Księga 2 Rozdział 2

622 32 3
                                    

POV. Gerda

Zamknęłam książkę z hukiem. Spojrzałam na Lokiego stojącego w furtynie szklanych drzwi od ogrodu, patrzył się na mnie. Podniosłam się i otrzepałam. Ruszyłam w kierunku kłamcy, teraz spostrzegłam białą kopertę spoczywającą w jego bladej dłoni.

-Co tam masz? - Zapytałam podchodząc do niego.

-List... - Powiedział patrząc się na mnie uważnie.

-To ja wiem, ale co dokładnie jest w nim napisane?- Uśmiechnęłam się do niego.

-No... Zostanę królem Jotunheimu. - Powiedział, spojrzałam się na niego zdziwiona, ale chwilę potem uśmiechnęłam się szeroko.

-Kiedy jedziemy? - Zapytałam zawieszając się na jego ramieniu.

-Za 10 dni. - Powiedział patrząc się na mimikę mojej twarzy. - Mówiłem Ci już dzisiaj, że jesteś idiotką? - Spojrzałam się na niego z pod byka. - Moją słodką idiotką?- Dodał widząc mój wzrok.

POV. Frigga

Spojrzałam na Odyna, siedział w fotelu w naszej komnacie.

-Za ostro ją potraktowałeś... - Powiedziałam cicho.

-Za ostro? Przez nią mamy wojnę z Wanaheimem! - Powiedział wściekły. - Laufeyson już nigdy nie będzie tu mile widziany.

-Ale, to nasz syn Odynie! - Powiedziałam patrząc się mu prosto w twarz.

-Nie jest nim i sama dobrze o tym wiesz. - Powiedział łapiąc mnie za rękę.

-Dla mnie on zawsze będzie moim synem! To my go wychowaliśmy! To my daliśmy mu ciepło ogniska domowego! - Krzyknęłam, na co on wykręcił mi lekko rękę. Syknęłam z bólu.

-Teraz to ognisko jest zimne, tak jak jego rasa! A wszystko przez to, że dowiedział się prawdy!

-Nie zapominaj, że odebrałeś mu miłość jego życia! - Dodałam po chwili ciszy, ale potem tego pożałowałam, ponieważ zostałam rzucona jak piłka w ścianę. Odyn wyszedł z komnaty trzaskając drzwiami.

POV. Gerda
*Skip time*

-Loki? Jak my się dostaniemy do Jotunheimu jeśli nie będziemy mogli skorzystać z Bifrost? - Zapytałam patrząc się na Lokiego.

-Wiesz... We wszechświecie jest dużo portali, które prowadzą do innych światów. - Powiedział, po czym poprawił lekko zbroję.

-Naprawdę muszę iść w tym? - Zapytałam patrząc na ciemno zieloną, długą suknię.

-Niestety, takie są zwyczaje w innych królestwach.

-Ehh... - Usiadłam na czarnym łóżku.

-Dobra, czas na nas. Złap moją rękę. - Zrobiłam to o co prosił otoczyła nas ciemnozielona mgła, kiedy opadła staliśmy przed wielkim, białym zamkiem, który pokryty był cieńką warstwą śniegu.

Przed nim stało kilku niebieskoskórych olbrzymów, byli oni móże o 3 stopy wyżsi od nas. Odziani byli w czarne spodnie, białe koszule oraz zwykłe czarne marynarki. Chłód panujący na zewnątrz nie przeszkadzał ani mi, ani Lokiemu, ani olbrzymom. Obok całej ósemki stało czterech strażników. Mieli na sobie zbroję wykonane z lodu. Kiedy 14 olbrzymów załuważyła Lokiego ukłoniło się nisko. Kiedy powstali, jeden z olbrzymów wyszedł z szeregu.

-Witaj książę Loki, nasi służący zaprowadzą Pana i pańską wybrankę do pańskiej komnaty. Ja jestem Ryskir i byłem głównym doradcą króla Laufeya.

Jak na zawołanie przybiegło do nas czterech strażników, ci pokazali nam żebyśmy szli za nimi. Weszliśmy do środka, posadzka była wykonana z lodu. Strażnicy wysunęli że swoich butów, ostrza. Coś na wzór midgardzkich łyżw. Ja musiałam oczywiście być w szpilkach, przez co Loki musiał mnie kurczowo trzymać żebym się nie wywaliła. Wnętrze korytarza było bardzo piękne. Kryształowe żyrandole zwisały z wysokiego sufitu, który przypominał mi sufity kościołów budowanych w stylu gotyckim. W sklepieniach namalowane były portrety byłych królow i obrazy ważnych wydarzeń. Wszystko było podpisane bardzo ozdobnym pismem.
Na ścianach wisiały gobeliny i lodowe uchwyty na świece, które świeciły błękitnym ogniem. W końcu do tarliśmy przed masywne złote drzwi. Weszłam z kłamcą do komnaty, była ona w odcieniach czerni, zieleni i złota, czyli naszych ulubionych kolorów. Łoże było wielkości mojego starego pokoju, inaczej mówiąc było ogromne, miało czarny baldachim i ciemno zieloną pościel szytą złotymi niciami.

-A pomyśleć że jeszcze kilka lat temu, chciałem pozbyć się tego świata... - Powiedział, kiedy zostaliśmy sami w komnacie.

-Wszystko się zmienia. Już jutro jest twoja wielka koronacji! - Krzyknęłam podekscytowana.

-Myślisz że się nadaje do roli króla? - Zapytał siadając na łożu.

-Nie znam nikogo kto byłby lepszy na władcę od ciebie.-Powiedziałam siadając obok niego.-A może tak na początek przejdziemy się po mieści?-Spojrzał na mnie zdziwiony.

-Po mieście? Oszalałaś prawda?-Powiedział patrząc mi prosto w oczy. 

-Już dawno... Ale nie sądzisz że zapoznanie się z miastem i z ludem jest dobrym pomysłem?-Powiedziałam uśmiechając się.

-Umiesz przekonywać ludzi...-Powiedział, na co ja wstałam jak oparzona.

-Ubieraj tą swoją asgardzką szatę. -Rzuciłam w niego jednym butem, kiedy zobaczyłam, że nie wstaje.

-Auuu...Za co?-Zapytał łapiąc się za obolałe miejsce, czyli policzek.

-Rusz te swoje boskie cztery litery i wkładaj to!-Rzuciłam w niego ubraniem. Jak na zawołanie Loki poszedł do łazienki. Zamknął drzwi, chwilę później słychać było huk.

-Nic mi nie jest!-Pokręciłam głową. Z kim ja żyje? 


_______________________________________________

760 słów!

Mam nadzieję, że podoba wam się ta część! Właśnie zaraz idę na festyn szkolny.

Wasza LadyAvengers


Odmienna 1&2Where stories live. Discover now