|| 7 ||

134 14 3
                                    

🎄☃️🎄

Grudniowy mróz zdążył okryć całe miasto. Jedni mówili, że dzięki temu jest świąteczny klimat. Inni zaś twierdzili, iż to kompletny koszmar. Jak już wspomniano - opinie były najróżniejsze.

Srebrny samochód osobowy stał przed blokiem. Idealnie pasował do otoczenia pokrytego seulskim śniegiem, który spadł jakiś czas temu. Właściciel auta właśnie wkładał ostatnią walizkę, po czym zamknął drzwi bagażnika. Uśmiechnął się delikatnie i wsiadł do pojazdu.
Siedziałaś w nim już ty i popijałaś swoją wcześniej przygotowaną kawę w termosie.
Czekała was bowiem długa podróż.

— To co, jedziemy?— zapytał chłopak, przekręcając kluczyki w stacyjce. Spojrzałaś na niego, po czym niepewnie przytaknęłaś. Stresowałaś się tym wyjazdem bardzo.

Wraz ze swoim narzeczonym zostaliście zaproszeni na spędzenie świąt z twoimi rodzicami. Było to bardzo niespodziewane. Szybko jednak zdecydowaliście się na podjęcie decyzji i odwiedzenie krewnych.

Jeszcze bardziej zaskoczył was fakt, że twoja matka kilka lat temu wyparła się ciebie, gdy chciałaś wyjechać za granicę. Kazała nie wracać, a tu proszę! Tak nagle zaprasza cię na święta?

Sama nie miałaś zielonego pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Czułaś, że będzie wam niekomfortowo. Gunwoo tym bardziej nie zna języka i zasad drogowych w Polsce. Staraliście się tym jednak nie martwić.

— O czym tak myślisz?— zapytał nagle chłopak, przyglądając się tobie ukradkiem, kiedy stanęliście na światłach. Wybita z rytmu spojrzałaś na niego i westchnęłaś po chwili.

— To bardzo podejrzane — stwierdziłaś, przyjmując postawę detektywa.— Nie pasuje mi tutaj coś — podkręciłaś głową z dezaprobatą.

— Masz rację — przytaknął po chwili ciszy. Światło zmieniło kolor na zielony, a pojazd ruszył.— Nie mogliśmy jednak odmówić. A co, jak to twoja szansa na pogodzenie się?— zawiesił swój wywiad, ponieważ skręcał w stronę lotniskowego parkingu.

Fakt. To co powiedział, miało w sobie trochę prawdy. Ty wyczuwałaś jednak jakiś podstęp. Od tylu lat święta spędzałaś ze swoim chłopakiem. Nikt z rodziny nie wysłał nawet głupich życzeń - czy to pocztą, czy wirtualnie. Tak nagle sobie przypomnieli o tobie? Jakoś nie chciało ci się w to wierzyć.

O dziwo na lotnisku nie było tłumów. Zazwyczaj ludzi nie brakowało, ale dziś to się zmieniło. Można by to nazwać szczęśliwym dniem. Nie można jednak chwalić dnia przed zachodem słońca.
We wnętrzu budynku również populacja była mała. Może nie aż tak, jak się spodziewaliście, ale jednak.

Po czasie czekania twój żołądek zaczął dawać o sobie znać. Rozbawiło to Gunwoo, który po chwili uznał, że pójdzie poszukać czegoś do jedzenia. Siedziałaś więc sama na opustoszałej hali.

Nagle przyszła do ciebie wiadomość. Nudziło ci się tak bardzo, że mogłabyś nawet rozmawiać z naciągaczem albo sms'owym wróżbitą. Gotowa na wszystko otworzyłaś powiadomienie.

Gunwoo:
Chodź na prawe skrzydło lotniska. Czekam tam z jedzeniem.

Przeczytałaś treść wiadomości dwa razy. Nie pasowało ci tutaj coś. Znasz swojego narzeczonego za dobrze, żeby nie wiedzieć, że nie przepada za pisaniem kropek na końcu zdania. Jak to on kiedyś powiedział: "wygląda to, jakby się złościł". Mimo wszystko zdecydowałaś się iść pod wskazane miejsce. No bo kto by wiedział, że chciałaś coś zjeść?

Szybkim krokiem ruszyłaś w stronę tej części lotniska. Byłaś bardzo głodna, zjadłabyś nawet głupią, suchą bułkę. Brzmiało to śmiesznie, ale naprawdę chciałaś spożyć jakikolwiek posiłek. Sama kawa nie wystarczyłaby do normalnego funkcjonowania.

Byłaś już na miejscu. Nie było ani jednego śladu po Gunwoo, który rzekomo miał tam czekać z jedzeniem dla ciebie.
Rozejrzałaś się. Wszędzie pusto. Zdezorientowana wyciągnęłaś telefon, by napisać do chłopaka.

—Co robisz na zamkniętej części lotniska?— usłyszałaś dziwnie znajomy głos za sobą. Nie zdążyłaś się jednak odwrócić, bo zostałaś powalona na ziemię. Nim kompletnie straciłaś przytomność, dostrzegłaś sprawcę.

Jimin.

🎄☃️🎄

siema ziomale
powracam wcześniej!

(czekam na aplauz)

taki świąteczny akcent, prawda?

spodziewaliście się tego rozwoju akcji?

caught in a lie; pjm x readerWhere stories live. Discover now