- Harry, to jest Niall, mój najlepszy przyjaciel - mówi Louis - przy nim nie musisz się krępować, on wie, że nie jesteśmy razem - dodaje.

- Tak i wciąż mi się to nie podoba - mruczy chłopak z delikatnie Irlandzkim akcentem, a Tomlinson przewraca oczami - lubię twojego ojca i to nie fair, że go okłamujesz - stwierdza.

- Ja go nie okłamuję, po prostu kreuję rzeczywistość, która sprawi, że będzie szczęśliwy i spokojny, dbam o niego - odpowiada szatyn, na co, tym razem, blondyn przewraca oczami. Barman stawia przed nimi tacę wypełnioną kuflami z piwem. Niall chwyta tackę i wszyscy kierują się do stolika, przy którym siedzi conajmniej dziesięć osób. Louis przedstawia Harry'emu każdego po kolei, brnąc w swoje kłamstwa o ich wyimaginowanym związku, a zielonooki już czuje, że bez porządnej dawki alkoholu będzie mu ciężko przetrwać ten wieczór.

Cztery piwa, dwa drinki i niezliczoną ilość shotów później, Styles jest całkowicie rozluźniony. Kiedy stoją z Louisem przy barze, czekając na kolejne drinki, Harry słyszy „My My My!" Troye'a Sivana, lecące z głośników.

- Kocham to - krzyczy i ciągnie szatyna w stronę parkietu, a ten po prostu mu się poddaje. Tańczą bardzo blisko siebie, kompletnie zapominając o jakiejkolwiek przestrzeni osobistej.

- I got my tongue between your teeth - śpiewa brunet, a Tomlinson chwyta jego twarz w dłonie i przysuwa się bliżej niego. Ich usta delikatnie stykają się ze sobą, ale żaden z nich się nie rusza. Stoją na środku parkietu, wpatrując się w swoje oczy, które błyszczą od procentów, które płyną w ich krwi. Harry muska delikatnie usta Louisa i czeka na krok szatyna, który po chwili pogłębia pocałunek. Zielonooki zatapia palce prawej dłoni we włosach chłopaka i przyciąga go jeszcze bliżej siebie. Wszystko wokół nich cichnie, a czas zatrzymuje się i w tym momencie istnieją tylko oni. Nagle brunet odsuwa się gwałtownie i patrzy na niego przestraszony.

- Przepraszam - szepcze, po czym biegnie w stronę wyjścia. Louis wybiega za nim i łapie go za nadgarstek, zanim ten zdąży przebiec przez ulicę.

- Harry, o co chodzi? - Pyta szatyn.

- Proszę, nie rozmawiajmy o tym, chcę po prostu wrócić do domu - mruczy, a w jego oczach zbierają się łzy, spowodowane nadmiarem emocji kłębiących się w jego głowie.

- Dobrze, ale zamówię ci taksówkę, nie będziesz wracał sam w środku nocy - mówi niebieskooki, wyciągając telefon z kieszeni jeansów.

Na taksówkę czekają w ciszy. Nawet, kiedy auto podjeżdża pod pub, nie odzywają się do siebie. Harry wsiada do środka, podając taksówkarzowi swój adres, a Louis płaci z góry za kurs i samochód odjeżdża. Tomlinson zostaje sam na środku chodnika. Ma dosyć i postanawia wziąć od Nialla klucze do jego mieszkania, które znajduje się przecznice dalej i położyć się spać.

Rano Louis budzi się z bólem, który rozsadza mu głowę i ze wspomnieniami, które budzą w nim nieznane mu emocje. Podnosi się do pozycji siedzącej i przeciera twarz dłońmi. Chwile później obok niego siada zaspany Niall, który podaje mu kubek czarnej kawy.

- Czemu Harry się tak szybko zmył? Wydawało mi się, że dobrze się bawił, widziałem, jak tańczyliście - odzywa się blondyn, kiedy jego przyjaciel powoli sączy kawę.

