Odcinek 17

9 1 0
                                    

Carol leżał na łóżku i zastanawiał się nad całą sytuacją z Loganem. Obok kręciła się Holly, która zawzięcie szukała czegoś w jednej z walizek.
CH: Czego szukasz?
Hol: Zabrałam parę zdjęć do pracy. Muszę je dzisiaj obrobić, ale zapomniałam, do której walizki je dałam.
CH: Pomogę ci.
Carol wstał z łóżka i podszedł do Holly. Zaczął grzebać w walizce.
CH: O tutaj są.
Holly zaczęła wyciągać zdjęcia. Przyjrzała się im. Po chwili w jej oczach pojawiły się łzy.
CH: Co się stało?
Hol: One są zniszczone. Nie zauważyłam tego, gdy je pakowałam.
CH: Jesteś pewna, że nie zniszczyły się w walizce?
Hol: Tak jestem pewna! To pewnie Logan!
Holly rzuciła zdjęciami. Carol wziął je do ręki i popatrzył na nie.
CH: Nie przejmuj się Holly. Zrobisz nowe. Chodź tu do mnie.
Hol: Czy ty siebie słyszysz Carol?! Jak mam się nie przejmować?! Potrzebuję ich na jutro!
CH: Ej, ale nie krzycz na mnie. To nie moja wina.
Hol: Nie?! A dla kogo Logan tu przyjechał?!
Carol zesztywniał. Holly zrozumiała, że przesadziła.
Hol: Boże Carol...przepraszam.
Holly chciała przytulić Carola, ale ten się odsunął.
CH: Wiesz co Holly. Lepiej nic już nie mów.
Hol: Carol! Przepraszam!
Hernandez pokręcił głową i wyszedł z pokoju. Holly wybiegła za nim.
Hol: Carol proszę!
CH: Zostaw mnie Holly.
Holly złapała Carola za ramię.
Hol: Przepraszam. Skarbie zostań ze mną.
CH: Puść mnie!
Hernandez wyrwał się Holly i wyszedł z domu. Płacz córki i podniesione krzyki zaalarmowały Bene i Emilię.
Emi: Holly co się dzieje? Dlaczego płaczesz? Gdzie poszedł Carol?
Holly nic nie powiedziała tylko nadal płacząc wyszła z domu. Bene chciał pójść za córką, ale Emilia go powstrzymała.
Emi: Oni muszą wyjaśnić to sami.
Be: Ale...
Emi: Nie ma żadnego ale Bene. Są dorośli.
Tymczasem na plaży:
Gustaw przechadzał się po plaży z Sol:
Sol: Dzisiaj jest naprawdę cudowny wieczór.
Gu: Tak to prawda.
Sol: Dzisiaj słyszałam w sklepie, że znów jest otwarty lombard. Czy to prawda?
Gu: Tak. To prawda.
Sol: Czy otworzył go ktoś znajomy?
Gu: Nie. Nie znam tego chłopaka.
Gustaw rozejrzał się po plaży i zobaczył po drugiej stronie chłopaka, o którym właśnie mówił. Szedł uśmiechnięty, a obok niego kroczyła jedna z córek Czada.
Sol: Na co tak patrzysz?
Gu: To on. O nim ci mówiłem.
Sol popatrzyła na Hardina.
Sol: Wydaje się podobny do ciebie. Nawet tak samo się uśmiechacie.
Gustaw zmarszczył brwi. Sol się roześmiała.
Sol: Może to jakiś twój zaginiony krewny.
Gustaw zamarł. Do głowy przyszła mu pewna myśl, jednak szybko pokręcił głową. To nie mogło być możliwe. Mimo wszystko jednak nie czuł się pewnie.
Sol: Co się stało? Tak nagle pobladłeś.
Gu: Nie nic. Chodźmy już do domu.
Sol: Ale Gustaw...
Gu: Chodźmy już naprawdę.
Gustaw pociągnął Sol w stronę domu. Tymczasem Hardin i Angel doszli już do miasta.
Ang: Naprawdę dobrze mi się z tobą rozmawia. Cieszę się, że cię poznałam.
Angel zapatrzyła się na Hardina i walnęła do słupa. Upadła na ziemię.
Hard: Boże Angel! Nic ci nie jest?!
Hardin klęknął, żeby ją ratować, ale była taka piękna, gdy tak leżała, więc ją pocałował. Gdy już się od niej oderwał Angel uśmiechnęła się do niego.
Ang: Czy ja trafiłam do nieba?
Hard: No nie bardzo. Jak się czujesz?
Hardin pomógł wstać Angel.
Ang: Dobrze. Tylko trochę boli mnie głowa.
Hard: Nieźle przywaliłaś. Odwiozę cię do domu.
Ang: Ale ja nie chcę.
Hard: Co?
Ang: Myślę, że lepiej będzie pojechać do ciebie.
Hard: Do mnie?
Angel pokiwała głową.
Ang: Chciałabym zobaczyć jak mieszkasz.
Hard: A więc chodźmy.
Hardin podał Angel ramię, a ona za nie złapała i zadowoleni poszli w stronę samochodu.

Hawaje 35 ObsesjaWhere stories live. Discover now