Rozdział 12

2.2K 122 32
                                    

Sobota nastała szybciej niż myślałem. Szczerze mówiąc nie byłem gotowy na ten dzień. Powoli zaczynałem żałować, że odpychałem Ashtona. Teraz jestem zazdrosny.

Była godzina osiemnasta. Zapukałem do drzwi mieszkania Irwinów. Schowałem ręce do kieszeni i skierowałem wzrok na moje buty. W tym momencie wydawały one mi się bardzo ciekawe.
Po chwili udało mi się usłyszeć głosy dochodzące za drzwi. Podniosłem wzrok i moje czekoladowe oczy spotkały się z piwnymi.
Pierwszy raz dokładnie mogłem spojrzeć w tęczówki Ashtona. Mogłem stwrdzić, że były piękne. Brąz nutą zieleni.

Przywitałem się z Ashtonem i kiedy ten przepuścił mnie drzwiach, wszedłem do mieszkania. Zdjąłem buty i wszedłem do salonu. Tam zobaczyłem Colina, który ogląda Przyjaciół

-Cześć młody- usiadłem na kanapie obok chłopca.

-Cześć Cally- pięciolatek wdrapał mi się na kolana i przytulił  mocno. Jego główka była w zagięciu mojej szyi, a małe rączki oplatały talię.

-Stęskniłeś się?- zapytałem ze śmiechem.

Colin skinął lekko głową i wtulił się mocniej w moją klatkę piersiową. Objąłem go rękoma i wtulił w siebie. 

~*~

Obserwowałem tę urocza scenkę z korytarzyku, w którym się znajdowałem. Kiedy Całun wtulił w siebie Colina, moje serce zalała fala ciepła. Od dawna szukałem partnerki bądź partnera, który zaakceptuje Colina.

Od jego matki, Evelyn,  je miałem wielu partnerów, może z trzech. Kiedy dowiadywali się o Colinie, tchórzyli. Nie chcieli takiej dużej odpowiedzialności jaką jest dziecko.

Odechciało mi się iść na spotkanie z Mabel. Chciałem zdjąć swoją czerwoną, koszulę, którą miałem na sobie. Chciałem zdjąć czerne jeansy, które opinały moje nogi i założyć sprany t-shirt i moje ulubione dresy. Chciałem się przyłączyć do obrazka przed sobą.

Zacząłem się zastanawiać co tak właściwie czuję do bruneta. To już nie był pociąg fizyczny. To było coś więcej. Miłość? Raczej nie, ale zauroczenie już bardziej. Byłem ciekawy jak moje życie wyglądałoby u boku Caluma. Czy Colin nadal dobrze dogadywałby się z nastolatkiem? Czy nasi rodzice zaakceptowaliby ten związek?  

Czy ten związek miałby przyszłość?

Nie znałem odpowiedzi na żadne z tych pytań, ale z chęcią bym się dowiedział. W tej chwili naprawdę chciałem zadzwonić do dziewczyny i odwołać dzisiejsze spotkanie. W tej chwili żałowałem, że się zgodziłem.

-Tatusiu? Zaraz się spóźnisz-Wyrwał mnie z transu Colin. Chłopiec wpatrywał się swoimi złotymi oczami we mnie. Zawsze wiedziałem, że Colin odziedziczył oczy po mnie. Tak jak w sumie większość rzeczy. Kolor włosów, oczu i karnacji. Colin był po prostu małym mną. Był moją małą kopią.

-Spokojnie jeszcze mam- spojrzałem na zegarek. Otworzyłem szeroko oczy widząc godzinę na zegarku. Ja i Mabel byliśmy umówieni na wpół do siódmą, a była osiemnasta dwadzieścia pięć- Nie, jednak już nie ma czasu- Założyłem na siebie czarną marynarkę, do której włożyłem telefon, portfel i kluczyki od auta jak i do domu. Cofnąłem się jeszcze do salonu, żeby pocałować syna i życzyć im dobrego wieczoru.

-Wzajemnie- wymamrotał cicho Calum.

~*~

-Znowu wygrałem!- krzyknął uradowany Colin. Graliśmy już trzecią rundę w chińczyka, którą trzeci raz z rzędu wygrał pięciolatek. Nie mogłem się zbytnio skupić. Myślałem cały czas o Ashtonie i jego randce. Co robili? Gdzie poszli? Jak wygląda ta dziewczyna? Czy Ashton dobrze się bawił?

Babysitter/Cashton✓Where stories live. Discover now