Rozdział 8

2.4K 125 117
                                    

Colin? Colly, wstawaj- budziłem Colin od dobrych pięciu minut, ale na marne. Ale na szczęście po jakichś kilku sekundach maluch otworzył oczy- Wstawaj już, bo się spóźnimy.

-Ale ja nie chcę tam iść, tam jest głupio- ziewnął.

-Nie mów tak. A teraz wstawaj z łóżka i się ubieraj.

-No ploooszę- prosił chłopiec.

-Colin, nawet jeśli bym Ci pozwolił zostać, to nie miałbyś opieki.

-A Calum? A kiedy on do nas przyjdzie?

-Calum ma szkołę. I dzisiaj jak pójdziesz do przedszkola, Calum po Ciebie przyjdzie.

Chłopiec westchnął.

-No dobrze, a będzie mogła jutro do nas przyjść Lily- Lily to nowa koleżanka Colina. Dziewczynka ostatnio dołączyła do ich grupy w przedszkolu.

-Pogadam z jej mamą dobrze?- pięciolatek pokiwał głową- a teraz wyskakuj z łóżka i idź się ubrać.

~*~

Oczywiście Colin spóźnił się do przedszkola. Na szczęście w ostatniej chwili zaczepiłem mamę Lily i się spytałem czy to nie problem, by jej córka do nas przyszła. Ta nie miała sprzeciwów.

W pracy czekała mnie tona papierkowej roboty. Pracowałem jako księgowy w kancelarii ojca, mojego znajomego. Wiele nie zarabiałem, ale dla naszej dwójki spokojnie wystarczało.

Wszedłem pewnym krokiem do firmy i od razu skierowałem się do swojego gabinetu.

Po drodze spotkałem swoją znajomą z pracy, Mabel. Kobieta miała czarne jak smoła włosy i zielone oczy. Była również zaokrąglona tam gdzie trzeba. Osobiście uważałem, że jest bardzo ładną kobietą, ale moim zdaniem używa za dużo makijażu.
Od dawna wiedziałem, że Mabel zauroczyła się we mnie. Ja jednak wolałem zostać przy relacji kolega-koleżanka z pracy.

-Dzień dobry, Mabel.

-Cześć Ashton. Idziesz teraz do gabinetu?- potwierdziłem jej słowa kiwając głową- chcesz kawy?- Mabel nie miała dużej posady. Parzyła kawę i od czasu do czasu musiała coś skserować lub wydrukować.

-Nie, dzisiaj odmówię- powiedziałem i poszedłem do biura.

~*~

Szedłem ze słuchawkami w uszach do placówki, gdzie uczęszczał  Colin. Była środa, czyli dwa dni wolnego od pracy minęły.

Na miejscu zdjąłem słuchawki i wszedłem do sali, gdzie powinien być mały szatyn.

W cały harmiderze zauważyłem Panią Susan, która pomagała dziewczynkom rysować.

Kobieta podniosła wzrok i zauważyła mnie. Wstała z o wiele małego krzesełka i skierowała się w moją stronę.

-Dzień dobry.

-Dzień dobry, ja po Colina.

-Jasne. Colin! Calum po Ciebie!

Colin zatracony w zabawie z jakąś dziewczynką za pierwszym razem nie usłyszał wołania. Dopiero jak blondynka do niego podeszła, chłopczyk pożegnał się z koleżanką, a może i nawet przyjaciółką.

Babysitter/Cashton✓Where stories live. Discover now