ROZDZIAŁ 69

251 30 6
                                    

               Świat potrafił w jednej chwili stawać na głowie, doskonale o tym wiedziałam. Niejednokrotnie przekonałam się, że los potrafi płatać figle i wprowadzać nas na tory, o których nigdy wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Sytuacje zaczynały przerastać nawet tych, którzy mieli niby wszystko w jednym palcu. Nagle cały świat się zmieniał, wprowadzając chaos do życia każdej osoby, która chodziła po tej ziemi.

               Niejednokrotnie miałam dziwne sytuacje w swoim życiu, z którymi musiałam się zmierzyć. Za każdym razem chciałam chronić jak największą liczbę osób jak najmniejszych kosztem, jednak nie zawsze mi to wychodziło. Może i byłam wredna i momentami samolubna, ale w dalszym ciągu zależało mi na życiu wielu osób, które normalnie powinnam mieć gdzieś.

               W pewnym momencie mojego życia się zgubiłam, przyznaje. W jednej chwili z osoby mającej szczęśliwą rodzinę, musiałam zamienić się w osobę nie mającą dosłownie nic. W momencie śmierci mojej rodziny uderzyła we mnie rzeczywistość, która nigdy nie powinna do mnie dotrzeć. Zmierzyłam się z czymś, co nie powinno mieć w naszym świecie prawa bytu. Przez kogoś, kto chciał jedynie posiadać moc i władze straciłam ludzi, którym zawsze i w każdej chwili mogłam ufać. Straciłam coś, czego nigdy nie miałam odzyskać.

               Z czasem nauczyłam się żyć tak, jakby jutra miało nie być. Przez bliską mi stratę dostrzegłam to, co wcześniej dla oka nie było widoczne. To, jak uczucia innych mogły mieć wpływ na drugiego człowieka czy to, jak sama obecność potrafiła podnieść innych z ziemi. Zaczęłam postrzegać różnice miedzy życiem, a śmiercią. Zaczęłam bać się tego, co czeka mnie po przebiciu serca czy to, co stanie się ze mną, gdy już opuszczę ten świat raz na zawsze. Zobaczyłam coś, czego miałam nigdy nie zobaczyć za życia.

             W pierwszej chwili, zaraz po wybuchu, nie bardzo potrafiłam ogarnąć to, co działo się wokół mnie. Mój umysł w połowie był nieprzytomny i nie do końca działał tak, jak powinien. Byłam na tyle zamroczona, aby nie rozpoznawać twarzy czy chociażby nie ogarnąć tego, co działo się na szpitalnych korytarzach. Słyszałam krzyki, jednak tylko na słuchu się kończyło, ponieważ moje oczy w dalszym ciągu pozostawały ślepe na wszelkie obrazy.

              Za każdym razem, gdy działo się coś złego, starałam się być silna i podnosić się z ziemi, aby obronić innych przed atakiem wroga. Teraz nie było inaczej, chociaż wyjątkowo ciężko było mi odzyskać wzrok. Wszystko wydawało mi się być cholernie rozmazane, a krzyki dookoła mnie wcale nie ułatwiały sprawy. Wiedziałam, że ktoś bardzo się boi o własne życie, jednak wcale nie musiał o tym powiadamiać całej reszty poprzez zdarte gardło. Wokół mnie był wystarczający chaos, nikt nie musiał dokładać swoich pięciu groszy.

               Przymknęłam zamglone oczy, aby choć na chwile spróbować się wyciszyć. Mama zawsze powtarzała mi, że nasza wewnętrzna walka jest połową sukcesu, jeśli tylko nie poddamy się na starcie. Umysł potrafi nie tylko wytworzyć różne obrazy, ale potrafi również przeistoczyć to w rzeczywistość. To była magia, którą posiadał każdy z nas, jednak nie każdy potrafił nią władać.

              Ze wszystkich sił starałam się wyciszyć umysł, a przede wszystkim wyłączyć słuch. Chciałam, choć na chwile, przenieść się do całkowicie innego miejsca, z którym miałam same dobre wspomnienia. Wybór padł na domek, który wraz z rodzicami wynajmowaliśmy na Hawajach, gdy wyjeżdżaliśmy tam na wakacje. Zawsze ten sam, przez co śmiałam się z mamy, że z pewnością magia maczała w tym palce. Okazywało się jednak, że właściciel był starym znajomym rodziców i specjalnie dla nich trzymał domek w terminie, który wcześniej podawali mu telefonicznie.

               Wakacje na Hawajach zawsze były miło wspominane przeze mnie. Tam stawaliśmy się całkowicie kimś innym, niż na co dzień. Mogliśmy być dosłownie każdym, ponieważ nikt nas nie znał. Znajdowało się tam mnóstwo istot nadprzyrodzonych, jednak w dalszym ciągu to ludzie mieli nad nami przewagę. Nie liczyła się jednak rasa, ponieważ każdy potrafił dogadać się z każdym. My, istoty nadprzyrodzone, darzyliśmy szacunkiem śmiertelników i odwrotnie. Mieli świadomość tego, kim są ich sąsiedzi, jednak nigdy nie robili z tego powodów problemów. Wręcz przeciwnie, dosyć często zadawali mnóstwo pytań, na które my chętnie odpowiadaliśmy. Czułam się wtedy dobrze, tak, jakby wszystko mogło zmienić się na lepsze.

This City, New Life { Teen Wolf }Onde as histórias ganham vida. Descobre agora