8. Nie jesteś mi obojętna.

Start from the beginning
                                    

- Victoooria! - dotarł do moich uszu znajomy głos.

- Jake.. - mruknęłam.

- Jake, pomóż zanieść tą walizkę do pokoju gościnnego na górze - poprosiła jego matka. - Victoria, czuj się jak u siebie w domu.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się i odwróciłam patrząc się na mojego przyjaciela, który próbował wnieść tą walizkę po schodach. Ona naprawdę nie była ciężka, tylko ten chudy chujek nie zna słowa "siłownia".

Prychnęłam, wchodząc po schodach, wyprzedzając go.

- Hej! Tak się nie bawimy, może byś pomogła, co? - krzyknął oburzony.

- Poradzisz sobie, dżentelmenie - puściłam mu oczka i weszłam do gościnnego.

Po chwili dołączył do mnie brunet, a gdy na niego spojrzałam, po jego minie wiedziałam, że zaraz powie coś, co mi się nie spodoba.

- Idziemy dziś na impreeezę! - przeciągnął samogłoskę.

- Możesz pomarzyyyć - powtórzyłam jego ruch.

- Oj no weź.. Proszeee.. - złożył ręce, błagając mnie.

I choćbym gryzła, pluła i kopała nogami, wiedziałam, że on i tak postawi na swoim.

Dlatego po dwóch godzinach, właśnie wjeżdżaliśmy na podjazd czyjegoś domu, na którym kręciło się już masa pijanych nastolatków.

Czyżby powtórka z rozrywki?

Wyszliśmy z auta i ruszyliśmy przed siebie. W drodze jeszcze poprawiłam swój sweterek, aby nie odkrywał mi za bardzo brzucha.

Jake ubrał zwykłe czarne rurki i pudrowo różową bluzę, w której wyglądał uroczo.

Weszliśmy do domu, a we mnie momentalnie uderzyła mieszanka typowa, dla tego typu imprez. I chyba już nie muszę tłumaczyć, z czego się ona składała.

Rozjerzałam się dookoła, a w międzyczasie do Jake'a podszedł jakich typek. Nawet przystojny, to trzeba przyznać.

- Jake, brachu! Gdzieś ty się podziewał? - krzyknął i przytulił mojego przyjaciela.

Kto to jest?

- A było się tu i tam - zaśmiał się Jake.

- A twoja koleżanka, to..? - zapytał nieznajomy, przez co odwróciłam się do niego i spojrzałam na jego uśmiechniętą twarz.

- Victoria - przedstawiłam się, wystawiając rękę.

- Logan - rzekł, uściskając moją rękę - Więc Victorio, mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze bawić - powiedział, na co tylko się uśmiechnęłam.

Pochylił się do Jake i powiedział mu coś na ucho, na co ten kiwnął głową, a ja zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi.

- Vic, muszę iść coś załatwić, wrócę za dziesięć minut - oznajmił szybko i ruszył z Loganem w stronę drzwi.

Przewróciłam oczami.

Rozejrzałam się jeszcze raz i zobaczyłam kuchnię, więc postanowiłam, że posiedzę sobie i tam poczekam na Jake'a.

Tak jest zawsze, najpierw namawia mnie na te durne imprezy pół godziny, mówiąc, że będziemy się dobrze bawić, a i tak za każdym razem ten psychol zostawia mnie tu samą.

Wzięłam pusty, plastikowy kubek i nalałam sobie do niego zwykłą, zimną wodę z kranu.

Usiadłam na wolnym krześle i obserwowałam pijanych ludzi, ocierających się o siebie.

HOPEWhere stories live. Discover now