Epilog

359 37 44
                                    

Rok później...

Historia moja oraz mojego chłopaka rozbawiła każdego z naszych przyjaciół. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu, to naprawdę przywoływało uśmiech na twarzy, ale... Oboje zapamiętaliśmy też ciemne strony. Darzyłem uczuciem zwanym miłością, dwóch mężczyzn. Tak kiedyś myślałem. Moje skrywane uczucia wywołało mnóstwo nieporozumień, niszczyło mój obecny związek.

Kto mógłby przypuszczać, że to wszystko, ta cała draka się tak potoczy?

— A ty malutka, a ty skarbeńku! — Daesung zaczął nachylać swój ryj do dziecka jaki, które leżało w wózku.

Tak, mój przyjaciel został ojcem.

WRÓĆ! Nie Daesung! Broń Boże! Youngbae, to on był ojcem tej cudownej, maleńkiej istotki. Ja oraz szatyn robiliśmy dziś tylko za nianię. Zaraz przyjdzie druga zmiana w postaci Seunghyuna, który jechał już ze swojej pracy prosto do mieszkania. Zgodziliśmy się zostać z aniołkiem o imieniu Seoyoung. Maleńska na szczęście była podobna do mamy, a nie do Taeyanga. Dobra dziewczynka.

— Już jestem — powiedział T.O.P, który przekroczył próg mieszkania z siatką pełną zakupów, a w drugiej trzymał solidną paczkę pampersów, na co Daesung się zaśmiał.

— Hyung! Widzę, że będziesz uczył Jiyonga zmieniać pieluchy.

— Idź już do roboty, bo cię zwolnią — warknąłem.

— Jiyong hyung, nie bądź taki pochmurny, masz się przecież zajmować Seoyoung.

Posłałem młodszemu gniewne spojrzenie i dopiero wtedy zrozumiał, że trzeba się wycofać i uciekać gdzie pieprz rośnie, a tak właściwie to gdzie się go sprzedaje.

Daesung poszedł wreszcie do roboty, a ja odniosłem zakupy, które przyniósł T.O.P do kuchni państwa Dong. Dong Seoyoung. Śliczne jej imię wybrali. Było o wiele lepsze niż nasze marne propozycje. Gdy Taeyang poprosił nas o pomoc w wyborze imienia nie popisaliśmy się zbytnio i mówiliśmy same głupoty.

Wróciłem do pokoju, w którym zostawiłem różowowłosego razem z małą. Starszy nachylił się do wózka i zasłonił swoją twarz. Pomyślałem, że to bardzo dobry pomysł, Seoyoung nie będę śniły się koszmary. Nagle jednak T.O.P odsłonił swoją gębę i powiedział do dziecka akuku, ale przyniosło to nie taki efekt jaki zamierzał.

Maleńka, nieco ponad trzymiesięczna dziecina zaczęła płakać. Przewróciłem jedynie oczyma i odsunąłem od niej swojego chłopaka, po czym wziąłem tę kruszynę na ręce.

— Już cichutko, ciii~ — zacząłem bawić maleńką, nucąc jej łagodną melodię, aby wreszcie zasnęła. — Czy ty naprawdę myślałeś, że nie wystraszysz jej tym swoim ciężkim i mocnym tonem głosu? — zapytałem, ale nie chciałem otrzymywać na tę uwagę odpowiedzi.

Po kilku minutach dziewczynka zasnęła w moich ramionach i postanowiłem ostrożnie ją położyć w łóżeczku, które stało w sypialni jej rodziców. Potem wróciłem do dużego salonu i wtuliłem się w mojego chłopaka, który zajął już miejsce na kanapie. Podciągnąłem swoje kolana do torsu i poprawiłem materiał golfa przy szyi. Seunghyun objął mnie swoim silnym ramieniem, a jego dłoń spoczęła na moim pośladku. Starszy spojrzał mi w oczy, a ja nie byłem w stanie się nie uśmiechnąć. Różowowłosy także uniósł swoje kąciki ust i wreszcie nasze wargi się złączyły. Po kilku niewinnych i czułych pocałunkach zaczęliśmy patrzeć w swoje oczy. Starszy zaczął głaskać moje ciało i odparł.

