Rozdział 9: Rezonans dusz

4 1 0
                                    


Na moje nieszczęście na następnych zajęciach Steina Hesjan się już pojawił. Miałam wrażenie, że sam nauczyciel mi się przypatrywał i czułam się, jakby podglądał moją duszą, tą swoją niesamowicie rozwiniętą umiejętnością. Moje zmartwienia nie potrwały długo, kiedy kazał dobrać nam się w losowy sposób, chodząc miedzy sobą z zamkniętymi oczami. W momencie złapania kogoś za rękę następowało sparowanie z daną osobą, chyba że był tym samym rodzajem ucznia, na przykład dwie Bronie nie mogły walczyć razem.

Nie wszyscy należeli do delikatnych czy ostrożnych. Raz dostałam z łokcia w głowę, gdy dwie przyjaciółki uradowane, że trafiły na siebie i z radości zaczęły machać rękoma. Następnym razem jakiś geniusz postanowił, że zamiast z kulturą złapać mnie za wyciągniętą przede mnie rękę, złapie mnie w pasie i przyciągnie do siebie. Później nie żałował kąśliwych uwag, gdy zamiast znalezienia partnerki znalazł przegryzioną wargę, kiedy uderzyłam go głową w szczękę.

Nareszcie poczułam czyjąś ciepłą dłoń na mojej. W duchu już się modliłam, aby znając moje szczęście nie był to Hesjan. To była męska ręka, która po chwili złapała mnie mocniej, a moim oczom ukazał się nie kto inny jak kolega czarnowłosego.

No pięknie, znowu będzie, że ludzi przeciw niemu nastawiam.

Spojrzałam nieco niezadowolona na Alena, który od razu puścił moją dłoń i wydał się zaskoczony.

– Coś się stało? – dopytał, nie wiedząc, dlaczego miałabym być na niego zła. W sumie sama nie dostrzegłam w tym większego sensu i postanowiłam to zbyć machnięciem ręki.

– Nie, wszystko w porządku, no ale wiesz liczyłam, że trafię na twoją siostrzyczkę. – Puściłam chłopakowi oko, zaczynając się z nim nieco drażnić.

– Ah tak? Zobaczysz, nieważne z kim znajdzie się w parzę, to my wygramy – Szturchnął mnie w ramię.

Ludzie zaczęli żywo rozmawiać. Nie często zdarzały się takie zajęcia i wszyscy byli podekscytowani. Wiele osób rozmawiało w swoich parach lub tworzyła kółeczka złożone z kilku. Zaraz jednak wszyscy zostali rozgonieni.

– Hej, dzieciaki jesteśmy na lekcji! Ustawicie się – uniósł się Stein, a my ustawiliśmy się w cos na kształt wielkiego prostokąta, tworząc ograniczoną przestrzeń do walki. – Eh nie, nie najpierw stańcie w parach i zobaczcie, czy w ogóle jesteście w stanie wspólnie walczyć. – Nauczyciel wyglądał na rozczarowanego naszą postawą i tym, że bezmyślnie chcieliśmy po prostu przejść do walki.

– No to co? Zaczynajmy – zachęcił mnie brodacz, złapaliśmy się za ręce, abym po chwili została ściągnięta do parteru przez pojawiony się w mojej ręce długi bat o kolcach niczym krzew róży.

– Dobry początek – sapnęłam.

– Mówiłaś, że widziałaś duszę już kiedyś, więc spróbuj to wywołać i osiągnąć rezonans – wytłumaczył spokojnie, ukazując część swojej twarzy na błyszczącej części broni.

– Mówisz tak, jakby to było takie łatwe. – Rozejrzałam się na boki, upewniając się, czy nie tylko ja byłam taką sierotą. Moje spojrzenie skrzyżowało się z elegancika, który wydawał się nam przyglądać, jednak od razu odwrócił wzrok. Podszedł do swojej partnerki, która ewidentnie była w stresie i zaczął jej coś tłumaczyć. Zaraz przyłożył sobie rękę i pomasował miejsce, gdzie znajdują się zatoki jakby próbując się uspokoić, gdyż wyglądało to, jakby mówił do ściany, która mu tylko przytakiwała. Rozejrzałam się jeszcze za Masti, aby przekonać się, na kogo trafiła różowowłosa.

– Skup się – usłyszałam poddenerwowany głos, który przerwał moje poszukiwania.

– No już, już nie piekl się tak, bo zmienisz kolor. – Wystawiłam mu jeżyk, ale posłuchałam się i wpatrując się w bat próbowałam się skoncentrować. Wytężałam wzrok, jakby to miało pomóc ujrzeć duszę Alena. Z czasem patrzenie stawało się dla mnie coraz dziwniejszą czynnością, jak gdyby było dla mnie nienaturalne.

Słyszałam radosne głosy niosące za sobą sukces, gdy pojedynczym parom udało się osiągnąć jedność, a ja nadal spędzałam na ziemi jak ta ciapa, mimo to nie traciłam koncentracji i głowa nawet mi nie drgnęła, aby przekonać się kto był lepszy ode mnie.

– Nie próbuj zobaczyć dusz, nie każdy to umie – odezwał się do mnie Stein i położył mi rękę na ramieniu.

– Mój ojciec twierdzi co innego – fuknęłam pod nosem w taki sposób, aby nikt nie zrozumiał.

– Co mówiłaś – zagadnął jak każdy nauczyciel, który wyczuwał obelgę w jego kierunku.

– Że już widziałam dusze, więc na pewno mi się uda – odparłam nawet nie odwracając się na niego pokazując, że nie miałam zamiaru się poddać, chociaż bym miała siedzieć tak do nocy. Umiałam być uparta, w szczególności, kiedy chciałam coś udowodnić i to nie tylko sobie.

Ta krótka wymiana zdań jakby wpłynęła na mnie. Poczułam coś dziwnego jakby wokół mnie powstała jakaś niewidzialna bariera odcinająca mnie nieco od świata. Głosy innych przycichły, światło słoneczne przygasło. Tak jakbym była tylko ja i Alen w postaci Broni. Czułam się, jakbym nie tylko widziała jego duszę, ale jakbym po prostu przebijała się przez nią wzrokiem, wydawała się tak dziwnie bezradna, jakbym mogła z niej wszystko wyczytać, mimo iż tego nie chciałam.

Dostosowałam swoje fale do niego. Postawa brodacza była zbyt pewna, abyśmy mogli walczyc w normalny sposób. Z tego, co pamiętałam podczas ostatniej walki, byłam bardzo pewna siebie, żeby to wyrównać Hesjan musiał być spokojny i podporządkować się mi, przez co zapewne wymyślił tą swoją bajeczkę.

Uspokoiłam się, gdyż byłam bliska euforii. Czułam się, jakbym zaraz miała usłyszeć myśli chłopaka. Powoli wstałam z ziemi i gdy rezonans w pełni się powiódł miałam wrażenie jakby bicz sam chciał powywijać trochę w powietrzu. Strzeliłam kilka razy w powietrzu na pokaz, zadowolona z efektów. Wiedziałam, że niebieskowłosy tak samo był usatysfakcjonowany. To było coś niesamowitego. Dopóki nie został wyszarpany z mojej ręki.

To nie był dobry pomysł, chłopak zaraz przybrał swoją ludzką formę i przekoziołkował po ziemi, a mnie odepchnęło kawałek w tył i przewracając się o czyjąś stopę, wylądowałam na ziemi, z której zaraz zgromiłam wzrokiem Steina.

– Co to kur... – zaczęłam, zanim spostrzegłam, iż wpierdzielającą nam się osobą był nauczyciel.

– Słucham? – zapytał nader spokojnie, a ja już widziałam, że coś się kroiło. Rzuciłam spojrzenie na Hesjana, którego spodziewałam się ujrzeć w pełni chwały. – Słucham, czegoś szukasz.

– Tak, powodu, dlaczego pan to zrobił. – Zirytowałam się i nie miałam już najmniejszego zamiaru się powstrzymywać. Co mi mogli zrobić? Wywalić ze szkoły? Świetnie w moim technikum było dużo spokojniej.

– To koniec zajęć, spotykamy się jutro, do widzenia. – Odwrócił się do mnie plecami i poszedł w stronę szkoły – Erela do dyrektora. Teraz.

– Że co proszę? – fuknęłam tylko pod nosem, wiedząc że i tak do niczego by mnie dalsza dyskusja nie doprowadziła.

Nauczyciele to najgorsze istoty na świecie. Nawrzucać na takiego nie można, a że jest starszy to mu niby wszystko wolno. Ścierwo jedno.

Zawód kolekcjoner dusz ||KrótkieWhere stories live. Discover now