14. It's a pleasure to meet you Mr.H

ابدأ من البداية
                                    

- Proszę, mów mi Tom, czuję się staro z wersją na „pan". - obdarzył ją wyjątkowo miłym uśmiechem.

- Jasne jak sobie p... Jak wolisz. - kiwnęła głową, że jak najbardziej rozumie jego wolę i spojrzała na niego wyczekująco. Nawet nie była pewna, co powinna w tej sekundzie myśleć. Nigdy nie pracowała z nikim sławnym i tym bardziej wpływowym. Naprawdę wolałaby w tym momencie siedzieć w biurze razem z resztą i projektować wnętrza dla tamtego przeklętego banku.

- Tak więc... - zaczął i podszedł do niej na tyle blisko, aby nie zakłócać niczyjej bariery osobistej. Czekał na jakąkolwiek odpowiedź dobre czterdzieści sekund, a nawet jak nie dłużej. Lauren otworzyła szerzej oczy i próbowała sobie przypomnieć, co tak właściwie tutaj robi oraz co powinna w tym momencie powiedzieć.

- Umm... Potrzebuje Twoich pomysłów, tyle mi wystarczy. - uśmiechnęła się życzliwie i wyciągnęła z torebki służbowego iPada, w którym otworzyła notatnik. - Więc?

- Może usiądźmy? - Tom wskazał dłonią na kanapę stojącą przy oknie i skierował się w jej stronę. Lauren szła przed nim i czuła, że ją obserwuje, spróbowała rozluźnić swoje mięśnie, by nie wychodzić na jeszcze większą idiotkę, niż dotychczas.

- Jasne. - mruknęła i zajęła miejsce tuż obok niego. Czy siedzę za blisko? Może powinnam się odsunąć? Jezu, ale jak się teraz odsunę, to może pomyśleć, że nie pachnie ładnie... Czy coś? Dobra siedź na dupie Lauren i zacznij słuchać, a nie uśmiechaj się jak idiotka. - W co chciałbyś zmienić to miejsce? Nowoczesna miejscówka, a może surowy design? Większość... - ugryzła się w język, żeby tylko nie powiedzieć: gwiazd. -... ludzi wybiera teraz takie style.

- Och, nie, nie. To zupełnie nie jest moja dusza. - uśmiechnął się i przeczesał włosy swoimi długimi palcami.

- To może jakaś podpowiedź? - rozejrzała się po otaczających ją ścianach i w głowie mniej więcej już planowała ich wygląd. Zawsze marzyła, by móc ozdobić swoje w typowym francuskim stylu, ale niestety w wynajmowanych mieszkaniach było to niemożliwe.

- W moich żyłach płynie czysty klasycyzm, a poza tym lubię eleganckie, angielskie wnętrza. - spojrzał na jej dłonie i pustą, otwartą stronę w notatniku.

- To już coś! - ucieszyła się i zanotowała parę punktów. - Wiem, że dom został już odpowiednio wymierzony, także mi pozostaje tylko robić projekty pokój po pokoju, i zostawić Ci do oceny.

Bardzo ładnie Lauren, jesteś mega profesjonalna, nie spieprz czegoś i trzymaj tak dalej. Pochwaliła swoje zachowanie w myślach i mimowolnie uśmiechnęła się do siebie samej.

- To cudownie! Czyli, co idzie na pierwszy ogień? - klasnął delikatnie w dłonie i obrócił się za siebie. - Może kuchnia?

- Och, to zależy wyłącznie od Ciebie. - mruknęła, po czym dodała jeszcze parę słów do swojej notatki.

- Świetnie liczę na Twój gust...- spojrzał na nią i zawahał się niezręcznie. - Lauren.

- Mam nadzieję, że podołam. - posłała mu setny z kolei uśmiech, na który on odpowiedział tym samym. Czuła, że jutro będzie mieć zakwasy na policzkach, o ile to w ogóle możliwe. - To jak, kuchnia, a później jadalnia?

- Tak, to jest bardzo dobry pomysł. - zgodził się z nią momentalnie.

- Okej... w takim razie nie będę Ci zawracać głowy i wrócę do...

- Och nie nie w żadnym wypadku mi nie przeszkadzasz! - przerwał jej momentalnie i spojrzał tym swoim zmartwionym wzrokiem, który aż krzyczał, aby przypadkiem nie poczuła się urażona.

A szkoda, ratunku! Krzyknęła rozpaczliwie w myślach i zachichotała zupełnie niepotrzebnie.

- To bardzo miłe, jednak muszę już wracać do pracy. - wstała i poprawiła swoją spódnicę.

- Jasne, będziemy w kontakcie? - Tom zrobił to samo, po czym gestem dłoni zaprosił ją do holu.

- Będziemy? - kobieta delikatnie się zmieszała.

- Um... - Tom zmarszczył brwi i obdarzył ją zmieszanym spojrzeniem. - Tak, Luke na pewno będzie Cię informował o wszystkim.

- A to tak będziemy. - kiwnęła głową i pospiesznie ruszyła do wyjścia. Tylko ono uratuje ją z tej koszmarnie niezręcznej sytuacji.

- Och i Lauren? - blondynka bezgłośnie wypuściła powietrze z ust i obróciła się z powrotem. Kurwa błagam Tom, daj mi wyjść.

- Tak? - obróciła się i spojrzała prosto w jego oczy.

- Bardzo spodobał mi się taki francuski styl... - zmrużył oczy i westchnął na myśl, o swoich niedawno odbytych podróżach po Francji. Lauren uśmiechnęła się delikatnie i nerwowo założyła kosmyk włosów za ucho.

- Tom, z całym szacunkiem, ale tych stylów jest od groma i...

- Taki typowy dla południowej Francji. - oznajmił i poprawił zegarek na nadgarstku.

- Jasne, zrobię co w mojej mocy, byś był zadowolony. Do zobaczenia. - poczuła wstydliwy rumieniec na policzkach i przeklęła w duchu, po czym odwróciła się i skierowała w stronę wyjścia. Kiedy tylko zamknęła za sobą drzwi, popędziła do następnej ulicy, by dopiero tam móc na moment się zatrzymać i poukładać sobie wszystko na nowo. Złapała się za głowę i wypuściła powietrze z płuc. Teraz to dopiero dostała zadanie, zresztą godne mistrza. Nie ujmowała sobie w żaden sposób talentu i chęci do swojej pracy, ale na litość miała projektować dla kogoś tak sławnego i onieśmielającego, że nie potrafiła racjonalnie ułożyć sobie żadnego planu w głowie. Była dodatkowo wściekła, gdyż totalnie nie zadbała o żadne dokładniejsze informacje z jego strony. Południowa Francja i angielski styl to za mało, bo przecież skąd ma wiedzieć jakie kolory, czy materiały preferuje. Przecież jak mu zrobię blat z marmuru, a on uzna, że chce kurwa jakiś granit, to przecież będę żreć ten marmur do końca swojego życia. Spanikowana wybrała numer do swojej jedynej bliskiej koleżanki tutaj na miejscu, która niestety nie odbierała. Esther błagam, nie rewanżuj mi się teraz za nic, pomyślała, gdy już mijał kolejny sygnał. Czuła jak ściśnięte ze stresu palce u stóp zaczynają jej drętwieć, a nogi powoli odmawiają posłuszeństwa, więc szybko usiadła na jakiejś ławce. Przy okazji zaglądnęła do swojej torebki, w poszukiwaniu drobnego lekarstwa na zżerający ją teraz stres. Ten ostatni mentolowy papieros chodził za nią już od wyjścia z domu, jednak wolała, pachnieć perfumami Azzedine, niż niezbyt eleganckim dymem. Wiedziała, że jak teraz zapali, to znów nauczy swój organizm takiej, a nie innej kontroli nerwów, jednak tak bardzo go potrzebowała i skoro już był tutaj z nią, to nie potrafiła się mu oprzeć. Odpaliła go i zaciągnęła się z ogromną ulgą. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że najbliższe miesiące, będą najtrudniejszymi w całym jej życiu.

 Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że najbliższe miesiące, będą najtrudniejszymi w całym jej życiu

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

Jest i on! W końcu pojawia się i na pewno zawita na długo 😀💃🏻

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLحيث تعيش القصص. اكتشف الآن