Ruszyłyśmy na hale, gdzie byli również chłopacy.
Westchnęłam i przewróciłam oczami, po czym zaczęłam się rozciągać. Usłyszałam gwizdy chłopaków. Spojrzałam na Katy, która przewróciła oczami.
To takie typowe zagranie debili.

Po chwili na sale również dotarła reszta dziewczyn, które zaczęły się rozciągać i szeptać między sobą.

-Dzień dobry.- na sale weszła znudzona trenerka.- Miło mi powitać nowe osoby. Dziś wybierzemy sobie nową kapitan. Jakieś pomysły? A może już wybrałyście?- zapytała patrząc po kolei na nas, a później w zeszyt.

Ta baba jest straszna i w ogóle nie wygląda jak trenerka.
Na mojej twarzy pojawił się grymas.
Ustawiłyśmy się w szeregu i spojrzałam  znacząco na czarnoskórą.

Wiem, że teraz V jest na korytarzu i wszystko słyszy- chyba.
Ja dużo nie mam do gadania, a nawet mam to w dupie. Decyzja należy do drużyny, a ja jestem tylko kilka dni w niej, a z całą grupą widzę się dopiero drugi raz.

-Jak będziecie tak milczeć to tylko dłużej będziemy tu siedzieć, a wiadomo, że nikt z nas tego nie chce, w szczególności, że w domu czeka na mnie wino, serial i pizza.

Podniosłam brew do góry. Że co kurwa?  Ta babka na prawdę jest jakaś popierdolona. Zaraz zacznie pierdolić jaka to jest rozjebana przez życie, bo ją mąż zostawił.

Dziewczyna, której imienia dalej nie znałam w końcu się odezwała.

-Rozmawiałyśmy między sobą i ustaliłyśmy, żeby Veronica wróciła.

Trenerka rozszerzyła oczy.

-Co?-mruknęła.

-Była bardzo dobrą kapitan.- wzruszyła ramionami Amber.

-Skoro tak chcecie to dobrze. Myślicie, że jest w szkole?

-Tak.- odpowiedziałam.- Pójdę po nią.

Baba kiwnęła głową, a ja wyszłam z sali.
Rozejrzałam się po korytarzu i zauważyłam ją pod ścianą, gdzie wlepiała się w telefon.

-Zgadnij kto jest zajebisty.- odezwałam się, a ona spojrzała na mnie.

-Na pewno nie ty.

Przewróciłam oczami.

-Ty też nie i żyjesz. A teraz rudzielcu chodź odebrać strój kapitan.

Rozszerzyła oczy.

-Żartujesz?

-A czy ja ci kurwa wyglądam na żartownisia? Idziesz zjebie czy nie?

-Idę suko.-mruknęła i ruszyłyśmy.

Weszłyśmy na salę,a wszyscy spojrzeli na nas. Przewróciłam oczami i stanęłam w szeregu.

-Dzień dobry Veronico. Miło Cię znowu widzieć.

-Dobry. Panią też.-uśmiechnęła się nie szczerze.

-Tych wszystkich gówien nie chcę mi się mówić, więc masz i dbaj o to.- podała jej strój.

Kiwnęła tylko głową w podziękowaniu i stanęła obok trenerki.

-Treningi są w poniedziałki i w piątki o godzinie 15:30. Znacie zasady, więc nie będę tłumaczyć.- westchnęła ze znudzeniem.- Na następny raz chcę żebyś przygotowała nowy układ. - zwróciła się do Very. - To chyba na tyle. Widzimy się na następny raz.- powiedziała i wyszła.

-Okej, więc za nim wyjdziemy.-zaczęła Roni.- Dużo zjebałam, więc przepraszam was bardzo i bardzo dziękuję za drugą szansę.- uśmiechnęła się do nas.- Utworzymy grupę na messengerze i wszystko będziemy tam ustalać.

Kiwnęłyśmy głową, że rozumiemy.

-W sumie to możemy już iść.- powiedziała i ruszyłyśmy wszystkie do szatni.

Gdy już tam byłam od razu wzięłam telefon i wysłałam tacie sms-a, żeby wpadł po mnie.

Powoli zaczęłam się przebierać, a strój wrzuciłam do torby.

-Kurwa.- mruknęła pod nosem Katy, patrząc w telefon.

-Ian ma cie w dupie?- zapytałam sarkastycznie.

Spojrzała na mnie i przewróciła oczami.

-Nie. Muszę wracać busem.

-Odwiozę cię.-wzruszyłam ramionami.

Uśmiechnęła się lekko.

-Dzięks.

Spojrzałam na Amber, która rozmawiała o czymś z innymi dziewczynami.

-Widocznie sobie zasłużył.- mruknęła druga ciemnoskóra.

-Kto?- zapytałam.

Pokazała mi filmik, na którym mój tato uderza dwa razy chłopaka w twarz.
Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Bardzo sobie zasłużył.- powiedziałam.- Z rodziną Russellów się nie zaczyna.

-Czekaj.- mruknęła.- To twój tata?

-Tia.- mruknęłam.- Chciał z chłopakiem pogadać.- wzruszyłam ramionami.

Parsknęły śmiechem, a ja odebrałam telefon.

-No?-mruknęłam i zarzuciłam torbę na ramię.

-Jestem już.

-Okej.- odpowiedziałam.- Do zobaczenia na następny raz laski.- pożegnałam się z dziewczynami.- Chodź Katy.- zwróciłam się do blondynki.- Już idę.- powiedziałam i się rozłączyłam.

Poszłyśmy do mojego samochodu, którym przyjechał tato.
Ja wsiadłam do przodu, a Katy do tyłu.

-Poznaj sławnego w tej szkole Patric'a Russell'a!.- powiedziałam wskazując na tatę, a ten posłał mi pytające spojrzenie.- Po tym jak pobiłeś tego chłopaka, stałeś się sławny.

-To prawda.- powiedziała blondi.- Jestem Katy i miło mi pana poznać.- uśmiechnęła się.

-Mi ciebie też.- mruknął.

-Mogę prosić o autograf?- zapytała, a ja z tatą parsknęliśmy.

-Nie ma sprawy, ale to nie teraz.

-Spoczko.

-Odwieziesz Katy?- zapytałam, a on kiwnął głową.- Poprowadzę cię.

Ruszyliśmy, a po 10 minutach odstawiliśmy Katy pod dom, po czym wróciliśmy do swojego.

*

Przepraszam za błędy

Wiem, że taki sobie ten rozdział, ale jakoś tak wyszło.

Przez nawał nauki napisałam taki, a nie inny, ale bardzo chciałam już wam wstawić.

Nie wiem, kiedy następny, ale postaram  się tak dodawać rozdziały w niedzielę ok. 18 albo w poniedziałki co tydzień lub co dwa, zależy od weny i mojego czasu.

Jak chcecie to możecie zadawać do mnie pytania w komentarzach, a jak nie to na pv.

Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania.

P.s zbliżamy się do 2k wyświetleń, może to nie dużo, ale i tak bardzo się cieszę, jak to w takim krótkim czasie, zaczęło was przybywać i mam nadzieję, że jeszcze więcej was będzie

Do następnego! Buziole! ❤😘

New Life ✔जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें