Rozdział 7

2.7K 217 80
                                    

Marinette

Marinette wściekła spojrzała na dziewczynę blondyna. 

- Ty skośnooka suko.- Wrzasnęła i złapała swój talerz z plackami z cukinii. Jej obiad skończył na czubku głowy japonki. W życiu nie umyje tych włosów. I dobrze. Pomyślała Marinette.  Adrienowi opadły ręce. Szybko złapał dłonie swojej dziewczyny i ją unieruchomił.

- I co jesteście z siebie dumne?- Spytał.

- Tak.- Odpowiedziała Marinette.- Nie będzie mi jakaś głupia CHINKA ubliżać i oblewać sokiem pomarańczowym.- Powiedziała. Niebieskooka spojrzała jeszcze na Adriena i zobaczyła błąkający się na jego ustach uśmieszek rozbawienia. Lubiła smak wygranej. 

- Nie myśl, że wygrałaś idiotko.- Wrzasnęła czerwona ze złości Kagami, której widocznie zabrakło pomysłów na obelgi. Mari pokazała jej na pożegnanie środkowy palec oraz wyszła ze stołówki. Spojrzała na telefon.

Noir: Ponieważ masz taką nade mną władzę.

Noir: Żartowałem, jakoś tak wyszło. Nie podoba ci się?

Noir: W sumie, nawet jeśli i tak będę go używać.

Uśmiechnęła się do siebie. Ciekawe, że nieznajoma jej osoba potrafi tak... bez problematycznie ją uspokoić. Odpaliła klawiaturę i zabrała się za odpisywanie.

Ja: Rób se co chcesz. Nie mam z tym większego problemu.

Po czym ruszyła na kolejne zajęcia. Wykłady z Rodzai Tworzyw były nudnawe, ale trzeba było je odbębnić oraz zaliczyć. Poczuła dziwny, ale znajomy zapach, a gdy obróciła się za siebie zauważyła, że Chloe, córka byłego burmistrza Paryża, maluje sobie paznokcie. Marinette szybko spojrzała na zadbaną wykładowczynię, do której jeszcze nie dotarł zapach lakieru, a potem na swoją ( o dziwo od dwóch lat) przyjaciółkę. Nachyliła się do niej.

- Czy to do jasnej cholery oszalałaś? Jeśli ona skapnie się, że zamiast słuchać, malujesz sobie paz...- Zaczęła Marinette szeptem, ale blondynka wystawiła język, schowała pędzelek do buteleczki i przycisnęła niepomalowany palec do jej ust.

- Ojjj, dramatyzujesz.- Ciemnowłosa przewróciła oczyma.- Nic nie zauważy, ma katar. A ja muszę wyglądać pięknie. W końcu jestem córką burmistrza.

- Byłaś.- Poprawiła ją dziewczyna, a Chloe zrobiła urażoną minę.- Z resztą sadzę, że stroisz się z innego powodu. Jego imię zaczyna się na N i kończy na ataniel. No i jest rudy.- Tym raz Chloe zaczęła udawać obrażoną, a Marinette wróciła do słuchania wykładowczyni.

Odpowiedź od Noir'a dostała dopiero wieczorem.

Adrien

Patrzył za oddalającą się Marinette, a w głowie miał dwie przeplatające się myśli.

Chyba mam słabość do Azjatek...

W domu będę mieć piekło.

Kiedy jego nowa znajoma zniknęła za za drzwiami jadłodajni, nachylił się nad uchem swojej, niestety, dziewczyny.

- Kagami, uspokój się, proszę. Pogadajmy w domu.- Nie posłuchała go. Japonka dalej wierciła się w jego ramionach i wyrywała, aby prawdopodobnie zrobić krzywdę Marinette. Znów nachylił się do jej ucha.- Proszę, kochanie. Pojedziemy do domu, zamówimy sobie makaron i pogadamy.- Będzie musiał co prawda nadrobić materiał, ale jakoś to przeżyje. Dziewczyna w jego rękach zaczęła się uspokajać. Po kilku minutach odważył się ją puścić i bez słowa ruszyli do auta. Wsiedli do Mitsu i z każdą przejechaną minutą w jego głowie pojawiało się coraz więcej myśli, które napędzały jego złość.

