2. who is in control?

122 15 0
                                    

Martwy człowiek. Leżał na chodniku, jego głowa była oparta o ścianę jakiejś starej kamienicy. Było ciemno. Jego gardło krwawiło. Można powiedzieć, że było rozszarpane. Niebo było praktycznie czarne, bez żadnych gwiazd. Jedynie można było dostrzec lekki zarys księżyca widocznego zza chmur. Wszystko składało się w piękną, lekko przerażającą całość. Mimo to wciąż czegoś brakowało. Zanurzyłem pędzel w jaśniejszym odcieniu czerwieni i powoli nałożyłem farbę na płótno. Krew miała zdecydowanie zbyt ciemny kolor. Musiałem dodać jej trochę "życia". Powtórzyłem to jeszcze raz, tym razem mieszając jaśniejszy odcień z ciemniejszym, aby uzyskać idealny kolor do powiększenia plamy krwi. Teraz przyszedł czas na biały. Postarałem się, aby księżyc był lekko bardziej widoczny, chciałem żeby dawał więcej światła, ale nie zbyt dużo. Wszystko wyglądało idealnie. Mrocznie, morderczo i cholernie pięknie. Odłożyłem paletę z farbami na stolik obok, to samo zrobiłem z pędzlem. Poczułem przyjemne pieczenie na prawym nadgarstku i uśmiechnąłem się lekko. Idealny niedzielny poranek. Po chwili usłyszałem dzwonek telefonu.

-Halo?

-Dzień dobry Klaus, przepraszam, że przeszkadzam ci w niedzielę, ale mam małą prośbę. - Moor brzmiała na nieco zdenerwowaną.

-Nie musisz przepraszać Linda, nic się nie stało. W czym mogę ci pomóc?

-No więc... Mam taką jedną uczennicę w ostatniej klasie, która jest beznadziejna z historii, nie potrafię jej nauczyć kompletnie niczego już od kilku lat, a słyszałam, że ty nie dość, że jesteś dobry z historii, to jeszcze masz dar do uczenia. - mam dar do uczenia? Zapowiada się ciekawie, ciekawe skąd wie o mojej znajomości historii.

-Tak, znam dobrze historię i całkiem dobrze uczę. - usłyszałem westchnienie ulgi.

-Czy mógłbyś jej pomóc, jeśli masz czas? Bo ja już naprawdę nie wiem jak ją czegokolwiek nauczyć z historii, a świeże podejście do sprawy mogłoby jej pomóc...

-Pomogę jej. - przerwałem słowotok Lindy. - Nie widzę przeszkód. Tylko powiedz jak się nazywa.

-Gia Salvatore. - piękne imię. Po nazwisku można przypuszczać, że ma włoskie pochodzenie. Ciekawe jak wygląda.

-Do której klasy chodzi?

-3b - Moor odpowiedziała natychmiast, wręcz słyszałem tą radość w jej głosie. - Naprawdę dziękuję ci Nick, nie wiem jak ci się odwdzięczę. - uśmiechnąłem się lekko wiedząc, że znowu robię coś dobrego i czułem się z tym niesamowicie dobrze.

-Nic nie musisz robić, zawsze możesz na mnie liczyć. Miłego dnia Lindo.

-Miłego dnia Nick.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na łóżko. Położyłem się na nim i zacząłem wpatrywać się w sufit. Nie potrafię dokładnie określić czego szukałem. Zacisnąłem bransoletkę mocniej na nadgarstku. Zamknąłem oczy na kilka sekund. I kto ma teraz kontrolę? Ja decyduję kiedy i jak odczuwam ból. Ale czy to była prawda? Zaczynałem w to wątpić. Nie mogłem sobie pozwolić na żadne chwile słabości odnośnie kontroli nad sobą. To ja decyduję o tym, co czuję. Musiałem odgonić wątpliwości w ten sam sposób co zawsze.

**************
Gia's POV

Obudziłam się przed 10:00. Jest niedziela, czyli idealny dzień na naukę historii, albo próby nauki historii, zależy od preferencji. Ja zdecydowanie wolałam tą drugą opcję. W moim przypadku nie dało się tak po prostu nauczyć historii. Wiedziałam, że jestem sama, ponieważ moi rodzice pojechali na cały dzień odwiedzić dziadków, czego ja nie zrobiłam przez Napoleona. Spędziłam około godziny w łóżku przeglądając Instagram i oglądając filmiki na YouTube. Po tym czasie wstałam i poszłam do łazienki przeprowadzić moją codzienną poranną rutynę. Na koniec ubrałam jakieś czarne dresy i luźną, różową bluzkę. Włosy zwiazałam w luźnego koczka. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie owsiankę. Z owoców wybrałam dzisiaj banana i wiśnie. Zjadłam swoje śniadanie podczas oglądania odcinka Shadowhunters. Posprzątałam po sobie i poszłam do swojego pokoju, aby zabrać się za naukę. Wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie, ale warto próbować.

************
Klaus' POV

Po skończeniu mojego małego rytuału byłem lekko obolały, ale wiedziałem, że po chwili wszystko wróci do normy. Jeśli moje życie można nazwać normą. Postanowiłem pójść na spacer. Potrzebowałem świeżego powietrza, chwili z naturą, może to mi pomoże? Wziąłem ze sobą jedynie klucze, nie brałem nawet telefonu. Chciałem odpocząć od wszystkiego.

Szedłem powoli po moście. Zatrzymałem się na jego środku. Położyłem dłonie na barierce i spojrzałem w dół. Od wody dzieliły mnie jakieś trzy metry. Nawet gdybym spróbował, nic by to nie dało.

-Co robisz? - usłyszałem kobiecy głos obok ucha. Spojrzałem na osobę stojącą po mojej prawej stronie.
Była to wysoka blondynka, co byłem w stanie dostrzec mimo mroku spowodowanego późną godziną.

-Kira jestem - oznajmiła po chwili dziewczyna.

-Niklaus, ale większość mówi Nick lub Klaus.

-Więc co tu robisz? - Kira spytała jeszcze raz.

-Nic szczególnego, poszedłem na spacer i zatrzymałem się na chwilę, a ty? - spojrzałem na nią. Miała długie, proste, ciemne blond włosy. Nie byłem w stanie dostrzec koloru jej oczu, ale wiem, że były wyjątkowo jasne. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

-Przychodzę tu prawie co wieczór, to tutaj zginął mój chłopak. - jej oczy były skierowane prosto na moje. Miałem wrażenie, że przez chwilę dostrzegłem w nich błysk szaleństwa. Po chwili uświadomiłem sobie, że tylko mi się wydawało, a to co zobaczyłem to łza.

-Przykro mi.

Kira spuściła wzrok i wpatrywała się w rzekę pod nami. Zrobiłem to samo.

-Mi również. - usłyszałem jej cichy szept w odpowiedzi na moje wcześniejsze słowa.

-Chciałbyś się jeszcze kiedyś spotkać? - usłyszałem niepewność w jej głosie.

-Oczywiście, jeśli chcesz. - uśmiechnąłem się lekko w jej stronę.
Po chwili wpatrywania się w siebie, Kira przybliżyła się do mnie i delikatnie mnie pocałowała. Złapałem jedną ręką jej głowę a drugą dłoń położyłem na dolnej części jej pleców. Minutę później musiałem się od niej odsunąć czując pragnienie.

-Muszę już iść. - spojrzałem na nią niepewnie. Kira jedynie się uśmiechnęła.

-Za tydzień, tu, o tej samej porze?

-Jesteśmy umówieni. Dobranoc Kiro. - przytuliłem ją na pożegnanie.

-Dobranoc Klaus.
Dziewczyna odwróciła się i odeszła, ja zrobiłem to samo. Oczywiście, że miałem pewne wątpliwości co do spotkania z tą dziewczyną, ale coś sobie obiecałem, a ja zawsze dotrzymuję obietnic. Prawie zawsze.  Ale tym razem postaram się to zrobić. Muszę zacząć żyć od nowa, bo inaczej całkowicie stracę rozum.

***************
Gia's POV

Byłam wykończona. Cały dzień siedzenia nad książką i nie pamiętam dosłownie nic, a jutro kartkówka. Jedyne, co może mnie teraz uratować to cud. Ale cuda się nie zdarzają, przynajmniej nie w moim życiu. Zamknęłam książkę i zeszyt, po czym skierowałam się w stronę schodów. Odgrzałam sobie pizzę, którą zjadłam w towarzystwie lecącego w telewizji Mam Talent. Przez tę historię zapomniałam kompletnie o swoim własnym talencie. Po krótkim zastanowieniu się doszłam do wniosku, że warto coś namalować. Poszłam do swojego pokoju, wyciągnęłam płótno i przygotowałam resztę potrzebnych przyborów. Zaczęłam od ciemnych kolorów. Używałam coraz jaśniejszych odcieni.

Kilka godzin później miałam przed sobą obraz przedstawiający rząd pięknych budynków wieczorem. Ten najbardziej widoczny był właśnie tym, z którego dochodziły te wszystkie dźwięki. Byłam zadowolona z pracy, jaką wykonałam. Posprzątałam w pokoju, odłożyłam płótno do wyschnięcia i poszłam do łazienki.

Pół godziny później położyłam się zmęczona do łóżka, obejrzałam odcinek serialu, nastawiłam budzik i poszłam spać.

destroyed ~ N. Mikaelson Where stories live. Discover now