Rozdział 13

2.5K 187 41
                                    

 Marinette

 Wrzucił opakowanie po słonej przekąsce do śmietnika i odwrócił się, aby spojrzeć na swoją dziewczynę. Cicho westchnął. Usiadł przy niej i złapał ją za nadgarstek. 

- Nie mogę.- Odpowiedział, całując delikatnie wnętrze jej dłoni.

- Ale dlaczego?- Zapytała zirytowana, wstając i cofając się kilka kroków. - Słuchaj, potrafisz znikać na kilka nocy, jak tylko zaczynam temat, zaczynasz się do mnie dobierać, a ja specjalnie nie oponuje, bo zły w te klocki nie jesteś, ale nie o to chodzi!- Krzyknęła, widząc jego zadowolony uśmiech.- Luka! Ile razem jesteśmy?

- Ponad rok.- Powiedział, spuszczając wzrok na swoje stopy. Złączył swoje ręce i oparł je na karku, po czym oparł się o oparcie kanapy i zrobił cierpiętniczą minę.- Ale kochanie...

- Nie kochaniuj mi tu! - Warknęła, a chłopak usiadł na baczność, a następnie skulił się w sobie. - Ty wiesz, gdzie ja pracuję!

- Ty nie pracujesz.- Mruknął, ale odwrócił wzrok, gdy na niego zasyczała, ale pod nosem się uśmiechnął.- Czy ty... Ty syknęłaś?

- NIE ZMIENIAJ TEMATU!- Luka uniósł ręce na jej wrzask.

- Przepraszam.- Powiedział z wielkim uśmiechem. Po chwili westchnął i całe jego rozbawienie się gdzieś ulotniło. Zostało tylko zmartwienie i żal do siebie. - Ale Marinette... - Jedną dłonią spróbował złapać jej rękę, ale ta cofnęła się, co chłopaka wyraźnie zraniło. Kobieta prawie pękła i już chciała podejść, przytulic go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziała, że musi być silna. Schował twarz w dłonie, przetarł palcami powieki, a potem przeczesał nimi włosy.- Kocham cię tak niewyobrażalnie mocno, że nie mogę ci powiedzieć.

- Matko.- Szepnęła, siadając na stoliku kawowym, a przez jej głowę przebiegły tysiące scenariuszy możliwej pracy. 

- Gdyby się o tobie dowiedzieli...- Szepnął do siebie cicho, tak aby dziewczyna tego nie usłyszała. - Chciałbym ci powiedzieć, ale nie mogę. Dla twojego bezpieczeństwa. - Złapał obie jej dłonie.

- Ale... Czy ty narażasz się na niebezpieczeństwo?- Spytała drżącym głosem. Chłopak przełknął ślinę.

- Ja nie mogę ci powiedzieć.- Odpowiedział ciężko. Kobieta mocno ścisnęła jego palce.

- Czyli tak.- Poczuła jak łzy zbierają się jej pod powiekami.- Czemu tego nie rzucisz?- Chłopak uśmiechnął się łagodnie.

- Ponieważ lubię tę nutę wolności, którą daje mi ta praca. - Powiedział. Po chwili zrozumiała.

- Dlatego jesteś taki nadopiekuńczy! Ale to w sumie... Teraz nie jest takie ważne.- Stwierdziła, przykładając czolo do ich splecionych dłoni. Przymknęła oczy.- Nie powiesz mi co to za praca?

- Nie.- Odpowiedział.

- Czy możesz po jakimś wyjeździe służbowym... Nie wrócić?- Zapytała, ale na to pytanie dostała jedynie głuchą ciszę i dobrze wiedziała co ona oznaczała. - Luka, a gdybyś tak nie wrócil, a ja bym czekała... I czekała...- Podniosła głowę, aby na niego spojrzeć.

- Sądzę, że szefostwo by ci powiedziało, Mari. - Mruknął. Ale nie zakładajmy takich scenariuszy. Chodźmy, weźmy kąpiel.

- Dobrze.- Odpowiedziała z myślą, że opłukanie się z tych informacji jest świetnym pomysłem. Poszła nalać im wody, a chłopak przygotował ręczniki. Pochyliła, się, aby sprawdzić, czy woda jest ciepła, gdy Luka pochylił się nad nią i zaczął obdarowywać jej plecy delikatnymi pocałunkami.

- Kocham cię.- Szepnął jej do ucha, wyłączając wodę i łapiąc dziewczynę w talii oraz prostując obojga.

- Luka.- Mruknęła, gdy chłopak całował ją po szyi, nadal obejmując ją od tyłu.- To ty chciałeś się kąpać.

Irracjonalna znajomość (Miraculous) - ZawieszonaWhere stories live. Discover now