43

567 32 8
                                    

*Hermiona*

Poczułam na swoim karku oddech, tak bardzo znajomy. Odwróciłam się powoli jednak nikogo tam nie było. Nic z tego nierozumiem. Spojrzałam na Diabła, który ledwo powstrzymywał uśmiech.
- Ja serio mówiłem z tym cyrkiem Malfoy.
-Gdzie ty tu widzisz...- jednak nie dane było mi dokończyć kiedy tuż obok pojawiła się głowa Dracona.
-Potter mi trochę pomógł.- powiedział z uśmiechem patrząc na pelerynę, która pokrywała jego ciało.
-Ty sobie chyba żartujesz.
- To ja was może zostawię.- Diabeł jak szybko się pojawił równie szybko zniknął.
-Ty...
- Nie mogłaś mi tego powiedzieć jak normalny człowiek? Cały czas uciekasz.- aksamitny głos Smoka przerwał moją wypowiedź.
- Nie uciekam.
-Przypominam, że przed chwilą to zrobiłaś. Pozatym jak byś mogła to i teraz byś mi zwiała.- powiedział spokojnie, odrzucając pelerynę. Miał rację, najchętniej bym uciekła, zapadła się pod ziemię i poczekała aż mi przejdzie.
- Nie uciekam, chciałam pogadać z Rudą!- zaprotestowałam.
-A jednak wylądowałaś w domu Slytherina w dormitorium Diabła.
- Nie planowałam tego.
- Nie ważne, powiedz mi lepiej dlaczego nie chcesz dać mi szansy.- to pytanie przyszło mu tak naturalnie jakby powtarzał je w myślach przez cały dzień. Ale nie znałam odpowiedzi, czy ja nie chciałam dać mu szansy? Chciałam i to bardzo, jednak nie potrafiłam pogodzić się z tym, że staje się przy nim taka bezbronna.
- Ja... Draco, ja muszę...-mówiąc to myśli plątały mi się niemiłosiernie, pojęcia nie mam co teraz zrobić.
- Nawet nie próbuj mi wciskać żadneg kitu.- przerwał gwałtownie.
- Nie chciałam ci wciskać żadnego kitu.- mówiąc to spóściłam głowę.
- Dlaczego nie możesz mi po prostu wszystkiego wygarnąć? Tak jak zrobiłaś to przed chwilą, kiedy rozmawiałaś z Diabłem. Albo powiedz mi chociaż co chciałaś powiedzieć Rudej.- jego żądania były proste i przejrzyste, pytania spójne jednak nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Nie wiedziałam jak mam opisać słowami to co się we mnie działo. To tak jakby szczęście stało się bólem, łzy śmiechem, a cierpienie ukojeniem. Wszystko co we mnie siedziało było zaprzeczeniem tego co widziałam, tego co czułam. Byłam jednym wielkim zaprzeczeniem i nie potrafiłam tego wyjaśnić. Chciałam być szczęśliwa z nim, a jednocześnie się bałam. Dawałam mu szansę nieświadome, a później odzyskiwałam świadomość i mu ją odbierałam, to nie było fair wobec niego ale jak mogłam to zmienić kiedy walczyłam sama ze sobą i w zależności od tego, która ja wygrała pokazywałam coś innego. Przez co dawałam sprzeczne sygnały wszytkim do okoła.
- Nie wiem co chciałam jej powiedzieć Draco. Chciałam tylko żeby była koło mnie kiedy będę walczyć z myślami.- Smok usiadł na starannie pościelonym łóżku Zabiniego i poklepał miejsce koło siebie.
- Więc pozwól mi być przy Tobie, kiedy będziesz walczyć. Nie chcę cię opuszczać kiedy mnie potrzebujesz. Usiądź Mionka i pozwól mi walczyć z tobą...



Króciótki ale zawsze coś, jeśli zauważycie błędy proszę dać znać. Miłego czytania.

Nata

Dramione/WRÓG CZY PRZYJACIEL...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz