- Mała, musiny jechać... - Wychrypiał.
- Co? Jak to? Czemu? Co się stało?
- Opowiem Ci wszystko po drodze, chodź, szybko...
Pobegłam migiem na górę. O co chodzi? Szybko się przebrałam i spakowałam kilka rzeczy do plecaka - ciuchy na zmianę na 3 dni. Mam nadzieję że wystarczy. Zbiegłam po schodach, ale zatrzymał mnie tata.
- Czemu jedziesz?
- Tato, mają jakiś problem... Muszę im pomóc...
- Czemu sami sobie nie pomogą?
- Myślę że gdyby to nie było na prawdę ważne to by nikt się nie fatygował żeby mnie stąd zabrać. - Spojrzałam na Michała a w jego oczach widziałam tylko błaganie żebym się pospieszyła. - Tato, na prawdę muszę już iść.
- Znów znikniesz na tak długo? - Zapytał smutno, a mi łzy napłynęły do oczu.
- Nie. - Przytuliłam go. Po chwili się oderwałam i pobiegłam do auta nie odwracając się za siebie.
Wsiadłam do środka, odpaliłam silnik, a za chwilę drzwi pasażera się otworzyły i wsiadł Michał.
- Możesz mi teraz wszystko wyjaśnić? - Odezwałam się dopiero jak wjechaliśmy na autostradę. Do tej pory oboje milczeliśmy.
- Nie uwierzysz...
- Mieszkając z wami przyzwyczaiłam się już do dziwnych rzeczy... Wyobrażasz sobie co ja przeżywałam? Mów mi natychmiast co się stało! - Zaczęłam krzyczeć.
- Jak dziecko?
- Michał!
- Po zrobieniu tych testów Wojtek się wściekł. Nie na Ciebie. Na sytuację. Za chwilę ten telefon... Pamiętasz?
- No pewnie że tak.
- Nasza wtyczka zadzwoniła. Powie..
- Kto?
- Wtyczka. Ktoś z policji kto pracuje dla nas... Zadzwonił i powiedział że policja zaczyna dochodzenie w jakiejś tam sprawie, że jakieś tam dowody są, że znają nazwiska i adresy... Wojtek miał dosłownie kilka minut na pozbycie się Ciebie, na przygotowanie nas i na ucieczkę. Inaczej byś nie odeszła. Później do mnie napisał jaka jest sprawa, praktycznie Cię wygoniłem z domu. Musieliśmy coś zrobić...
- Czemu w ten sposób? Czemu mi o niczym nie mówicie?
- Bo to niebezpieczne. Chodziło tylko o to żebyś była bezpieczna. A gdzie byś była bezpieczniejsza? W domu, z daleka od wszystkiego, żyjąca w błogiej nieświadomości czy z nami uciekająca przed policją?
- Nie mogliście mi o tym powiedzieć? Choćby zadzwonić?
- Przechwyciliby połączenie. To wszystko nie jest takie proste... - Westchnął.
- Wiem że nie jest. Wy nie jesteście prości. Co teraz będzie?
- Wojtek siedzi a nasza grupa się posypała.
- Co?! Jak to siedzi?!
- Spokojnie. Na razie tylko w areszcie. Został zatrzymany do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Nie można go wykupić?
- A myślisz że nie próbowaliśmy? Nie zgadzają się.
- To gdzie teraz jedziemy?
- Do domu. Weźmiesz kilka rzeczy które Ci będą potrzebne i gdzieś Cię schowamy żebyś była bezpieczna.
- A co to znaczy że grupa się posypała..?
- Większość odeszła, strach nimi kierował...
- I..?
- Co i?
- Wiem że nie mówisz mi wszystkiego.
- Jestem trochę dobity...
Faktycznie nie był w nastroju do rozmowy. Chciałam wrócić już do chłopaków. Za każdym z osobna na swój sposób tęskniłam. Nie mogłam wysiedzieć na tym fotelu. Michał po chwili zasnął. Znałam drogę więc mi to nie przeszkadzało. Zajechaliśmy pod bramę, która o dziwo była otwarta. Zatrzymałam się pod domem. Zaczynało się robić szaro, niebo było przesłonione chmurami. Zbierało się na deszcz.
- Jesteśmy. - Powiedziałam dotykając jego ręki. Obudził się i smutno się uśmiechnął
- To miejsce już nigdy nie będzie takie samo..
- Co masz na myśli?
- Chodź do środka.
Odpięłam pas i pobiegłam do domu. W salonie siedziało kilku chłopaków. Pierwszy w oczy rzucił mi się Rafał, więc rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam. Następny w kolejce poszedł Damian. Michał już wszedł do domu. Był jeszcze Dominik i 2 innych chłopaków których najsłabiej znałam, jednak też się przywitałam.
- Co z wami? Gdzie reszta?
- Mówiłem Ci, że ekipa się posypała... - Przeleciałam po nich wzrokiem.
- Jednego mi brakuje i wiem że by sam nie odszedł. - Chłopaki spojrzeli smutno po sobie. - Gdzie Adaś?
- Adaś nie żyje.
YOU ARE READING
Wycieczka 2
ActionCzęść 1 : https://www.wattpad.com/story/161997804-wycieczka Minął rok, od wydarzeń z pierwszej części. Z Wojtkiem dalej tworzymy szczęśliwą. Parę. Do czasu..?