— Może powinniśmy pomyśleć o adopcji? Jesteśmy ze sobą już ponad dwa lata, mamy ponad trzydzieści lat... Nie uważasz, że to dobry moment?

— Na dziecko?! — spanikowałem. — Co cię tak wzięło na bycie rodzicem?!

Różowowłosy wzruszył ramionami.

— Sam nie wiem, to chyba Seoyoung tak na mnie działa.

— Muszę powiedzieć Hyorin oraz Youngbae, żeby dali ci zakaz widzenia się z małą.

— Smoczku! — starszy zaczął mnie łaskotać, ale szybko przestał, bo nie chcieliśmy zbudzić córeczki Taeyanga.

— Po prostu... — zacząłem. — Jeszcze nie jestem gotów na taki krok.

— Dobrze, nic na siłę — Seunghyun cmoknął mnie w czoło, a po chwili nachylił się do mojego ucha. — Co będziemy robić dziś wieczorkiem, hm? — szepnął.

— A jak myślisz? — uśmiechnąłem się do niego zadziornie, co chłopakowi bardzo się spodobało.

Właśnie. Jedna z najważniejszych kwestii nie została omówiona. Otóż nigdy, od początku naszego związku nie przeleciałem T.O.Pa. Zawsze to on dominował, ale mi... Przestało to przeszkadzać. Świadomość tego, że robiłem to z ukochaną i jedyną osobą w moim życiu sprawiła, że nie miałem czemu się opierać.

Myślałem, że nigdy nie stanąłem na wysokości zadania, ale Seunghyun uświadomił mi w jednej z rozmów, że było inaczej. Zrobiłem wtedy wielkie oczy, bo nie miałem pojęcia o co mu chodziło? Czyżbym znów się upił i nie pamiętał takiego momentu? Nie, było inaczej. T.O.P kazał mi wrócić wspomnieniami do dnia wesela Youngbae oraz Hyorin. Na szczęście pamiętałem całe, a zwłaszcza moment doznań pod rosnącym nieopodal sali drzewem. To właśnie wtedy według starszego go zdominowałem.

Czy tak faktycznie było? Wprawdzie czułem wtedy wyższość i potrzebę tego, aby zrobić mu dobrze, więc... Mogłoby tak być. Miałem się czym pochwalić.

Popatrzyłem na swojego chłopaka, który był wyczerpany po dzisiejszym dniu pracy. Zszedłem mu z kanapy i kazałem się położyć. T.O.P nie chciał zasypiać, ale go zapewniłem, że wszystkim się zajmę.

— Jesteś pewien? — dopytał po raz kolejny.

— Tak — uśmiechnąłem się do starszego. — Tylko nie zacznij chrapać, bo obudzisz małą.

Po tych słowach poszedłem do kuchni, aby przygotować wszystkim kolacje. W domu małżeństwa Dong miała odbyć się mała imprezka z okazji urodzin Hyorin. Kobieta o niczym nie wiedziała, a wszystko zaplanował Taeyang. Mój przyjaciel zawsze był typem romantyka i starał się dla ludzi, których kochał. Ceniłem go ponad wszystko.

Zacząłem kroić cebulę, od czasu do czasu zerkając na śpiącego w salonie Seunghyuna, a potem mój wzrok przenosiłem na zamknięte drzwi, za którymi spała Seoyoung.

W pewnej chwili odłożyłem nóż i uśmiechnąłem się sam do siebie. Pomyślałem o tej dwójce i zacząłem sobie nas wyobrażać jako jedną, szczęśliwą rodzinę. Może adopcja dziecka nie była wcale złym pomysłem?



Koniec




Koniec

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
No to wT.O.Pa  [gtop] Where stories live. Discover now