8. Let your heart hold fast

Start from the beginning
                                    

- To Ty tak chcesz Tony. - mruknęła i wydostała się z nachalnego uścisku.

- A ty niby nie?

- Nie chcę być jeszcze matką Tony.

- No dobrze, ale czas Ci leci, nie sądzisz?

- Jesteś ze mną po to, abym Ci dała dziecko, czy co? - spojrzała na niego z ogromnym zdumieniem, gdyż coraz bardziej zaczynała, rozumieć w jak beznadziejnej relacji się znajduje.

- O rany, czemu Ty zawsze wszystko przeinaczasz? Jestem z Tobą, bo Cię kocham, a Ty kochasz mnie.

- Tony ja naprawdę chcę spróbować życia w Europie.

- Dobrze pojedziemy w takim razie na wakacje do Europy, może być?

- Nie! Nie może być!

- Zachowujesz się teraz jak pięciolatka, której ktoś zabrał zabawkę, żenujące. - spojrzał na nią z politowaniem i zabrał marynarkę z krzesła.

- Tony już zgodziłam się na tę pracę!

- Zgo... Co proszę? - mężczyzna uniósł brwi, a na jego twarzy wymalował się czysty szok.

- Ja... Przecież możemy dalej być razem Ton...

- Albo mieszkasz ze mną i jesteśmy razem, albo wsadź sobie ten pierścionek w twój śliczny tyłek, bo dokładnie tam masz nasz związek. - warknął, po czym ruszył w stronę holu, a ona tuż za nim. Złapała jego ramię i pociągnęła w swoją stronę, by choć na moment poczuć ukojenie w jego ramionach, które niestety nie przychodziło.
Bo szczęście jest towarem pożądanym, jednak dostępnym dla wybranych. I choć czasem wydaje się, że jest na wyciągnięcie ręki, to jest to tylko złudzenie. Trzeba na nie zapracować, wiele poświęcić, pójść w życiu nie tą drogą, która wydawałaby się łatwiejsza. Nie każdy jest na to gotowy, ale jeśli nie jest się wtedy, kiedy życie daje na to idealny moment, to nigdy się nie będzie.
Lauren przełknęła łzy i spojrzała na swój serdeczny palec, który zdobił dosyć typowy, ale urokliwy, srebrny pierścionek zaręczynowy. Nigdy go nie zdejmowała, dlatego ta chwila była dla niej okrutnie bolesna.

- Nie Lou... nie rób tego. - mężczyzna niemal od razu zorientował się jakiej decyzji dokonała jego narzeczona i spojrzał na nią łagodniejszym wzrokiem. - Naprawimy to jakoś...

- Niby jak? Pojedziesz ze mną do Londynu? Pozwolisz mi tam żyć i przestaniesz, decydować jak ma wyglądać moje szczęście...- przerwała aby spojrzeć na jego twarz, która skierowana była w stronę wyjścia. - Tony nie wiem, co się z nami stało, ale albo potrzebujemy przerwy, albo...

- Naprawdę wierzysz w tą całą przerwę? - zadrwił.

- Wierzę w to, że potrzebujemy czasu dla siebie.

Tony wbił wzrok w blat stołu i nic nie mówił. W takich momentach czuł się, jakby wrócił do przeszłości i mama właśnie robiła mu awanturę, bo znowu coś przeskrobał w szkole. Ze wstydu nie miał odwagi spojrzeć Lauren w oczy. Miał jednak nadzieję, że ich kłótnia skończy się jak zawsze, czyli ona pokrzyczy, popłacze, a później się pogodzą i będą kochać pod prysznicem lub w innym miejscu, które lubi.

- Rób, co chcesz, ale ja już nie mam siły Cię do niczego przekonywać kochanie.

- Tony, wyjeżdżam. Nie zmienisz mojego zdania. - spojrzała na niego z irytacją i zdenerwowała się jeszcze bardziej, kiedy spotkała się z ciszą. Ścisnęła swoje powieki, by nie dać łzom uciec i ściągnęła pierścionek. - Po prostu... Przemyślmy wszystko.

Mężczyzna wziął go od niej i momentalnie cisnął nim o ścianę. Blondynka odskoczyła i z przerażeniem spojrzała na jego wściekłą twarz, która wyrażała więcej emocji niż kiedykolwiek.

- Nie chcę Cię już widzieć Lauren.

Mam nadzieję, że nie było tak koszmarnie nudno 😀 Sis needs some drama 🤷🏻‍♀️

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mam nadzieję, że nie było tak koszmarnie nudno 😀 Sis needs some drama 🤷🏻‍♀️

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLWhere stories live. Discover now