego dłoń gładziła jego włosy. Po chwili układania sobie informacji w głowie usiadł do pełnego siadu dosyć energicznie.

-Kapitanie! Wszystko w porządku? To znaczy, wiem, że nie, ale...

-Cicho bądź. Musisz być tak irytujący z rana?

-Mm... Rano to kapitan się nie obudził, jest wczesne południe, tak sądzę. Prawie całą noc nie spałem, bo musiałem zbijać gorączkę. Nad ranem dopiero przysnąłem.

-Dziękuję. -CO. -A teraz daj mi iść na śniadanie.

-Może lepiej będzie jak przyniosę ci je do łóżka?

-Daj mi iść do kibla, głąbie. -Ah.

Blondyn wrócił do kajuty na obiecane śniadanie rozmawiając wcześniej z martwiącą się załogą oraz wydając rozkazy.

-Nawet jeśli jesteś bardzo głodny postaraj się za dużo nie zjeść, po takiej przerwie może źle to się skończyć, zastąp to wodą.

-Myślałem, że to twój naturalny kolor włosów. -Eijirou zaskoczyło to zdanie, prawie zakrztusił się swoim posiłkiem.

-Nie, normalni ludzie mają normalny, naturalny kolor włosów. Ja tylko farbuję, sam wynalazłem przepis. Tutaj niestety nie mam składników ani warunków do jego wykonania.

-Dlaczego akurat czerwony?

-To z głupiego powodu... -Bakugou uniósł jedną brew na znak, że chce wiedzieć. -Ten kolor kojarzy mi się z człowiekiem, którego podziwiam. -Nadal wgapiał się w niego tym spojrzeniem. To oczywiste, że pirat będzie znał to nazwisko, mimo wszystko postanowił zaryzykować i wycedził niepewnie. -Crimsot Riot.

-Haha! To oczywiste! Znam go. To znaczy znam, bo facet już dawno nie żyje i mało kto go pamięta. Żołnierz Marynarki, który zawsze owijał się czerwienią. Długo do niej nie należał, wolał na własną rękę zająć się chwytaniem piratów. Wyszło mu to na dobre. Najskuteczniejszy łowca. Cieszę się, że nie żyjemy w tych samych czasach. Wybrałeś sobie wspaniałą osobę do podziwiania. Skąd go w ogóle znasz? Jest właściwie tylko znany wśród Marynarki i piratów.

-Mój wuj należy do Marynarki i często o nim opowiadał. Za dzieciaka uwielbiałem słuchać opowieści o nim. Nawet chciałem być taki jak- urwał w tym momencie zasłaniając usta dłonią i czekając na reakcję pirata.

-No oczywiście, że chcesz być taki jak on! Kto by nie chciał? Odważny skurwiel. Jednak to go zabiło.

-Słucham? Wuj mówił, że zabito go podstępem.

-I to pewnie przez piratów, co? Historyjka ułożona tak, żeby to ci źli byli źli do końca, jeśli wiesz o co chodzi. Słuchaj, mój przodek należał do tej małej załogi Riot'a i opowiedział jak to naprawdę było. Prawdziwa historia prawdziwego zdarzenia przekazywana przez kilka pokoleń. Może nawet ci kiedyś opowiem. A teraz posprzątaj to wszystko i daj mi pospać. Wypad z baru.

Kirishimę bardzo zaciekawiło wyznanie Bakugou. Jednak w tym momencie nie mógł z tym nic zrobić.

Gdy tylko znalazł się na pokładzie usłyszał falę podziękowań od towarzyszy i najszczersze przeprosiny od Sero.

Mijały kolejne dni spędzane podczas rejsu. Przez stan kapitana zrezygnowano z rabunków innych statków. Eijirou uczestniczył nawet w ucieczce przed Marynarką, w końcu na te charakterystyczne czarne żagle z pomarańczowym „X" polują wszyscy. Bez magii trudno je ukryć.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 12, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Red OrangeWhere stories live. Discover now