- Całowaliśmy się - mówi Tomlinson, a usta Nialla otwierają się ze zdziwienia - i czuję się dziwnie - dodaje po chwili.

- Co znaczy dziwnie? - Horan unosi brew, nie rozumiejąc, co jego przyjaciel ma na myśli.

- Pamiętasz Marka? - Pyta Louis. Blondyn marszczy czoło przez chwile się zastanawiając.

- Tak, ten gościu, w którym podkochiwałeś się w liceum, ale dał ci kosza - przypomina sobie.

- Teraz czuję się podobnie, jak po pocałunku z Markiem, ale dziwniej - mówi szatyn.

- Cholera, lecisz na Harry'ego, na gościa, którego wynająłeś, żeby udawał twojego chłopaka - śmieje się Irlandczyk.

- Przestań, nie prawda, to jeszcze dzieciak - mruczy Tomlinson, przewracając oczami.

- Dzieciak, ale gorący - stwierdza Niall - ja to widzę, a jestem hetero - dodaje.

- Dobra, może i gorący, ale nie dla mnie. To jest chłopak, który raczej szuka miłości i prawdziwego związku, a ja nie bawię się w takie rzeczy - mówi Louis, odstawiając kubek na stolik - idę wziąć prysznic - informuje przyjaciela, po czym wychodzi z salonu. Wie, że jest odrobina prawdy w słowach jego przyjaciela, ale boi się do tego przyznać sam przed sobą.

Harry'ego budzi zapach kawy i smażonych jajek. Otwiera oczy i widzi Mię, która stawia tackę ze śniadaniem na jego szafce nocnej. Dziewczyna uśmiecha się i siada obok niego.

- Jak się bawiłeś? - Pyta zaciekawiona, wpatrują się w niego czekoladowymi oczami.

- Pocałowałem go - mówi chłopak, po czym odchrząkuje, słysząc swój schrypnięty głos.

- Co zrobiłeś? Co on na to? Opowiedz mi - piszczy dwudziestojednolatka.

- Tańczyliśmy, on nagle przysunął się do mnie, więc go pocałowałem, a on to odwzajemnił - tłumaczy zielonooki - później się przestraszyłem i uciekłem, ale on poszedł za mną, zamówił mi taksówkę i wróciłem do domu, koniec historii - dodaje, po czym widzi zawiedzioną minę przyjaciółki. Jednak chwilę później dziewczyna uśmiecha się.

- Lecisz na niego, jak cholera - stwierdza brunetka - i nawet nie zaprzeczaj i nie tłumacz, że byłeś piany, bo oboje wiemy, że po pianemu robimy i mówimy rzeczy, które myślimy na trzeźwo - mówi, a Harry przewraca oczami.

- Dobra, podoba mi się, ale co z tego, jeśli on mnie nie chce, on nawet nie szuka związku. Wynajął mnie, żebym udawał jego chłopaka i żeby ojciec dał mu spokój, tym dla niego jestem, chłopcem do towarzystwa, dzięki któremu ma spokój i może na luzie imprezować, niczym więcej - mruczy, podnosząc się z łóżka.

- Nie wiesz tego, powinieneś z nim pogadać - krzyczy za nim brązowooka, kiedy on wychodzi z pokoju.

- Nie ma szans, nie chcę do tego wracać - odpowiada Harry, po czym zamyka się w łazience. Wie, że Mia ma racje, ale on nie zamierza rozmawiać o tym z Louisem. Woli udawać, że to nic dla niego nie znaczyło. Chociaż znaczyło i to więcej niż by chciał.

Hej.
Jednak udało mi się skończyć ten rozdział jeszcze przed pójściem spać.
Jak wam się podoba? Piszcie, co są dzisiaj, bo jestem mega ciekawa waszej opinii. Przypominam o #LuckyStrikeff na twitterze.
A teraz spadam spać, bo rano będę martwa.
P. S. Gimnazjalistom życzę powodzenia na egzaminach.

Lucky Strike ~ Larry StylinsonWhere stories live. Discover now