Rozdział 17

2.2K 105 42
                                    


Nadszedł piątek, czyli dzień, w którym miałem pisać, ważny sprawdzian z matematyki. Nie powiem, denerwowałem się cholernie. Nie chciałem zawieźć nauczycielki, rodziców, a zwłaszcza siebie. 

A po piątku nastała sobota. Dzień, w którym miałem iść z Ashtonem na randkę. Nie ukrywam, od rana chodziłem bardzo spięty. 

Właśnie wybierałem strój, kiedy do mojego pokoju weszła mama Hood. 

-Mamo, puka się- zwróciłem jej uwagę. Nienawidziłem kiedy ktoś wychodził do mojego pokoju bez pukania. Rzuciłem trzymane ubrania na łóżko i odwróciłem się w stronę Joy. Kobieta usiadła na moim łóżku. 

-Wybierasz się gdzieś?- zapytała.

-Idę do Luke'a.

-Idziesz do Luke'a?- spytała podejrzliwie, na co przytaknąłem- gdybyś szedł do Luke'a, nie wywalałbyś wszystkich ubrań z szafy. Powiedz prawdę.

-No mówię prawdę- powiedziałem dość nerwowo. 

-Calum...martwię się o Ciebie. Coraz później wracasz do domu, a czasem w ogóle nie wracasz. Martwię się. Czy coś się dzieje?- w tej chwili czułem się okropnie. Moja mama tak bardzo martwiła się o mnie, kiedy ja zachowywałem się jak rozpuszczony gówniarz i robiłem wszystko co mi się żywnie podoba. Byłem egoistą. 

-Nic się dzieje- zapewniłem ją. Usiadłem obok niej. Przez chwilę panowała dość niezręczna cisza, którą przerwała mama.

-A więc...idziesz do Luke'a?- upewniła się. Przytaknąłem. Nienawidziłem kłamać, ale w tej sytuacji nic innego mi nie pozostawało. Przecież nie powiem jej, że spotykam się z o wiele starszym mężczyzną. I to nie pierwszy raz. Był jeszcze Danny, o którym rodzice również nie wiedzieli- Calum? Czy ty...no wiesz, jesteś...?

Na początku nie miałem pojęcia o co chodzi, dopiero po chwili zdałem sobie sprawę co miała na myśli. Otworzyłam szeroko oczy- Co?! Mamo nie!- od razu zaprzeczyłem. Ale czy to była prawda? Sam nie wiem. Miałem jeden związek z chłopakiem, teraz szykowałem się na randkę, również z facetem, ale nie jeden raz podobała mi się dziewczyna.

-Dobrze, po prostu...nawet jeśli by tak było, pamiętaj, że jesteś moim dzieckiem i zaakceptuję to. A teraz chodź tu- powiedziała i rozłożyła ręce. Od razu wpadłem w jej ramiona i mocno objąłem. Kobieta pocałowała mnie w czoło i wstała z łóżka.

-Jeszcze jedno, za nim wyjdziesz, w pokoju ma być błysk- zaśmiała się. Przytknąłem i również się zaśmiałem. Brunetka wyszła z pokoju i zamknęła od niego drzwi.  A ja powróciłem do wybierania stroju na dzisiejszy wieczór.

~*~

O wpół do siódmej wyszedłem z domu. Oczywiście nie obyło się bez pytań typu "Gdzie idziesz". Oczywiście ze strony ojca, ale na szczęście mama wstawiła się w mojej obronie. 

Poszedłem na parking koło sklepu, który mieścił się pięć minut od mojego domu. Na miejscu czekał już na mnie Ashton. Stał oparty o maskę samochodu, ubrany w czarne jeansy i białą koszulę. Jego włosy opadały mu lekko na czoło. 

-Hej- przywitałem się dość cicho. Ashton uśmiechnął się i odpowiedział mi tym samym. Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie bez słowa. 

Babysitter/Cashton✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora