pierwszy dzień

16 3 1
                                    

wstałam z krzesła
idąc po ławce
dotarłam do okna
zdeptane zeszyty wstrzymały swój krzyk
dreszcz na plecach posyłało mi
krzywe spojrzenie nauczycielki

było słońce
wyszło po deszczu
padającym od rana
koledzy i koleżanki wyciągali ręce
ciągnęli mnie za poły swetra
by mnie na miejsce posadzić

przypomniałam sobie
ciemność
jak kojąca bywała
tak naprawdę nic się nie działo
winę zrzuciłam na wiatr
wołający mnie zza okna

skoczyłam
skoczyłam
skoczyłam





































(a/n) ale ulga.

półki nieposkładane || poetryWhere stories live. Discover now