Po co przyjechała do uczelni? Jakim prawem narobiła mi takiego wstydu? Szczególnie, że naprawdę nic jej nie zrobiłem. Jeśli pomyśli tylko o zrobieniu mi awantury to się wścieknę. Powinienem już dawno przestać dawać się tak traktować.

Kiedy dojechali dziewczyna, wychodząc trzasnęła drzwiami od jego kochanego auta i właśnie to przelało szale goryczy. Adrien delikatnie pogłaskał Mitsu i w ciążącej na wątrobie ciszy weszli do mieszkania. Jak tylko przekręcił za sobą zamek, jego dziewczyna zerwała z siebie torebkę i rzuciła w niego. Trafiła go prosto w twarz. Złapał przedmiot nim spadł na podłogę i odrzucił na szafkę na buty, zrzucając przy okazji kilka pojedynczych czółenek.

- Co sobie wyobrażasz?! - Pierwszy raz od kilku miesięcy na nią krzyknął. Przez chwilę Kagami nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie spodziewała się, że chłopak odważy się na taki ruch. Szybko odzyskała rezon.

- Ta bezczelna suka wpatrywała się w ciebie jak w obrazek. Jawnie z tobą flirtowała.- Odpowiedziała zezłoszczona.

- Czy ty się z kurą na mózg pozamieniałaś? Nie mogę już z koleżanką na roku pogadać? - Spytał. Tym jeszcze bardziej rozeźlił Kagami. Rozszerzyła oczy w szoku i uniosła dłoń, aby chwile później zamachnąć się nią i spoliczkować chłopaka. Adrien w ostatniej chwili złapał nadgarstek Japonki z płonącym ze złości spojrzeniem. - Znosiłem twoje humorki, spałem na kanapie, bo wymyślałaś sobie niestworzone problemy. Starałem się jak mogłem, aby to co było kiedyś między nami nie rozleciało się w drobny mak do czego dążyłaś na każdym kroku. - Otworzyła usta by zaprzeczyć. - Nie łgaj. Mam już dość. Po prostu mam już tego wszystkiego dość.

Blondyn odepchnął ją od siebie i ruszył do sypialni. Złapał za największą walizkę i zaczął pakować do niej wszystkie swoje ubrania i książki związane z medycyną. Kagami stanęła u progu drzwi i wpatrywała się z niedowierzaniem w to co się dzieje. Objęła swoje ciało obiema dłońmi i zacisnęła usta.

- Ja... Nie idź. - Szepnęła, nie dowierzając w to co widzi. Czy w ciągu tych kilku miesięcy naprawdę była taka okropna jak to opisał. Spojrzał na nią i wyciągnął prezerwatywy z szafy. Zamknięte i zafoliowane.

- Wiesz kiedy je kupiłem? Kiedy ostatnio się kochaliśmy? - Spytał, a ona ze zgrozą zaprzeczyła ruchem głowy. Chłopak westchnął. - No właśnie. Nie jest to co prawda wyznacznik związku, ale ostatnio kochaliśmy się pięć miesięcy temu. Kagami, ja nie pamiętam jak śpi się na normalnym łóżku! - Po tym zdaniu rzucił paczuszkę pod jej nogi i zamknął walizkę. Przeszedł do łazienki i zabrał wszystkie swoje kosmetyki i szczoteczkę do zębów. - Na razie jadę do hotelu. Potem... Potem się zobaczy.

Adrien wziął walizkę, plecak i wyszedł z mieszkania bez pożegnania. Zapakował się do auta oraz odjechał do najbliższego hotelu. Niestety, brak wolnego pokoju, wiec musiał pojechać do innego oddalonego od uniwersytetu o całą godzinę drogi. Postawił walizkę pod ścianą, a na nią plecak, a sam położył się na łóżku. Z oczu popłynęły mu łzy. Nie dlatego, ze odszedł od swojej dziewczyny. Było mu tak wygodnie na tym łóżku. Pogładził pościel dłonią i uśmiechnął się do siebie. W końcu nie będzie bolał go kark. Czuł się wolny i spokojny. Złapał za telefon i spojrzał na SMS'a od swojej nieznajomej znajomej.

Ja: Nie zgadniesz co odpierdoliłem. Odszedłem od mojej dziewczyny.

Wysłał i postanowił zadzwonić do swojego przyjaciela.

- Halo, Nino. Nie uwierzysz co się stało. - Powiedział. 

Irracjonalna znajomość (Miraculous) - ZawieszonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz