9. Pomoc w trudnym przedmiocie

7 0 0
                                    

Promienie słońca raziło mnie w oczy skutecznie wybudzając ze snu. Przetarłam oczy od mokrych jeszcze łez i skierowałam się do łazienki. Oczy miałam spuchnięte lecz dobrze zakryłam to delikatnym makijażem. Umyłam się i ubrałam. Jak dobrze że akurat dziś mieliśmy do szkoły na 10:30, spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 8:17. Zeszłam na dół do kuchni gdzie zrobiłam sobie śniadanie, jak dobrze że rodziców nie ma w domu bo pewnie bym miała szlaban za to że wróciłam tak późno do domu i to jeszcze ze łzami w oczach.

Kiedy zjadłam już śniadanie usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam już w połowie drogi żeby zobaczyć kto przyszedł do mnie tak rano. Gdy nagle drzwi się same otworzyły a w nich stanęła szczęśliwa jak nigdy dotąd Monica. Zamknęła drzwi i z prędkością wiatru pobiegła do mnie i przytuliła o mały włos nie przewracając się razem ze mną.

- Nie uwierzysz co się stało ! Pamiętasz tego Chrisa o którym ci opowiadałam ? Zaprosił mnie na randkę ! Było cudownie, potem dostał telefon i powiedział mi że musi iść ale najlepsze jest to że mnie pocałował ! Czy ty to rozumiesz !? P.O.C.A.Ł.O.W.A.Ł ! To był najlepszy dzień w moim życiu.- Monica cała w skowrąkach skakała i piszczała wokół mnie.

- A ty co taka przebita i smutna ? Stało się coś - cała energia z Monici szybko uciekła i skierowała całą swoją uwagę na mnie.

- Nie nic się nie stało - skłamałam - ale dziś idziemy na tor, mają się odbyć wyścigi a ja zamierzam na nich być. - jeszcze pokaże Aaronowi na co mnie stać.

- łohohoho, nie zapędzasz się przypadkiem kocico? - zaśmiała Monica. - ale skoro tak mówisz niech tak będzie. O której się zaczynają wyścigi ?

- równo o 00:00

- W takim razie będę u ciebie o 22:00 po szkole.

Nawet nie zauważyłam jak ten czas szybko zleciał i za chwilę miały się rozpocząć lekcje. Wraz z Monicą zaczęliśmy się zbierać i iść w kierunku szkoły.

************************
Zaczynała się przed ostatnią lekcja, pani Brown tłumaczyła jakieś zadanie na tablicy gdy nagle drzwi się otworzyły z głośnym hukiem a każdy skupił swoją uwagę na osobę którą wywołała ten dźwięk.

Był to Aaron, wyglądał jak by dopiero wstał po ostrej imprezie. Zeskanował wszystkich wzrokiem i ruszył do swojej ławki bez żadnego chociażby dzień dobry.

Nauczycielka tylko głośno westchnęła i kontynuowała dalej wyjaśnienie uczniom coś na tablicy.

Ja skupiłam całą uwagę na Aaronie, miał na sobie czarną koszulkę i tego samego koloru spodnie. Włosy jego były nie ułożone a oczy czerwone. Po jego wejściu do klasy przechodził obok mnie i dało się czuć wodę kolońską wraz z papierosami.

Przypominały mi się chwilę gdzie spędziliśmy czas razem, wiem że to nic nie znaczyło. Przecież nie jesteśmy razem żebym miała do niego jakiekolwiek prawa. Dobrze wiem że on nie chciałby by znać takiej osoby jak ja a co dopiero z mia być. Może to ze mną jest coś nie tak ? On miał rację Miranda, po prostu zapomij tak jak by się nic nie stało.

- Miranda, proszę cię do tablicy. Skoro słuchałaś przed chwilą to nie powinnaś mieć najmniejszego problemu z rozwiązaniem tego zadania. - powiedziała nauczycielka i usiadła za biurkiem. Cholera, teraz wyjdę na kompletną idiotkę.

Wstałam z ławki i powolnym krokiem szłam w kierunku tablicy gdzie było na niej zadanie którego kompletnie nie rozumiałam. Miałam brać już kredę w dłonie gdy usłyszałam dzwonek. Dzięki ci boże.

- dobrze w takim razie zadanie każdy zrobi sam w domu, na dziś to wszystko.

Spakowałam swoje rzeczy i nie czekając na nikogo skierowałam się do drzwi.

- Miranda, poczkaj chwilę. - poprosiła mnie nauczycielka. W sali zostało mało osób w tym Chris, Monica i ...Aaron.

- strasznie źle ci idzie z tego przedmiotu, jeśli nie weźmiesz się za z siebie to słabo to widzę. Zastanawiam się nad tym czy Aaron mógł by ci pomóc.

-Słucham ? - Spytałam się i miałam nadzieję że nauczycielka nie powiedziała to na tyle głośno żeby on to usłyszałam lecz myliłam się, spojrzałam w jego stronę a on opierał się o ławkę krzyżując tym samym wytatuowane ręce na umięśnionej klatce piersiowej.

- Ja ... ja nie mogę, przepraszam bardzo postaram się nadrobić jak naszybicej. - mówiąc to chaotycznie szybko wycofywałam się z klasy uderzając tym samym nogą o ławkę.

- nie ma sie pani czym martwić, dam sobie radę - skończyłam mówić i wyszłam z sali jak najszybciej się dało.

Marzenia się spełniają Where stories live. Discover now