1. Pożar

11 1 0
                                    

– Dzień dobry panie Hayes. Mamy coś nowego? – zapytałem, wchodząc do pomieszczenia.
– Słyszał pan coś o pożarze?
– Hm... Tak, mówili o tym w radiu.
– Okazuje się, że ktoś go spowodował. Głównym podejrzanym jest wróg ofiary.
– Tak jak zawsze – przyznałem, biorąc arkusz do ręki i przeglądając dowody w sprawie – wszystko wskazuje na niego, bo nie ma alibi, a wcześniej naprzykrzał się poszkodowanemu. Kto jest ofiarą?
– Policjant Charles Clark, ma dwadzieścia dziewięć lat.
– Nie ucierpiał? – zapytałem, przeglądając kolejną kartkę.
– Zatrucie dymem. Osoba, która zawiadomiła straż pożarną, weszła do środka i wyciągnęła ofiarę, uprzednio informując także pogotowie.
– Nieodpowiedzialne zachowanie...
– Dzień dobry - do gabinetu weszła sekretarka – panie Clever może kawy?
– Tak, przyda mi się...
– Niech pan obejrzy wiadomości – śledczy podszedł do mnie z telefonem, który przejąłem bez zawahania.

,,– Dzień dobry w ABCNews, jak zwykle mamy dla państwa nową dawkę informacji. Dnia wczorajszego o godzinie dwudziestej pierwszej, miał miejsce pożar na Black Road. Zaczął palić się jeden z domów, w którym przebywała jedna osoba. Pierwotnie podejrzewano ulotnienie gazu, jednak po ugaszeniu ognia i dokładnym sprawdzeniu działki okazało się, iż ktoś naumyślnie spowodował pożar. Poszkodowany został niemal natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie stwierdzono zatrucie dymem. Obecnie nie ma żadnych poszlak, wiele osób ciężko pracuje by odnaleźć sprawcę tego incydentu, póki co jest jeden podejrzany. Ze względu na prośbę policji, wszelkie imiona i nazwiska nie zostały podane. Dziękuję za uwagę Martha Onill".

Piękna kobieta stała przed domem, który nie wyglądał najlepiej. Można było się domyślić, że dziennikarka mówiła właśnie o tym mieszkaniu. Jak to telewizja ma w zwyczaju, pewne fakty zostały ukryte, ale nie chce mi się wierzyć, że aż takie ograniczenia zostały nałożone przez Londyńską służbę. Wtedy coś mnie zastanowiło.

– Kto wyciągnął tego policjanta? – zapytałem, kątem oka zerkając na śledczego, na co ten wskazał palcem na telefon.
– Martha Onill. Jest wyśmienitą dziennikarką, mówi wszystko z taką pasją, że aż chce się jej słuchać. Wszystkie informacje przekazuje jako pierwsza od wszystkich innych stacji. Nie jedna agencja zazdrości ABCNews tak wyśmienitej pracownicy. Najsolidniej wykonuje swoje zadania ze wszystkich swoich kolegów i koleżanek w całej Wielkiej Brytanii.
– Ale zataiła informację o tym, iż to ona zawiadomiła służby o pożarze.
– Może chciała uniknąć pytań?
– Policja i tak musiała ją przesłuchać... – powiedziałem natychmiast sięgając po arkusz ze sprawą. Przewracałem kartkami, szukając tego, co było mi w tej chwili potrzebne. Uśmiechnąłem się, znajdując stronę z przesłuchaniami.

Śledczy Hayes zabrał swój telefon z biurka, na którym go położyłem, ja natomiast wyciągnąłem długopis i zacząłem wypisywać:

OSOBY PRZESŁUCHANE PRZEZ POLICJĘ

CHARLES CLARK - poszkodowany
MARTHA ONILL - świadek
MICHAEL STILINSKY - podejrzany

Zacząłem od Marthy, dokładnie śledziłem tekst, by móc wywnioskować jak najwięcej. W trakcie czytania, pisałem na nowej kartce rzeczy, które poddawałem wątpliwości. Ułatwiało mi to pracę. Byłem solidnym prokuratorem, który sam również stara się znaleźć wystarczające dowody, by zgodzić się z sądem, lub też nie. Dzięki wypisywaniu takich informacji jest mi później łatwiej układać pytania, ponieważ mam zamiar przesłuchać tych ludzi osobiście. Czuję, że po przesłuchaniach pojawi się więcej osób w tej sprawie. Będzie tak, ponieważ zamierzam sprawdzić alibi każdego z nich.

– Czy Charles Clark opuścił już szpital?
– Tak, na szczęście został wyciągnięty z mieszkania w odpowiedniej chwili.
– Matha ma się dobrze, skoro nagrała ten odcinek?
– Tak, pomimo wejścia do palącego się domu, wykonała wszystkie czynności zapewniające jej bezpieczeństwo. Z jej zeznań wynika, że palił się dopiero garaż, dlatego też spokojnie mogła uratować ofiarę.
– Ale jakim cudem, w takim razie policjant otruł się dymem?
– Zasnął w salonie, w którym są drzwi prowadzące do garażu, jak można się domyślić, nie były szczelne, a na pewno nie wystarczająco, by powstrzymać napływ dymu.
– Jakim cudem nie obudził się? To bardzo dziwne...
– Nigdy nie zdarzyło się panu zapaść w tak twardy sen, którego nie był w stanie przerwać nawet głośny dzwon?

Na te słowa zagryzłem wargę, ponieważ jeszcze niedawno brat umierał z wysiłku, który musiał przeznaczyć właśnie na obudzenie mnie z takiego snu.

– Dobrze, muszę jeszcze to przeanalizować i oczywiście proszę o spotkanie z tymi osobami... Ta sprawa jest zbyt oczywista, by to było prawdziwe.
– Więc już umówić na przesłuchanie z tą trójką?
– Myślę, że jeszcze ktoś zostanie dopisany do tej listy.
– Więc kto pierwszy na odstrzał?
– Główny podejrzany.

Śledczy skinął głową i od razu sięgnął po telefon, natomiast ja z większą dociekliwością przeglądałem gruby plik kartek.


Beka ze mnie, skoro nie potrafię nawet regularnie publikować, skoro wszystkie rozdziały już mam... Żenada...

Toksyczna Trucizna ✓ZAKOŃCZONE✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz