26⇸two months of death

Start from the beginning
                                    

I być może byłyby to spokojne chwile, pełne luzu i odpoczynku, ale ktoś zaczepił Jeongguka, lekko szturchając jego ramię. 

Blondyn odwrócił się szybko i wydmuchał dym papierosowy w twarz nieznajomego, którego nie mógł nawet ujrzeć. Przeprosił, wachlując powietrze i uśmiechając się wstydliwie w stronę obcego.

I spodziewał się każdego. 

Każdego, ale nie spoconego Taehyunga, z bandaną pod włosami i papierosem między ustami. 

-Tae-Taehyung?- szepnął, dusząc się dymem papierosowym, który nadal znajdował się w jego gardle

-Gukkie?- usłyszał

-Boże, Taehyungie, ty... 

-Co ty tu robisz, Guk? Jak mnie znalazłeś?- zapytał, a młodszy zmarszczył brwi niezrozumiale

-Minseok mi powiedział. Skarbie...

-Nie, Jeongguk- przerwał mu- Nie. Ja... Zostawiłem cię z moimi drugimi zapiskami i ja wiem, że nie jestem gotowy, żeby patrzeć ci teraz w oczy, ja... Nie mam siły. Mam dość.

Jeongguk przeklnął głośno, gdy zobaczył łzy, kumulujące się w oczach Taehyunga. Przysunął się bliżej niego i szybko objął go ramionami, chcąc ochronić przed wszelkim złem. Uśmiechnął się lekko, gdy poczuł, jak starszy wtula się w zagłębienie jego szyi i powoli moczy jego bluzę swoimi łzami. Zaczął przesuwać rękoma wzdłuż jego pleców i ciągle powtarzał tkliwe słówka, chcąc polepszyć stan chłopaka. Odetchnął głośno, gdy poczuł, jak długie palce Taehyunga znalazły swoje miejsce w jego blond czuprynie. Pozwolił sobie na długi i mocny pocałunek w szyję Kima, a odpowiedział mu cichy jęk z jego strony. 

-Boże, tak bardzo za tobą tęskniłem, Hyungie. Nigdy więcej nie uciekaj tak ode mnie. Umieram bez ciebie. 

-Dobrze Jeongguk- usłyszał, a po jego ciele przeszły dreszcze- Nie ucieknę już nigdy. 

Jeongguk posadził mniejszego na masce swojego auta i zmusił, by ten rozszerzył swoje nogi i pozwolił wejść mu między nie. Taehyung był taki uległy, że nawet nie protestował, gdy poczuł silne ramiona, oplatające jego talię. Mimo iż jego rozum krzyczał głośne "nie", jego ciało wręcz łasiło się o dotyk młodszego, był taki potrzebujący, cały jego, należał tylko do Jeongguka. 

Władczo złapał młodszego za sznurki od bluzy i przysunął w swoją stronę. Objął nogami talię Guka i zmusił, by ten pocałował go. Jeongguk zrobił to z lekkim zawahaniem, ale gdy tylko ich usta spotkały się, jego wątpliwości zostały rozwiane. Usta Taehyunga smakowały tak samo, jak przed wyjazdem - był tak samo smaczny i smakował jak grzech.

(czyli tak, jak jeongguk najbardziej lubił.)

Przyjemny dreszcz przeszedł po ciele mniejszego, gdy poczuł, jak pod swoją koszulą znajdują się zimne dłonie chłopaka. Pocierały one jego skórę powoli i dokładnie, nie chcą ominąć ani jednego skrawka ciała. Analizował jego miodową skórę dopóki Taehyung nie odsunął go od siebie, by złączyć ich dłonie i czoła razem. Odetchnął głośno, gdy poczuł ciepło Taehyunga i jego kojącą obecność koło siebie. 

Nie widział go prawie dwa miesiące. Dwa pieprzone miesiące, tyle dni bez dotyku jego karmelowej skóry i bez całowania jego delikatnych ust. Dwa miesiące bez wyznawania mu miłości, bez okazywania mu jej, bez chronienia go, bez obecności jego. Dwa miesiące prawdziwej tęsknoty. 

(dwa miesiące śmierci.)

-Chcę czegoś więcej- mruknął w stronę swojego chłopaka, który przytaknął, zsiadając z maski auta

-A ja chcę cię gdzieś zabrać, Guk. Może mnie wtedy zrozumiesz. 

Jeongguk pozwolił, by chłopak kierował nim, kiedy ten jechał autem. Ucieszył się, gdy ten nie skomentował tego, iż złapał go za udo, uważał to za pozytyw. W końcu w jego sercu zapaliło się światełko nadziei, na które tyle czekał, wypłakując samotnie łzy w nocy, mocząc poduszki. 

-To tutaj. 

Jeongguk przytaknął i zaparkował auto zaraz koło małego jeziorka, na które zabrał go Taehyung. Wyszedł z auta w tym samym momencie, po czym szybko podbiegł do czekającego na niego chłopaka i złapał jego dłoń. Kim nie skomentował tego, ale Guk ciągle wmawiał sobie, że to dobra oznaka, że oznaczało to, iż Tae miał coraz mniejsze problemy z jego obecnością obok, że powoli otwierał się przed nim od nowa, a to cieszyło go niezmiernie, najbardziej na świecie. 

Taehyung skierował ich w stronę drewnianego wejścia do jeziorka. Usiadł na podeście, jednak Jeongguk zaśmiał się cichutko, prosząc go, by lekko podniósł się i położył na drewnie swoją wcześniej zdjętą bluzę. Tae podziękował mu z lekkim uśmiechem i pozwolił młodszemu, by ten objął go ramieniem w pasie. Ułożył głowę w zagłębieniu jego szyi i westchnął, czując nieładny zapach papierosów. 

-Od kiedy palisz?- zapytał, a Guk prychnął

-Od kiedy mnie zostawiłeś. 

Taehyung po prostu przemilczał to. 

-To tutaj pisałem nowe zapiski. Tutaj paliłem w tajemnicy przed babcią papierosy prawie trzy lata temu, to tu odpoczywałem i rysowałem. Kocham to miejsce, Guk. 

-Rzeczywiście, ładnie tu- przyznał mu rację młodszy, podczas gdy Kim przytaknął

-Od kiedy pamiętam, przyjeżdżam zawsze tutaj. Siostra Nany mieszka niedaleko, a ja naprawdę nudziłem się i znalazłem stary rower, na którym organizowałem sobie długie wycieczki. To miejsce jest dla mnie szczególnie ważne. 

-Wiem, pysiu. Widzę to w twoich oczach. 

-Po prostu... Zabrałem cię tutaj, bo czuję się w cholernym obowiązku. Nawet nie wiesz, jak bardzo bałem się naszej rozłąki. Jak bardzo za tobą tęskniłem każdego dnia, jak wypisywałeś do mnie tyle wiadomości, jak dzwoniłeś do mnie, jak Jimin płakał, błagając mnie, bym wrócił do Daegu i pomógł ci, a przy okazji jemu... Zdałem sobie sprawę, że ja przywiązałem się do ciebie najbardziej na świecie i tak boję się faktu, że nigdy się do ciebie nie uwolnię. Wiem, że możemy nie być razem do końca, ale pozwól mi proszę mieć nadzieję, że tak będzie. Że skończymy kiedyś jak Jimin i Yoongi i będziemy się kochać, dopóki śmierć nas nie rozłączy. 

-Czy kiedykolwiek pokazałem ci, że możesz myśleć inaczej, pysiu?- Guk popatrzył na mniejszego, głaskając go powoli po włosach 

-Nie, Guk. I to jest najgorsze. Najgorsza jest świadomość, że jesteś taki kurewsko dla mnie idealny pod każdym względem i nawet jeśli bardzo chciałbym, nie znajdę nigdy powodu, żeby przestać cię kochać. 

-Ty... Ty mnie kochasz, Taehyung?

Starszy zmarszczył brwi i jęknął, gdy poczuł łzy, kumulujące się w jego oczach. Szybko zakrył rękoma swoją twarz, a Guk lekko zachichotał, siadając naprzeciw niego. 

-Hej, skarbie, to okej rozmawiać o uczuciach. To w pełni normalne, że kogoś kochamy, a kogoś nienawidzimy. To zupełnie okej, żeby być czasem słabym, wypłacz się, jeśli czujesz taką potrzebę.

Taehyung wybuchł głośnym płaczem, szybko wpadając w ramiona Jeona. Objął go wokół szyi i odetchnął, nie chcąc nabawić się czkawki. Płakał długo, żywnymi łzami, a Guk mu na to pozwolił. 

(bo dopóki jeongguk ma świadomość, że taehyung go kocha, nic innego się już nie liczy.)

you never walk alone. ggutaeWhere stories live. Discover now