27.

917 122 33
                                    

Pierwsze wyświetliło mi zdjęcie dodane przez Krafta. Na fotografii najprawdopodobniej siedział on na kolanach Michaela, jedną ręką obejmując go za szyję, drugą zaś trzymał wyciągniętą aby zrobić selfie. Uśmiechał się szeroko, prezentując swoje śnieżnobiałe kły, tak szeroko, że jego oczy przypominały oczy Japończyków. Pod nim siedział Hayboeck, całując go w policzek i również patrząc w aparat.

Niemal krzyknąłem z radości. O mój Boże to się właśnie stało! Jak najszybciej kliknąłem serduszko. 12 386 serduszek, a fotka została dodane zaledwie pół godziny wcześniej. Wow. Szybko przeczytałem podpis pod zdjęciem, ku mojego szczęściu dodanego po angielsku. Drodzy fani, koledzy i cały skoczny świecie, w końcu chcemy ogłosić to co część z Was pewnie podejrzewała od dawna: Kraftboeck, to nie tylko friendship. Od zawsze łączyło nas „coś więcej" a dzisiejszego dnia to coś przybrało w końcu realną formę. A więc tak, ja, Stefan Kraft i Michael Hayboeck jesteśmy w związku. I przy okazji oboje chcieliśmy z całego serca podziękować osobie, która w pewien sposób w końcu pomogła nam wyznać swoje uczucia i sprawić abyśmy stworzyli coś więcej niż przyjaźń.

Jakie to było piękne.... No dobra, może bez tych idiotycznych hasztagów typu #couplegoals, #couple, #austriancouple, #love, #myvalentine, #mylove brrr.... Co za cringe.

Ja: hgjddgjdhjgg podziękowali nam

Ja: Ale super

Ja: Jesteśmy geniuszami

Ja: omg ale czad

Ja: Ładnie razem wyglądają

Nie mogłem się powstrzymać i od razu zacząłem trącać łokciem Petera, który oderwany od rozmowy z Kamilem popatrzył na mnie jak na wroga publicznego numer 1.

- Co chcesz młody?

- Patrz. – zacząłem machać mu telefonem przed twarzą.

- Przestań machać tą ręką. – Peter złapał mnie za nadgarstek, przytrzymując telefon na wysokości swoich oczu. Po chwili jego źrenice się rozszerzyły, a on sam uniósł brwi.

- Ale jaja. – nieznacznie uniósł kąciki ust, w coś co imitowało uśmiech.

- Ej dajcie! – Kamil niemal od razu wychylił się w naszą stronę, próbując ustawić się tak aby cokolwiek zobaczyć. Peter na głos miłości swojego życia od razu się trochę odwrócił i podał telefon Kamilowi. Mam nadzieję, że Freitag nie wybierze sobie akurat tego momentu aby mi odpisać, bo inaczej szydło wyjdzie z wora.

- O Panie. – Kamil od razu zaczął się uśmiechać. – Ale hit. Jezu. Tak myślałem od samego początku, że coś ich do siebie ciągnie. Ale Jezu, ślicznie razem wyglądają! – Oho, włączyła się faza fangirlu. Szkoda tylko że aż tak nie fangirlujesz sobie i Peterowi. – Ale genialnie, oni świetnie do siebie pasują....

Westchnąłem głęboko. Zaczęła się faza zachwytami nad Kraftboeckiem. Ale wiedziałem na co się piszę.

- O Boże, patrz Pero jacy oni są kochani, no nie?

- Tak, bardzo...

- Ale Pero, no nie przypuszczałeś wcześniej że coś z tego będzie?

- No w sumie...

- Ja podejrzewałem chyba od samego początku, są jak dwie połówki jabłka, nie, jak dwie łyżeczki, mała i duża, co nie?

- Dlaczego akurat...

- I to jeszcze dziś w Walentynki? Nie sądzisz Pero że to romantyczne?

Jeśli kiedykolwiek myśleliście, że Peter mało mówi, to nie jest to do końca prawda. Owszem, super rozmowny nie jest – w porównaniu na przykład ze mną – ale z reguły mówi mało bo rzadko jest dopuszczany do głosu. Plus to straszny pantoflarz.

W końcu odzyskałem swój telefon, jednak nie uciszyło to Kamila, który musiał podzielić się tym odkryciem z każdym w samolocie, dlatego pomieszczenie wypełniło się głosami Polaków i Słoweńców, zawzięcie dyskutując nad realnością Kraftboecka.

Co za plotkarze.

_________________

Nie będę Was dłużej trzymać w niepewności :)

Jeśli przeczytałeś - zostaw gwiazdkę!

Ola

With a little help from my friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz