22

138 12 1
                                    

            Baio szedł w kierunku pawilonu,  w którym jeszcze kilka miesięcy temu mieszkała jego siostra. Pani Kwon powiedziała mu o gościach z pałacu, którzy przybyli po wschodzie słońca. Mężczyzna zdjął buty przed wejściem po czym ujrzał siedzącą niedaleko okna siostrę. Kobieta zerknęła na niego i posłała mu ciepły uśmiech. Baio wręcz rozanielony podszedł do niej i zamknął ją w swoich ramionach. Nie ukrywał szczęścia, które go wypełniało. Yao Ming widząc zaistniałą sytuację wyszła z pomieszczenia chcąc, aby rodzeństwo mogło porozmawiać w spokoju.

– Ariso, co tu robisz? – mówił siadając tuż naprzeciwko niej. 

– Nie cieszy cię mój widok? – zapytała nadal mając uśmiech na twarzy. – Powinnam wyjechać?

– Oczywiście, że się cieszę! – zapewnił ją. – Nie dostałem jednak, żadnej informacji z pałacu o twoim przybyciu. – po tych słowach jej uśmiech znikł.

– Bo nie wiedzą, że tu jestem. – powiedziała i złapała go za dłoń. – Nie mów im o tym, proszę.

– Czy coś się wydarzyło? – pytał wpatrując się w jej oczy.

– Potrzebuję kilku dni odpoczynku, proszę pozwól mi tu zostać. – mówiła błagalnie. – Później wrócę do pałacu.

– Możesz zostać ile tylko chcesz, to twój dom. Jednakże muszę wiedzieć co nakłoniło cię do podróżowania nocą, to było lekkomyślne!

              Mężczyzna wsłuchiwał się w historię swojej siostry. Wierzył on jednak, że Wang Yu nie miał złych zamiarów, jednak widział smutek na twarzy Arisy. Była on wbrew pozorom wrażliwa na takie sprawy. Ich rozmowa trwała długo i z każdą minutą coraz bardziej rozumiał jej decyzję. Dodatkowo dopiero teraz, po tak długim czasie doszło do niego jak bardzo tęsknił. Uśmiechnął się lekko widząc jak Arisa ziewa.

– Odpocznij, porozmawiamy wieczorem. – pogłaskał ją po głowie wstając. – Nie martw się nie wezwę Wang'a Yu. 

***

              Wang Yu okrążał swoją komnatę po raz setny w ciągu pół godziny. Mężczyzna nie mógł znaleźć sobie miejsca, gdy zaczynał czytać postulaty nie mógł się na nich skupić. Podczas spotkania z radą jego myśli odchodziły od tematów rozmów. Teraz gdy przyszła pora na sen, a żołnierze nadal nie wrócili nie wiedział co ma myśleć. Dopiero wtargnięcie Moo-song'a odrobinę go ożywiło. 

– Wybacz panie, zdążyliśmy tylko zbadać ślady do królewskich ogrodów, pojechaliśmy do wioski niedaleko, ale jej tam nie było. 

– Rozumiem. – odparł kierując się do drzwi. 

– Panie, gdzie idziesz? – zapytał Moo-song z niemałym zdziwieniem.

– Chce pobyć sam. 

                 Mężczyzna wiedział, że to będzie kolejna nieprzespana noc. Postanowił, więc wykorzystać ją w lepszy sposób niż użalać się nad sobą. Sądził, że w sypialni królowej musi być coś dzięki czemu ją znajdzie. Przecież nie wyjechałaby nie zostawiając jakiejkolwiek wskazówki. Wyminął straż bez słowa i wszedł do środka. Zapalił wszystkie świece, które znajdowały się w pomieszczeniu i usiadł przy stole. Oparł łokcie o blat i schował twarz w dłoniach, nie wiedział nawet kiedy z jego oczu popłynęły łzy. 

***

                    Minęły dokładnie trzy dni od wyjazdu brunetki, czuła się ona dużo lepiej i przez ten czas dużo myślała. Dochodziło do niej, że jako królowa nie powinna z dnia na dzień opuszczać pałac, tym bardziej z jedną służką. Było to bardzo nie odpowiedzialne i coraz bardziej przekonywała się w fakcie, że zachowała się jak dziecko. 

                    Spojrzała w kierunku stajni gdzie znajdował się jej koń. Westchnęła cicho, a na ramieniu poczuła dłoń. Spojrzała na osobę, która do niej podeszła i wysłała jej słaby uśmiech. Baio był świadomy, że do jego siostry w końcu zaczyna dochodzić, że nie powinna tu być. Z drugiej strony niesamowicie cieszył go fakt, że mógł znów pobyć z nią. Tak jak za czasów kiedy jeszcze tutaj mieszkała.

– To co siostrzyczko – rozpoczął niepewnie – kto pierwszy dotrze do pałacu? 

– Dobrze wiesz, że wygram. 

                     Baio po tych słowach zaśmiał się i nakazał jednemu mężczyźnie, aby przygotował konie do drogi. W tym czasie kobieta odziała coś cieplejszego, a Yao Ming zachwyciła się na myśl powrotu do pałacu. Będąc tutaj dziewczyna nic nie robiła i przez to czuła się mało potrzebna. W pałacu znów będzie miała zajęcie.

                     Yao Ming trzymała się kurczowo Arisy, która śmiała się z niej. Od jakiegoś czasu jadą już do pałacu, a rodzeństwo wpadło na genialny pomysł, żeby zrobić wyścig. Baio był odrobinę w tyle co widocznie mu się nie podobało i co chwilę pośpieszał swojego konia. Sama podróż wydawała się krótsza niż wcześniejsza. Yao Ming widząc zarys pałacu uśmiechnęła się, dodatkowo zachodzące słońce sprawiało, że całość wyglądała bajecznie. 

 ***

                      Bang stał z innymi żołnierzami niedaleko pawilonu króla. Wang Yu w końcu dał się przekonać do snu, od kilku dni chodził marnowany i był bliski wycieńczenia. Brak snu w jego aktywnym żuciu było bardzo niebezpieczne. Eunuch spojrzał na zarys postaci, która zbliżała się w ich kierunku. Zrobił kilka kroków do przodu i wytężył wzrok. Słońce już zaszło i jedynym oświetleniem były płonące pochodnie. Bang uśmiechnął się szeroko widząc królową, zbiegł po schodach w jej kierunku ukłonił się nisko.

– Pani! Wróciłaś! – krzyknął rozradowany, a ta tylko spojrzała na niego. 

– Gdzie jest król? – zapytała jakby ignorując jego wcześniejsze słowa.

– W swoim pawilonie, usnął niedawno. – powiedział.

– Mogę iść do niego? 

                    Bang pokiwał głową, a ona zaczęła iść w kierunku pawilonu. Straż widząc królową ukłoniła się nisko i przepuściła ją. Czuła jak serce mocno jej bije z każdym krokiem odczuwała, że na pewno czekają ją konsekwencje jej czynów. Moo-Song, który stał przy drzwiach prowadzących do sypialni króla podniósł swój miecz. Po korytarzu roznosił się dźwięk kroków, zza rogu wyszła kobieta, którą wojownik dobrze znał. Schował miecz do pochwy i ukłonił się. Posłała mu lekki uśmiech i poprosiła, aby wpuścił ja do środka. 

                 Jedna świeca oświetlała większość pomieszczenia. Stała ona na stoliku kilka metrów od łóżka Wang'a Yu. Kobieta złączyła swoje dłonie i nie pewnie zaczęła iść w stronę łóżka męża. Stanęła niecały metr od niego i spojrzała na spokojną twarz mężczyzny, przełknęła głośno ślinę. Usiadła po turecku na podłodze i postanowiła poczekać do ranka, aż Wang Yu się obudzi.

***

                    Mężczyzna otworzył oczy i w końcu poczuł się w pełni wypoczęty. Przeciągnął się leniwie i usiadł wygodnie na łóżku. Przetarł dłonią twarz, ziewając przy tym dość głośno. Odwrócił głowę czując na sobie wzrok. Zamarł widząc osobę za którą tak bardzo tęsknił. Nie mógł z siebie wydobyć ani jednego słowa, czuł się szczęśliwy, a zarazem nie wiedział czy nadal nie śni. Arisa ukłoniła mu się nisko i z drżący głosem odezwała się.

– Wybacz mi Panie! Wiem jakie są konsekwencje mojego czynu i przyjmę je z pokorą! – mówiła bojąc się podnieść głowę, jej strach nasilał się nie słysząc jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony męża. – Błagam, powiedz coś.  – powiedziała, a po tym poczuła silną dłoń na swoim ramieniu, która przyciągnęła ją do Wang'a Yu. Mężczyzna zamknął ją w szczelnym uścisku, ale nadal nie odezwał się ani słowem. Król schował twarz w zagłębieniu jej szyi, Arisa po niecałej minucie usłyszała tylko ciche.

– Nigdy więcej tego nie rób.

Queen of heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz