Rozdział 19: Błędne założenie

Start from the beginning
                                    

– Odchudzam się – odpowiedział, żeby nie martwić kobiety.

– Odchudzasz? – powtórzyła za nim zdziwiona. Jej brwi powędrowały do góry. Jurek mruknął coś potwierdzająco pod nosem i usiadł przy swoim krześle. – Prawdziwym facetom nie wypada się odchudzać – oznajmiła, znikając w kuchni, a kiedy wróciła, postawiła przed Jurkiem najbardziej przeładowany jedzeniem talerz, jaki dane było mu w życiu oglądać. Po chwili zniknęła, by przynieść obiad również dla siebie.

Jurek nie mógł na nią patrzeć. Poczuł się jeszcze bardziej poirytowany, ale nic nie powiedział. Jak mógłby? Nie chciał sprawiać jej przykrości. Kobieta zawsze miała swoje racje, nieważne co, a on był nauczony się jej słuchać. Jadł wiec powoli, nie myśląc wiele, nawet na nią nie zerkając. Dłonie odrobinę mu drżały, żołądek był ściśnięty, a tłusty kurczak raczej nie był tym, czego potrzebował najbardziej.

Czuł wiszące w powietrzu napięcie.

– Więc jak sobie dajesz radę? Szukasz jakiejś pracy? Może coś już znalazłeś? – zapytała kobieta między kęsami.

– Nie szukam – mruknął, patrząc w blat stołu. – Chcę w końcu odpocząć.

– To dobrze – stwierdziła, wyciągając dłoń do wolnej ręki syna. Chciała dodać mu otuchy, ale to wcale nie pomogło. Gos czuł się obrzydliwie z faktem, że ją okłamywał... Ale prawdopodobniej czułby się gorzej, gdyby znała prawdę. – Należy ci się, w końcu możesz trochę odetchnąć, zrobić coś dla siebie. Tylko żeby ci jakieś głupie pomysły do głowy nie przychodziły – rzuciła, zaciskając lekko palce na jego skórze. Jurek w końcu odważył się na nią spojrzeć.

– Jestem dorosły – przypomniał jej. Kobieta zmarszczyła brwi, nieprzygotowana na taką odpowiedź. Najpewniej spodziewała się lakonicznego potaknięcia.

– Tak, ale wciąż jesteś moim dzieckiem – odparła z wolna. Jurek delikatnie odsunął dłoń, uciekając przed jej dotykiem. Przez chwilę patrzyli na siebie, potem mężczyzna spuścił głowę. – Martwię się o ciebie, wiesz przecież – dodała, przyciągając ręce do ciała.

– Wiem – mruknął. Serce biło mu w przyśpieszonym tempie. Gdyby matka wiedziała...

– Teraz jak nie musisz przejmować się pracą, możesz przyjeżdżać częściej. To pakowane jedzenie też na pewno ci nie służy – kontynuowała. Jurek uniósł na nią spłoszone spojrzenie.

Miałby przyjeżdżać częściej? Nie chciał. Te niedziele to była ich tradycja, coś co trwało od lat i kończyło się tylko na tym – nie dzwonili do siebie, nie pisali, praktycznie nie mieli ze sobą kontaktu oprócz tego jednego dnia w tygodniu, a teraz tak po prostu, miałoby się to zmienić? Nie widział tego.

– Jest w sam raz – odpowiedział, grzebiąc widelcem w talerzu. Lubił swoje pakowane jedzenie z cateringu. Było zdrowe i może nie tak smaczne jak domowe, ale na pewno też nie aż tak tłuste, co dobrze wpływało na jego problematyczną cerę.

Matka spojrzała na niego oceniająco, Jurek natomiast miał ochotę schować się przed tym spojrzeniem.

– Poznałeś kogoś? – zapytała, jakby miała jakieś przeczucie.

Serce Gosa zabiło mocniej w piersi.

– Nie. – Puste słowo wydobyło się z jego gardła, a złe samopoczucie przytłoczyło go jeszcze bardziej. Obawiał się, że czeka go jedna z tych rozmów.

– Nie? – powtórzyła matka ze smutkiem. – Myślałam, że może teraz, jak masz więcej czasu, poznałeś jakąś porządną kobietę...

– To nie jest najlepszy temat, mamo.

Zostań o poranku | bxb |Where stories live. Discover now