Rozdział 5.

4.9K 357 35
                                    

*Crystal’s POV*

- Dobrze prowadzisz, jak na dziewczynę.

Spojrzałam na Ashtona siedzącego na miejscu pasażera; postanowiłam nie komentować tej pochwały. To był pierwszy raz, gdy się odezwał w czasie jazdy do tego całego Elliota Price. Aż nie mogłam uwierzyć, że siedział cicho przez tyle czasu.

No cóż, te kilkanaście minut to zawsze coś, prawda?

Westchnął z rezygnacją, gdy powróciłam beznamiętnym wzrokiem na drogę. Naprawdę nie wiem, o co mu chodziło. W ogóle nie powinno go to wszystko obchodzić, powinnam jechać tam sama z Michaelem, a nie z nim oraz pozostałą dwójką muszkieterów, z którymi utknął Mike w samochodzie za nami.

- Jest mi naprawdę przykro z powodu twojej siostry, Crystal – mruknął z twarzą odwróconą do okna; tym razem to ja westchnęłam, zaciskając i rozluźniając co chwilę palce na kierownicy.

- Jest okej – odpowiedziałam w końcu, starając się przekonać także samą siebie. W rzeczywistości byłam w kompletnej rozsypce i nie miałam pojęcia, jak udawało mi się zapanować nad samochodem oraz emocjami. Irwin posłał mi powątpiewające spojrzenie, które upewniło mnie w przekonaniu, że nie kupił tego. Wywróciłam oczami i zauważyłam wyprzedzające mnie auto. Ashton się zaśmiał, a ja uniosłam brwi, widząc radosną twarz Caluma przyklejoną do szyby tego wozu.

- Luke chyba chce się zabawić – stwierdził z rozbawieniem, rozsiadając się wygodnie. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- No to się zabawmy – zagryzłam wargę, przyspieszając. Siedziałam mu na ogonie przez chwilę, a potem zjechałam na drugi pas, dociskając znowu pedał gazu. Ashton pomachał chłopakom, a ja zaśmiałam się głośno, gdy skręcili za mną i dostrzegłam niezadowoloną minę Hemmingsa. Zgrabnie wymijałam wolno jadące samochody i nie dawałam się wyprzedzić Luke’owi; jeszcze musiałabym znosić jego zadowolony, arogancki uśmieszek. Zauważając budynek, do którego zmierzaliśmy, zahamowałam i skręciłam, parkując pod szarą kamienicą z lekkim żalem. Mogłabym się z nim jeszcze po ścigać, jakoś agresywniej, bo brakowało mi ostatnio adrenaliny.

- Ładnie – Ashton był wyraźnie pod wrażeniem. Uśmiechnęłam się, wzruszając ramionami, i wysiadłam, obserwując Luke’a parkującego czarne BMW kawałek dalej. Wysiadł z markotną miną, na którą my zaczęliśmy się śmiać.

- Ha ha – prychnął, podchodząc do nas z chłopakami. – Miałaś szczęście.

- Nie, Hemmings, w żadnym wypadku – zaprzeczyłam, patrząc na niego. – Albo jestem trochę lepszym kierowcą, albo dałeś mi po prostu wygrać. Bardziej skłaniałabym się ku tej drugiej opcji – wyszczerzyłam się do blondyna, który zmrużył oczy.

- A ja raczej jestem za tym, że Crystal jest lepsza – stwierdził stojący za mną Ashton. Luke posłał mu zirytowane spojrzenie, a wtedy wtrącił się Calum.

- Chodźmy może już, co?

Spoważniałam, kiwnęłam głową i odwróciłam się w stronę wejścia do budynku. Ruszyłam w tamtym kierunku, jednak wyprzedził mnie Ashton i Michael.

- Nie pójdziesz pierwsza – powiedział nieznoszącym sprzeciwu tonem Mike. Wywróciłam oczami.

- Nie jestem dzieckiem – warknęłam do niego z irytacją, jednak to zignorował.

Powietrze było przesiąknięte zatęchłym zapachem śmieci i potu, o innych czynnikach tego smrodu wolałam nie myśleć. Z grymasem na twarzy weszłam na pierwsze stopnie szarych schodów i spojrzałam w górę, marszcząc brwi na słabe światło starych jarzeniówek. Westchnęłam, widząc kilka pięter i ani śladu windy. Naprawdę byłam zmęczona, nie miałam ochoty na wędrówkę po schodach. Michael na początku stwierdził, że w ogóle powinnam zostać w domu, ale kto by go tam słuchał? Ruszyliśmy po schodach, szukając mieszkania z numerem 8. Sięgnęłam za siebie i wyciągnęłam broń wsadzoną za pasek spodni. Luke i Calum to zignorowali, jakby przyzwyczajeni do widoku pistoletu. Ja natomiast zignorowałam nieodgadnione spojrzenie Irwina i jego uśmieszek chwilę później. Znacie to uczucie, gdy coś denerwuje was tak bardzo, że macie ochotę to coś zniszczyć?

crystal fire // ashton irwin ✓Where stories live. Discover now