Rozdział 8

812 26 1
                                    

Usłyszałem cichy pisk, kiedy otworzyłem drzwi. Siedziała skulona na łóżku i wciąż płakała. Podskoczyła na dźwięk zamykanych drzwi.
- Co Ci jest..? - Spytała niepewnie.
- Co? A co ma być? - Zapytałem zdezorientowany.
- Zachowujesz się inaczej niż kiedy się wcześniej widzieliśmy... - Odwróciłem tylko od niej wzrok. - Kim ona jest?
- Raczej kim była. - Odpowiedziałem ponuro.
- Jak to?
- Ostatnio dużo się dzieje, jeszcze Ty na dobicie wszystkiego, nie mam już siły. - Rzuciłem się bezwładnie na łóżko, obok miejsca, gdzie siedziała.
- Więc kim była? - Nie odpuszczała. Wyciągnąłem w jej stronę otwartą dłoń z pierścionkiem. - Ou... Ładnie namieszałam... - Powiedziała zmieszana.
- Nie. To ja namieszałem. Nie mówiłem jej o wszystkim, najpierw pojawiła się inna laska, której poświęciłem za dużo nie potrzebnej uwagi, a teraz Ty... Nie obwiniam Cię, bo to moja wina. Mogłem też inaczej przy niej zareagować, ale nie wiedziałem co i jak. Chciałem jej to wytłumaczyć w domu, ale wszedłem do pokoju, a stamtąd wywaliło mnie czterech takich jak ja, którzy byli z nią, wściekli na mnie... Nie mam pojęcia jak mam to teraz odkręcić... - Schowałem twarz w dłoniach. Odpowiedziała mi tylko cisza.
- Ja Ci pomogę to odkręcić. - Odezwała się po chwili.
- Jak chcesz to niby zrobić? - Podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Część o mnie, ja jej mogę wytłumaczyć. Ale tamtej laski będziesz się musiał pozbyć sam. Co Ci na niej tak zależy? Czy to nie ta Twoja dziewczyna jest najważniejsza?
- Masz rację, tylko ona nie chce nawet na mnie spojrzeć... Chłopaki mnie do niej nie dopuszczą.
- Oj Wojtek, przestań miauczeć jak jakaś baba. - Szturchnęła mnie w ramię. Szybko zaczęła przecierać resztki swoich łez, po czym wstała z łóżka. - Chodź, idziemy do niej.
- Co..? - Spytałem zdziwiony. Z resztą, co się dziwić. Zawsze taka była. Zapominała o swoich problemach, kiedy ktoś bliski jakieś miał. Zawsze chciała wszystkim pomagać. - Jak...
- Normalnie, wstajesz i idziesz do niej.
- Ale chłopaki...
- Co chłopaki? Kto tu rządzi?
- No... Niby ja... - Podrapałem się po karku.
- Więc im to pokaż. Ona Cię niesamowicie zmieniła. Jeszcze Cię takiego nie widziałam.
- To znaczy..?
- Zakochanego.

<Emilka>

Od momentu w którym Michał przyniósł mnie na górę, co chwila schodzili się chłopcy.
- Jeszcze raz, na spokojnie, powiedz mi, co się stało... - Mówił Michał spokojnym tonem, co jakiś czas przecierając mi łzy. - No już, maleńka, spokojnie. - Cały czas mocno mnie trzymał.
- Ej, jesteśmy tu dla Ciebie... - Złapał mnie za rękę Rafał, który siedział obok. Za mną stał Dominik, który co chwila podawał mi chusteczki. Wzięłam więc kolejną i próbowałam coś powiedzieć, jednak za bardzo się krztusiłam łzami.
- Adam był ze mną, on wam powie. - Ledwo wypowiedziałam to zdanie.
- No byłem... Jak wyciągnąłem tamtą laskę z auta, Wojtek zaraz do niej podbiegł, kazał małej iść do domu, mnie też, a sam został z tą laską. Chwilę potem widziałem go w salonie, jak ją niósł do jednego z pokoi.
- Chłopcy, to jest koniec, ja jutro stąd wyjeżdżam.
- Co?! - Wrzasnęli wszyscy jak na zawołanie.
- Ja tak nie mogę, najpierw z tamtą, teraz z tą, ile ich jeszcze będzie...
- No i co, maleńka, zostawisz nas? - Spytał Michał odgarniając mi włosy z twarzy.
- Ja nie mogę tu z nim dłużej mieszkać. - Znów przywarłam do jego barku.
Nagle do pokoju wszedł Wojtek. Zaczęły sypać się ostre słowa, ale nie wiem co mówili. Oderwałam się lekko od Michała, zdjęłam swój pierścionek i podałam go Rafałowi. Spojrzał na mnie ze wzrokiem przepełnionym zdziwieniem i smutkiem.
- Na pewno..? - Spytał cicho, zanim wziął ode mnie małą ozdobę.
- Na pewno. - Powiedziałam pewnie, po czym wróciłam do już całej mokrej koszulki Michała.
- Wojtek, wypierdalaj stąd. - Krzyknął któryś. Nagle Rafał się poderwał z miejsca.
- I zabierz to. - Powiedział groźnie. O czym rozmawiali dalej, nie wiem, pamiętam tylko trzaśnięcie drzwiami, i znów wszyscy chłopcy byli przy mnie.
- Co ja teraz zrobię...
- Nie łam się, jesteśmy z Tobą. - Mruknął Michał.
- Dzięki... Mocno go przytuliłam.
- Ej, a ja? - Odezwał się Adam. - Też chcę Cię pocieszać, chodź się do mnie przytul! - Uśmiechnęłam się do niego słabo, na co odwzajemnił mój uśmiech. Udało mu się mnie uśmiechnąć.
- Na prawdę jutro nas zostawiasz? - Spytał smutno Rafał, ale nie zdążyłam mu odpowiedzieć. Drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły i wpadła przez nie tamta dziewczyna. A za nią Wojtek.
- Marchewka? - Spytał Michał, na którym cały czas siedziałam. On też ją znał? Spojrzałam na niego zdziwiona. Odwzajemnił moje spojrzenie, głaszcząc mnie delikatnie po boku. Po chwili wrócił spojrzeniem na nią. - Co tu robisz?
- Ktoś mnie porwał. - Tu zrobiła przerwę. Pewnie patrzyła wymownie na Adama. - A teraz próbuję ratować związek Wojtka.
- Jak to... To o Ciebie ta cała afera? - Spytał zdziwiony.
- Na to wygląda.
- Kto to jest? - Zapytałam Michała szeptem, tak, że tylko on mógł mnie usłyszeć.
- Wojtek, czy Ty wiesz, co ona przeżywała? - Powiedział podniesionym głosem Michał.
- Skąd miałem wiedzieć, jak nie daliście mi szansy z nią porozmawiania?! - Krzyknął.
- Trzeba było mówić, że chodzi o rudą! Emilka, to jest Ada, dawniej Marchewka, kuzynka Wojtka, z którą się bujaliśmy pół dzieciństwa. - Mówił Michał. Przetarł mi łzy. - Nie martw się.
- Możecie wyjść? - Spytał Wojtek. - Wszyscy. - Mówiąc to, spojrzał na "Marchewkę".
- Mogę wyjść? - Spytał mnie Michał. Nie byłam na to gotowa. Znów położyłam mu głowę na barku. - Wszystko będzie dobrze maleńka. - Mocno mnie przytulił. Pokiwałam tylko lekko głową. Delikatnie mnie z siebie zsunął, po czym wstał i opuścił pokój, w którym już nikogo nie było, oprócz Wojtka.
- Oj kotek... - Powiedział siadając przy mnie. Z automatu zaczęły lecieć mi łzy. - Mogłem to inaczej załatwić, od razu Ci powiedzieć kim ona jest, tamtą laskę też mogłem od razu zlać, nie wiem czemu tego nie zrobiłem, przecież wiesz jak dużo dla mnie znaczysz... Jutro Ada stąd wyjeżdża i pozbywam się tamtej suki, obiecuję Ci to.
Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Siedziałam tylko i patrzyłam gdzieś w przestrzeń. Czułam jakby ktoś stał obok mnie i ściskał mnie za gardło.
- Zdarzają nam się czasem małe kryzysy, jak w każdym związku. Ale to nie zmienia w żaden sposób moich, ani Twoich uczuć. Wiem o tym. - Wysiliłam się tylko na kiwnięcie głową. Pozwoliłam mu się objąć i położyłam głowę na jego ramieniu, kiedy mnie mocno ścisnął. - Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni.
- Ja Ciebie też kocham... - Odparłam po chwili.

Wycieczka 2Where stories live. Discover now