10.

1K 125 10
                                    


Zatrzymałem się w pół kroku.

- I co potem? Czatujemy i podsłuchujemy?

Freitag wzruszył ramionami.

- Myślę, że to nie będzie potrzebne.

- Ale jeśli....

- Oni będą rozmawiać po niemiecku. Umiesz Domen niemiecki na tyle żeby ich zrozumieć? Coś oprócz ich liebe dich? Jeśli będę ci wszystko tłumaczyć to my nie usłyszymy ich, za to oni usłyszą nas.

Nie pomyślałem o tym.

- No więc? – zagryzłem wargę.

- Czekamy spokojnie na rozwój sytuacji i idziemy do siebie. Mogę się z tobą założyć, że jutro na śniadanie przyjdą za rękę. Ba, nie zdziwię się jak jeszcze dziś Andreas wykopie mnie do Markusa.

- Obyś miał rację. – miałem odwrócić się i odejść, po czym uświadomiłem sobie jedną ważną rzecz. – Kurwa.

- Co tym razem?

- Jak już się zgadają będą wiedzieć że listy są nie od nich i będą drążyć.

- I co z tego? Rozmawialiśmy już o tym.

- To że nie powinno wyjść na jaw że to ja. W sensie my. Jeszcze. Bo wtedy plan z moim bratem i Kamilem, no i resztą padnie. Bo się domyślą, że coś planuję.

- I tak nie będą wiedzieć że to ty. Nie znasz niemieckiego.

- Ale ty im dasz te listy! Więc będą wiedzieć że to ty.

- Załatwię to Domen, serio. Zaufaj mi.

Popatrzyłem na niego z politowaniem.

- Nie spierdolisz?

- Po pierwsze kretynie nie przeklinaj tyle, bo powiem to twojemu bratu, a wiem że on potrafi zrobić niezłą jazdę, a po drugie chyba już ci chyba udowodniłem że mam dobre pomysły.

Nie miałem jak odbić piłeczki.

- W porządku. – powiedziałem z ociąganiem. – Ale masz mi dawać znać co robisz i jak idzie plan.

- Przysięgam z ręką na sercu. – Niemiec teatralnie złapał się za pierś.

Przewróciłem oczami i wróciłem do pokoju. Naprawdę starałem się czekać w spokoju. Naprawdę.

_________________________________

- Domen dlaczego łazisz po tym pokoju jak głupi? – spytał Peter po jakiś 10 minutach odkąd dotarłem do pokoju. – Odkąd przyszedłeś łazisz w kółko i nie możesz usiedzieć na dupie 10 sekund. Chociaż to po prawie 20 latach mieszkania z tobą nie powinno mnie dziwić.

- A czy ty chociaż raz możesz przestać jęczeć i na mnie narzekać? Nie powinieneś zająć się sobą i Kamilem bo ostatnio obaj chodzicie jak struci?

Trafiłem w czuły punkt.

- Nie wtrącaj się Domen, proszę. – oho, zrezygnował z agresywnego tonu. – I tak nic nie zdziałasz.

I tu się bracie mylisz.

Miałem jakieś może 5 minut spokoju, po czym Peter znowu rozpoczął narzekanie.

- Co ty tak sprawdzasz ten telefon, zakochałeś się? Zawsze byłeś uzależniony, ale teraz to przekracza ludzkie pojęcie.

- Peter, ja wiem że nawet ty musisz się raz na jakieś 10 lat do kogoś odezwać, ale proszę, załatw sprawę z Kamilem i gadaj do niego, a nie insynuuj mi głupot, podczas gdy z naszej dwójki....

Mój cudowny rant przerwało powiadomienie z messengera. A byłem tak blisko wygarnięcia Peterowi co o nim myślę i w końcu poruszenia sprawy ze Stochem. Ale spokojnie, jeszcze to zrobię.

Richard: O dziwo Stephana nie było w pokoju więc podrzuciłem mu kartkę na łóżko, a Andreasowi wmówiłem że leżała pod drzwiami jak wracałem ze stołówki.

Ja: Nie domyślił się?

Richard: Powinieneś zobaczyć moje zdziwienie jak otwierałem drzwi i ją podnosiłem. Byłbyś pod wrażeniem mojego kunsztu aktorskiego.

Ja: Nie schlebiaj sobie już. Pisz jak będziesz miał jakieś dalsze konkrety.

Odłożyłem telefon. Mój brat nagle wyparował z pokoju, więc w moim sercu pojawiła się iskierka nadziei, jednak nagle zgasła, kiedy ten gamoń wyszedł z łazienki.

- Jak będziesz szedł spać to zgaś światło.

Jeśli Peter tak po prostu kładzie się do łóżka i idzie spać, nie pisząc z kimś jeszcze (wszyscy wiemy o kim mówię), to znaczy że jest źle.

Umyłem się, zgasiłem światło i położyłem się do łóżka. Przez jakiś czas dzielnie czekałem na jakąkolwiek wiadomość od Freitaga, jednak zanim cokolwiek przyszło zmorzył mnie sen.

____________________________

Ostatni krótki rozdział, tym razem szybciej, bo trochę tej historii jeszcze przed nami ;)

Zostaw gwiazdkę jeśli przeczytałeś!

Ola

With a little help from my friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz