4.

1.9K 227 76
                                    

Hoseok pov. 

Przez większość drogi powrotnej do domu w mojej głowie siedziała scena sprzed szkoły. Cała ta placówka wywarła na mnie dosyć dwuznaczne wrażenie. Z jednej strony byłem ciekaw kolejnej wizyty, z drugiej wolałbym wrócić do normalnego studenckiego życia, bez potrzeby oglądania pociętej twarzy dziecka, z niebolącym nosem. Jungkook będzie bardzo zadowolony z takiego obrotu spraw i wiadomości, że plotki jednak nie były bezpodstawne, a ta szkoła naprawdę ma w sobie coś odrzucającego. 

Niedaleko mojej ulicy stoi jeden z ośrodków zamkniętych, gdzie mieszkają, uczą się i spędzają wolny czas uczniowie, którzy wyjątkowo mocno naginali zasady życia w społeczeństwie. Nie raz oberwałem tam w drodze ze szkoły i dlatego też zawsze odprowadzałem i przyprowadzałem z lekcji Meji, dopóki nie znalazła innej, okrężnej drogi.  Ostatnio jednak zachęcała mnie, żebym przychodził po nią po lekcjach. Zdawało mi się, że w ten sposób chce zaskarbić sobie sympatię, a w niektórych przypadkach zazdrość ze strony szkolnych znajomych. I ja, jako przystojny brat miałem być machiną napędową tych celów. Robiło mi się słabo, kiedy 14 – letnie dziewczyny robiły do mnie maślane oczy. Nie lubiłem tego nawet na studiach, nie wspominając o gimnazjum. Całe szczęście dziewczyny z podstawówki w szkole specjalnej nie spoufalały się w taki sposób. Jedna opluła mi buty, ale mam nadzieję, że nie był to jej sposób na okazywanie uczuć. 

Tak się nieszczęśliwie złożyło, że przystanek Jihon był niedaleko mojego ulicy, dlatego postanowiła mi dobrodusznie towarzyszyć. Podczas całej pół godzinnej, męczeńskiej wędrówki wypłakiwała mi się w rękaw, rozmazując tusz do rzęs i podkład na szarym materiale. Łkała i na okrągło powtarzała, że więcej tam nie wróci. Tylko bardzo żałowała, że już więcej nie spotka pana Kima, który był tak nieziemsko przystojny. Kiedy zobaczyłem znak z nazwą mojej ulicy, miałem ochotę rzucić się na ziemię i ją ucałować. Dlaczego nigdy wcześniej nie zauważyłem na zajęciach, że Jihon jest tak wkurzająca?

Poczułem dziwny ścisk w okolicy żołądka, gdy dostrzegłem matkę podlewającą kwiaty w małym ogródku na tyłach domu. Nie po to specjalnie poszedłem okrężną drogą, żebym musiał teraz trafić akurat na nią. Ta kobieta miała jakiś radar na kompromitujące sytuacje ze mną w roli głównej. Tylko czekać, aż zacznie sobie dopowiadać to i owo, a chyba na niczym mi bardziej w tym momencie nie zależało, jak pozbyć się Jihon ze swojego życia. 

- Hobi! - zawołała podnosząc słomkowy kapelusz z oczu – A co to za miła dama?

Skąd wiesz, że jest miła?

Pomyślałem, ale powstrzymałem się przez wrednym komentarzem. Odsunąłem od siebie natrętną dziewczynę i podałem jej niesiony plecak. Rzuciła go na chodnik, kiedy minęliśmy pierwszy zakręt i policja wraz z panem Kimem zniknęła nam z widoku. Po czym stwierdziła, że z tych nerwów nawet mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa.

- Dzień dobry pani – powiedziała wycierając oczy i próbując ukryć rumieniec zawstydzenia, kiedy odsunąłem ją na bezpieczną odległość. Drobnymi rękami chciała zetrzeć mi z koszulki ślady makijażu, ale pokręciłem głową i skinieniem dłoni podziękowałem za "pomoc".

- Dzień dobry – podeszła do nas oglądając Jihon z góry na dół – Jestem mamą Hoseoka – podała jej dłoń na przywitanie, wcześniej zdejmując ogrodową rękawiczkę.

- Jihon, koleżanka ze studiów – uśmiechnęła się nieśmiało.

- Tak, wiesz, mam jeszcze sporo do zrobienia, więc jeśli się jednak zdecydujesz, żeby wrócić na praktyki, to spotkamy się jutro rano – chciałem dyskretnie dać jej znać, żeby sobie poszła.

Poznam cię lepiej| Sope जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें