3. the blue in his eyes

119 14 3
                                    

To już dzisiaj. Dzień sądu ostatecznego. Zostaną zadane mi pytania, na które nie potrafię odpowiedzieć. Czy jest coś, co mnie przed tym uratuje? Zmierzyłam sobie temperaturę w nadziei na chociaż niską gorączkę. Niestety nie miałam żadnej wymówki, więc musiałam pogodzić się z przegraną. Po porannej toalecie i przebraniu się we wcześniej przygotowane ubrania zeszłam na dół zjeść kanapki. Rodzice wyszli wcześniej do pracy, więc było wyjątkowo cicho. Przed wyjściem do szkoły wypiłam jeszcze kawę i spakowałam kilka rzeczy, o których mi się przypomniało. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam powoli iść po kolejną jedynkę. Gdy sprawdziłam godzinę i okazało się, że zaraz będę spóźniona, zdecydowałam się wybrać krótszą drogę. Tym razem nie słyszałam żadnych krzyków pochodzących z tego domu, jednak mimo to poczułam przechodzący przez całe moje ciało dreszcz. Atmosfera tego miejsca wręcz pokazywała, że stało się tam coś złego. Przyspieszyłam kroku i kilka minut później znalazłam się w szkole. Szybko skierowałam się do klasy, w której miałam lekcje historii i czekałam na dzwonek. Chwilę później wchodziliśmy już do środka. Gdy byłam już gotowa wyciągnąć kartkę, pani Moor oznajmiła, że da nam czas do czwartku, aby przygotować się lepiej. Reszta lekcji minęła mi zdecydowanie szybko i przyjemnie.

-Gia, podejdź do mnie. - usłyszałam, gdy byłam w trakcie pakowania się. Podeszłam do biurka.

-Uznałam, że lepiej będzie, jeśli spróbujemy czegoś nowego, być może świeże spojrzenie na twoją naukę pomoże. - spojrzałam na nią pytajacym wzrokiem - Dlatego poprosiłam pana Mikaelson aby ci pomógł.

Przez chwilę nie wierzyłam w to co słyszę. Mam mieć korepetycje z nim? Przecież sama dopiero chciałam go o to prosić, lecz teraz nie byłam tego taka pewna. Jego wygląd i głos, jak mam się niby skupić na historii?

-Dziękuję, że pani o mnie pomyślała, nie zmarnuję tej szansy. - uśmiechnęłam się lekko, co pani Moor odwzajemniła. Tak naprawdę chciałam krzyczeć. Głównie ze szczęścia.

Przyszła pora na ostatnią lekcję tego dnia-plastykę. Byłam trochę zestresowana, jednak wiedziałam, że muszę się zachowywać jakbym wcale nie miała mieć korepetycji z jednym z najprzystojniejszych nauczycieli w szkole. Kat wyszła od razu po dzwonku oznajmiającym koniec historii, więc nie słyszała o czym rozmawiałam z panią Moor. Powiedziałam jej o tym później. Katherine oczywiście zaczęła snuć masę teorii na temat mojego rzekomego romansu z nauczycielem, jakbym nie miała ciekawszych rzeczy do zrobienia. Po dzwonku na lekcję weszłam razem z marudzą przyjaciółką do klasy i zajęłyśmy miejsca obok siebie. Nie mogłam się doczekać aż coś namaluję. Potrzebowałam tego. Pan Mikaelson krok po kroku tłumaczył i pokazywał nam, co mamy namalować. Finalnie wszystko składało się w ładną całość. Może nie u wszystkich, ale przynajmniej u mnie tak było. Jego ruchy pędzlem były precyzyjne, wiedział co robi. Lekcja skończyła się, a ja spakowałam swoje rzeczy i podeszłam do biurka uprzednio mówiąc Kat, żeby na mnie poczekała. Dziewczyna stanęła przy drzwiach.

-Ty jesteś Gia? - nauczyciel zaczął rozmowę.

-Tak to ja, pani Moor mówiła mi o korepetycjach. - spojrzałam nieśmiało w jego oczy, które miały jasny odcień niebieskiego. Przez mój wzrost musiałam podnieść głowę do góry.

-Więc, jeśli nie masz nic przeciwko, z chęcią ci pomogę z historią. - pan Mikaelson uśmiechnął się. - To może jutro po lekcjach w tej klasie? O której kończysz?

-Po 7 lekcji.

-Ja też, więc jak będzie? - uniósł prawy kącik ust do góry.

-Może być jutro, naprawdę jestem wdzięczna, że chce mi pan pomóc. Do widzenia.

-Do widzenia Gia.

Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie i wyszłam z klasy. Zobaczyłam Kat rozmawiającą z koleżanką z równoleglej klasy. Nic dziwnego, że nie zauważyłam, jak wyszła. Starałam się nie patrzeć przez cały czas w jego oczy, ale nie należało to do najłatwiejszych zadań. Byłam tak zamyślona, że przez przypadek wpadłam na kogoś. Uniosłam głowę i zobaczyłam jasne niebieskie oczy. Widziałam tego chłopaka już kilka razy, ale nie znałam go.

-Przepraszam. - blondyn odezwał się po chwili. Miał ładny głos, ale nie tak ładny jak pan Mikaelson.

-To ja przepraszam, zamyśliłam się i nie patrzyłam gdzie idę. - spuściłam zakłopotana wzrok i usłyszałam cichy śmiech. Był uroczy.

-Naprawdę przepraszam, ja też nie patrzyłem gdzie idę. Może mógłbym ci to jakoś wynagrodzić?

-Teraz nic nie przychodzi mi do głowy, ale coś wymyślę. - uśmiechnęłam się do niego, co natychmiast odwzajemnił - Ja też powinnam ci wynagrodzić, że na ciebie wpadłam.

-Może dałabyś mi swój numer? Żebym mógł cię powiadomić jak coś wymyślę. - zaśmiałam się na jego słowa prosząc jednocześnie o jego komórkę. Wpisałam szybko swój numer i pożegnałam się z nim. Podeszłam do Kat, która też już skończyła rozmawiać i wróciłyśmy do swoich domów.

Od razu jak weszłam do domu usłyszałam rozmowy, co oznaczało, że moi rodzice już wrócili z pracy. Przywitałam się z nimi, zjadłam obiad i poszłam do siebie. Przebrałam się w bardziej wygodne ubrania i wyciągnęłam z torebki książkę oraz zeszyt z historii. Usiadłam przy biurku i wpatrywałam się w okładkę książki przez około pięć minut. Po tym czasie otworzyłam zeszyt i zaczęłam uczyć się zapisanych tam dat. Chciałam być chociaż trochę przygotowana na jutrzejsze korepetycje.

***************
Klaus' POV

Byłem już w połowie drogi do domu. Pogoda nie dopisywała, na niebie kłębiły się chmury. Było około 15:00, ale już zaczęło się robić ciemno. Zbierało się na deszcz, mogłem to wyczuć w powietrzu. Rozejrzałem się, jednak nie było w pobliżu ani jednej żywej duszy. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Nieznany numer. Odebrałem z lekkim wahaniem połączenie.

-Halo?

-Witaj Niklaus.

To nie jest możliwe. Nie. On nie żyje.

-E-Elijah? - bałem się odpowiedzi, mój głos drżał. Tak bardzo pragnąłem usłyszeć, że to on. Jednak nie otrzymałem odpowiedzi. Ten ktoś się rozłączył.

Telefon wypadł mi z dłoni. Stałem tam przez kilka minut wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt, aż usłyszałem szelest. Wyrwał mnie z transu. Byłem tam dłużej niż kilka minut, było ciemno. Do tego zaczął padać deszcz. Zacząłem szukać tego, kto spowodował szelest. Musiałem wyostrzyć wzrok, żeby dostrzec dziewczynę opierającą się o mur. Ewidentnie była pijana. Podszedłem do niej. Była wysoka, miała rude włosy i zielone oczy. Była piękna. Spojrzałem jej w oczy i zapewniłem, że nic złego jej się nie stanie i ma nie krzyczeć. Przyłożyłem usta do jej nadgarstka i wbiłem delikatnie kły. Usłyszałem jej jęk, spojrzała na mnie z przyjemnością widoczną w oczach. Tak dawno nie piłem. Odsunąłem włosy z jej szyji i przejechałem po niej opuszkami palców. Uśmiechnęła się. Złożyłem na jej szyji kilka pocałunków, po czym zanurzyłem w niej swoje kły. Jej krew miała słodki smak, lecz nie zbyt słodki. Idealny. Czułem się jak w niebie. Po chwili nie potrafiłem przestać. Czułem, że już jej się nie podoba, ale nie bała się, nie krzyczała. Nie mogła. Tak samo jak ja nie mogłem tego zatrzymać. W końcu poczułem, jak jej ciało upada, a ja wraz z nim. Dopiero wtedy przestałem pić. Spojrzałem na jej powieki i lekko uchylone usta. Kurczowo trzymałem jej głowę na swoich kolanach. Nie widziałem wyraźnie, łzy spływały po moich policzkach. Jestem potworem. Znowu nie potrafiłem się powstrzymać, znowu zabiłem. Kiedyś tego chciałem, lecz wszystko się zmieniło. Nie chciałem tego wszystkiego.

Obudziłem się ledwo łapiąc oddech. To tylko koszmar. Albo aż koszmar. Czułem, że znowu tego potrzebuję. Udałem się do kuchni po werbenę i tojad. Napuściłem wodę do wanny i wrzuciłem trochę wcześniej wspomnianych roślin. Wszedłem powoli do gorącej wody. Miałem wrażenie, że moja skóra zaraz spłonie, ale tylko to mi pomagało. Zanurzyłem się cały, łącznie z głową. Dzięki temu nie byłem w stanie myśleć o niczym, po jakimś czasie stało się to dla mnie wręcz przyjemne.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 10, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

destroyed ~ N. Mikaelson Where stories live. Discover now